Mycie motororoweru, Romet

Witam
Planuje umyć troche mojego Rometa ale nie chce mi sie myć tak na podwórku jakąś gąbką szczotką itp. No i mam pytanie czy jakbym pojechał na myjke too nic by sie nie stało z elektryką. Ciśnienie takie i nwm co robić :-D

A ^mojego Rometa^ tzn jakiego rometa?
Bo np moje doświadczenia osobiste po przejechaniu sie karcherem po skuterze są takie że potem dwa dni nie odpalał.

Romet Zetka 50cc

to jest bardzo duże ryzyko takie mycie na myjce z wodą pod ciśnieniem.
Romet nie ma ani fantastycznie szczelnej elektryki ani ta elektryka nie jest wysokiej jakości. Woda pod ciśnieniem płynie inaczej niż nawet mocny deszcz wiec dostanie się w przedziwne miejsca.
Teoretycznie jakbyś go przygotował do takiego mycia - poobwijał wszystkie kostki w folie, zasłonił wlot powietrza do chłodzenia silnika (pod nim jest prądnica) to delikatnie można ryzykować.

Zaryzykowałem raz w KACu i już ze trzy razy z HYO. W ramach zapobiegania owijam foliowym spożywczym streczem liczniki, stacyjkę i manetki z włącznikami. Staram się też pod ciśnieniem myć błotniki, felgi i spód moto, a resztę delikatniej. Ani razu nawet nie parsknął, że mu coś nie tak po myjce...

Ja swojego Bartona zawsze myje myjką pod ciśnieniem i nigdy sie nic nie stało ale tak jak po licznikach czy po wiązkach to nie leje. U mnie w Bartonie to większość kostek jest w przedniej lampie więc niema nawet jak tam wlecieć.

Ja co roku po ziemie myje zawsze każdy samochód i nigdy nie miałem problemu, oczywiście mówie o myciu silnika. Mam jedną zasade, zawsze silnik myje jak jest odpalony, nigdy na wyłączonym. Wiem że to może troche nie związane z tematem bo ja pisze o samochodzie a Wy o motocyklach ale też raczej swoje Kymco będę mył na myjni.

no nie żartuj... polewasz rozgrzane do 90 stopni żeliwne i aluminiowe elementy silnika oraz kolektory wydechowe mające kilkaset stopni wodą powodując ich natychmiastowe i nierówne obkurczanie się?
W żadnym wypadku nie myje się pracującego odpalonego silnika.

ughr,nie rob tego skuterowi.

prawidłowa procedura jest taka:
- wystudzenie silnika
- zabezpieczenie alternatora, aparatu zapłonowego (te dwa kluczowe) i innych odsłoniętych elementów elektryki folią
- popsikanie chemią do mycia silników, ew. dotarcie szczotką lub pędzlem
- spłukanie wodą, delikatny strumień i ostroznie
- jak jest możliwość wydmuchanie wody kompresorem skąd się da.

A mycie pracującego silnika to jak zanurzenie w zimnej wodzie rozgrzanej szyby - szok termiczny i wzrost naprężeń.

Wombat napisał:

no nie żartuj... polewasz rozgrzane do 90 stopni żeliwne i aluminiowe elementy silnika oraz kolektory wydechowe mające kilkaset stopni wodą powodując ich natychmiastowe i nierówne obkurczanie się?
W żadnym wypadku nie myje się pracującego odpalonego silnika.

NIE! To nie tak! Myje zimny silnik ale odpalony. Zawsze tak robie i nigdy nie było żadnego problemu, nigdy nic nie zabezpieczam ale nigdy nie leje po komputerze i staram też się omijać akumulator. Są dwie szkoły mycie na wyłączonym silniku i na włączonym ale nie rozgrzanym, ja stosuje tą drugą metode i polecam. Do tego dobra chemia i silnik jak nowy.

Skuter też raczej jeśli się zdecyduje też raczej będę mył na włączonym silniku ale to już po gwarancji.

wybacz ale nie ma takiej szkoły jak ^szkoła mycia na uruchomionym silniku^. Jest to najwyżej niebezpieczna bzdura. Albo to szkoła mechanicznych wojowników Ninja - istnych hardkorów.
Podstawą BHP jest niewykonywanie czynności serwisowo-konserwacyjnych na pracującym urządzeniu... chyba oprócz wymian elementów hot-swap w serwerach i doładowywania baterii. Pchanie łap w pracujący silnik, w wirujące wentylatory chłodnic, w pracujący pasek klinowy napędu serwa, alternatora, punktowe chłodzenie, punktowego wzrostu naprężeń w bloku, generowanie par chemii na silniku, wzrost wilgotności, polewanie instalacji zapłonowej i WN i niebezpieczeństwo to proszenie się o kłopot.
W żadnej instrukcji serwisowej nie ma takiej procedury jak mycie silnika. Jest to zbędne tak długo aż nie jest koniecznością - np po naprawie wycieków na elementach. A i tak to sie wtedy na ogół robi na zdemontowanych elementach podczas serwisu. To taka nowomoda. Zakurzony ale suchy silnik to silnik w świetnej kondycji.
W terenówce, w krosie, quadzie - po jakimś przełaju - to ok. Zmycie 10cm błota z silnika i chłodnic to podstawa. Ale w nie dupowozie na codzień. Nic to nie daje a najwyżej szkodzi.

To i ja się dopowiem. Myję swojego na myjce ciśnieniowej. Tyle, że rzeczy do mycia to koła, błotnik, spód silnika, tłumik z zewnątrz - czyli miejsca gdzie zbiera się ew. błoto itp. Nigdy (!) nie leję od góry w manetki, licznik, w szczeliny w osłonach, wentylator i ogólnie na silnik oraz na kanapę. Tym bardziej staram się nie polać elektryki. Jak do tej pory, to kilka myć i zawsze skuter odpala od strzału. No i pierwszy wyjazd po myciu jest powolny z przesuszaniem hamulców (wciskam klamki na zmianę, z jednoczesnym dodawaniem gazu), bo ich siła hamowania jest prawie żadna póki są mokre.

He, he... W niedzielę przesadziłem z ^wycieraniem^ przedniego hamulca i jechałem po kostce w myjni z zablokowanym przednim kołem. Sztuczka cyrkowa na raz, drugi może się nie udać :-)))