Motocykl 125cc na dojazdy do pracy za 5000-6000 zł (dla amatora)
- This topic has 11 odpowiedzi, 6 głosów, and was last updated 4 years, 3 months temu by
No to LU.
- AutorWpisy
- 5 czerwca 2019 dnia 18:41 #664892
Witam,
Rozglądam się za motocyklem 125cc na kategorię B, poniżej krótki opis wymagań/użytkowania:
– Przebiegi: dystans w dwie strony około 70 km, a więc ~1500 km/miesiąc
– Moje doświadczenie z motorami, a nawet skuterami to okrągłe 0 km.
– Z uwagi na powyższe zastanawiam się nad chińczykiem z salonu, żeby nie wpaść na minę przy kupowaniu używki. Kompletnie nie wiedziałbym na co zwracać uwagę i na pewno nie zauważyłbym, że coś jest nie tak.
– Mój wzrost 184 cmI pytania:
– Czy np. Junak da sobie radę na takich przebiegach?
– Celować w coś nowego z racji braku wiedzy czy jednak szukać używek?
– Motocyklu szukam w mazowieckim także jeżeli ktoś ma coś ciekawego na oku proszę o propozycję.5 czerwca 2019 dnia 23:14 #664903Jak potrzebujesz go do zarabiania pieniędzy to musi być bezawaryjny. Celuj w markowy sprzęt. Kymco wyjdzie najtaniej.
6 czerwca 2019 dnia 10:30 #664936Ja bym jednak kupował używkę bo takie chińczyki mogą tego nie wytrzymać a dobrą używkę spokojnie znajdziesz NP. CBR125 albo CBF125, może hyosung GT125 (ma rame od 500cc więc się zmieścisz), a jak lubisz 2t to NSR125 jak w dowodzie ma 11kw to też możesz brać. Tak więc jak widzisz do tej ceny coś znajdziesz ale na coś naprawdę dobrego to 7000zł potrzebujesz i będzie to używka bo chińczyki takiej trasy nie wytrzymają.
6 czerwca 2019 dnia 12:54 #664940Mam sentyment do Hyosunga GT125, bo go miałem i to jest bardzo fajny sprzęt, ale przy wszystkich jego zaletach (dobrze wykonany, stabilny, 2 cylindry, mocny – 15KM, świetne hamulce, niezawodny, nie za dużo pali, wygodny) nie jestem przekonany, czy to jest najlepszy pomysł na pierwszy kontakt z moto. Jak na 125 to ciężka cholera (170 kg) i potrafi zaskoczyć przy powolnych manewrach, trzeba bardzo uważać, a tu mamy kolegę, który na tym będzie się tak naprawdę uczył… i to w ruchu, nie na placu manewrowym. Większość motocykli z tej klasy jest lżejsza o 50 kg – odczuwalna różnica. Inna sprawa, że to chyba jedna z największych maszyn w klasie 125 i przy swoim wzroście będziesz się na niej czuł zdecydowanie lepiej, niż na całej reszcie.
Dodatkowy kłopot to:
– dostępność części (większość trzeba ściągać z Niemiec),
– sprzęt słabo znany serwisom, a już wymagający pewnej wiedzy i umiejętności (to nie jest kolejny zwykły prosty skośnooki), więc w grę wchodzą raczej serwisy motocyklowe zajmujące się dużymi maszynami, a nie dystrybutorzy i “serwisanci” od Rometów czy Junaków z salonów namiotowych.6 czerwca 2019 dnia 13:37 #664945Dzięki za podpowiedzi, patrząc na to co napisał No to LU daruje sobie tego Hyosunga 🙂
Przeglądałem ogłoszenia i kilka sztuk do 6000 zł znalazłem Hondy CBR i CBF i jeszcze Yamahe YBR 125.I tak jak wspomniał kolega wyżej będę się na tym uczył także na początek trochę czasu spędzę na placu przyswajając podstawy 🙂
6 czerwca 2019 dnia 14:53 #664957Też zaczynałem niedawno i na dodatek w wieku lat 40 – pierwszy kontakt, czyli “40 letni prawiczek” motocyklowy :-).
6 czerwca 2019 dnia 15:24 #664963Tak czytam komentarze pojawiające się na rożnych forach oraz FB. Zadziwia mnie hate jakim ludzie zalewają 50/125 pochodzące zza czerwonej kurtyny.
W pracy mamy grupę +- 10 osób które śmigają do pracy na rożnych maszynach. OD 50(sam śmigam na Romet Pony 50cc) po litra włącznie. Często rozmawiając w kuchni- doszliśmy do wniosku, ze lepiej jest kupic nówkę chińczyka niż używkę za 5-7k jako zupełny nowicjusz. Jeśli osoba jest zupełnie zielona to sama nic nie naprawi. A części do używanej hondy będą i tak droższe niż te do nowego chińczyka.
Z tego co rozmawiałem w swoim lokalnym serwisie taka 50 jak moja jeśli jest odpowiednio zadbana powinna zrobić na silniku kolo 20k bez jakichś większych remontów czy poprawek. A w najgorszym wypadku cały silnik można kupic za 800zl na allegro. Motorowerek kupiłem we wrześniu zeszłego roku i dopiero uczę się nim porządnie jeździć ale już drugi miesiąc z rzędu zamknę nim 1200km w miesiącu.
Z mojej strony powiem tylko tyle, ze bierz co Ci się podoba i cos na czym dobrze się czujesz. Najważniejsze to się do maszyny przymierzyć. Reszta wyjdzie w praniu.
Powodzenia!
6 czerwca 2019 dnia 16:39 #664966tak, tylko jest jeszcze kwestia “długości skoków” jakie robisz takim motorkiem. 12km prze miasto to nie jest 30km i to jeszcze trasą. Kwestia prędkości, jakości zawieszenia i stabilności, trwałości wszystkiego.
Druga sprawa to używany za 3000 i używany za 6000 to zapewne z 10 lat różnicy.
Mój znajomy z 5 lata temu kupił za 4000zł honde varadero 125 “do drobnych poprawek” (obdrapana, stłuczona szybka zegarów..i takie tam) i żadnej z drobnych poprawek nie wykonał tylko zmienił dla własnego spokoju łańcuch, zębatke i bryka 5 rok.
Wiec może i miał fart a może te sprzęty są trwałe.
To odwieczna kwestia nowy chińczyk czy używany markowy… tylko teraz to już jest jaki chińczyk i jaki markowy, do czego on ma być, za ile go kupisz..itd7 czerwca 2019 dnia 11:13 #665027Też miałem za każdym razem dylemat, czy nowy chinol (za przeproszeniem), czy używany markowy – i za każdym razem wybierałem pośrednio: nowy, ale nie chinolony (Korea, Tajwan). Niższa cena od markowych, wyższa jakość od pekińczyków. Wybierałem finalnie Kymco, Hyosunga i Syma. I każdy z nich się sprawdził. Oddzielną sprawą jest dostępność części i jakość serwisu tych marek w Polsce, ale to chyba sprawa krainy mlekiem i miodem płynącej, lecz jednak niezmotoryzowanej dwukółkami 🙂 Po prostu za mało u nas motorowerów/motocykli i rynek nie jest traktowany zbyt poważnie przez producentów.
7 czerwca 2019 dnia 15:35 #665035Bo to mam wrażenie jest podobna dyskusja jak z zakupem auta. Brac 15 letniego Golfa co to “Niemiec płakał jak sprzedawał” i dumnie po wiosce jeździć z logo VW czy tez kupic np nowa Dacie i słuchać co rusz jakie to ona ma tandetne plastiki.
W wypadku auta zdecydowałem się na Dacie- i nie żałuję. 4 Rok bez żadnej awarii. Ot jedna spalona lampka. Z motorowerm bylo podobnie. Kupic Aprillie która ma 10-12 lat czy nowego Rometa/Junaka za 4-5k. Kazdy powinien kupic to na co go stać i mam nadzieje to co mu się podoba. Patrząc na ludzi w pracy ktorzy maja jednoślady to zauważalny jest jeden trend. Im mniejszy silnik (max do 300cc) tym większy roczny przebieg.
7 czerwca 2019 dnia 15:57 #665037no tak. tylko że teraz Dacia do nic innego jak Renault sprzed 10-15 lat – wiec kupujac Dacie 2018 kupujesz Renault 98-2001 (tak plus minus). Clio I i Clio II już sie obroniło i wiadomo czego sie spodziewać wiec dacia to małe ryzyko.
Tutaj ten przeskok jest zupełnie inny (więcej lat + oszczędności na materiałach + niewiadoma co ze sobą niesie chiński wtrysk AD 2019).Sam kupują 50cm kupiłem chińczyka z pełną świadomością że to chińczyk – i o ile o silniku nic nie moge powiedzieć bo seryjny w sumie nigdy nie był – to jakies drobne usterki typu niestykająca kostka przedniej lampy albo jakieś wyrwane z niej kabelki albo zaczynająca sie przepalać po roku tylna żarówka.. itd to mnie “nękały”. ALe z usmiechem do tego podchodziłem bo w każdej chwili mogłem go na brzegu ulicy postawić na centralnej i celnym kopem wpakować do rowu a dalej pojechać taksówką lub autobusem. Nigdy nie był podstawowym środkiem lokomocji.
Od maxi jednak wymagam więcej – jeżdżę nim dalej, jeżdżę nim szybciej i dlatego wybrałem coś co nie jest niewiadomą i ma zero tajemnic a do tego jest cholernie dobrze i bez oszczędności wymyślone i zbudowane.7 czerwca 2019 dnia 17:14 #665046Z tym przebiegiem, to dość prosta sprawa. Większość użytkowników “codziennych” (dojazdy do pracy, na zakupy) używa prostych, małych, zwinnych i oszczędnych sprzętów (50-400) i ganiają nimi kiedy się tylko da (brak śniegu). Te większe (500-600 i w górę) to raczej okazjonalne zabawki (wyskoczyć, polatać dla przyjemności samej jazdy), używane często tylko jak nie pada i powyżej 10-15 stopni. Wyjątek – mototurystyka.
*
A porównując auta, to Daci też nie kupiłem, chociaż Duster by mi idealnie pasował do sposobu użytkowania. Nawet się tym przejechałem i… wybacz, ale nie. Wszystkie nowe/popularne/tanie auta są robione tanio. Z roku na rok coraz bardziej tanio (sądząc po jakości wnętrz), ale niekoniecznie aż tak… Może za chwilę Logan dogoni jakością C-Elysée (albo Citroen jeszcze zetnie koszty i… “dogoni” Dacię), ale jeszcze trochę mu brakuje, a na Citroena też się nie zdecydowałem (podobny powód).
I nie chcę przez to powiedzieć, że kupiona TANIA (obecnie) Toyota Auris jest super, bo nie jest. W jakości wnętrza sporo jej już brakuje do aut sprzed 20 lat. To bardzo przykre doświadczenie. Kupiłeś nowe, cieszysz się, bierzesz do ręki, a to wszystko coraz bardziej przypomina gównolit…
I dokładnie takie samo wrażenie robiły na mnie produkty made in PRC, od pierwszego dotyku. Wyglądały dobrze, ale w rękach już było czuć, że coś tu jest nie tak jak być powinno. - AutorWpisy
- Musisz się zalogować, żeby odpowiedzieć w tym temacie.