Jaki skuter do miasta (1tys. km miesięcznie)?

Witam,

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że tematyka skuterów jest dla mnie całkowicie obca (nigdy nawet żadnym nie jechałem), bo też nigdy mnie nie interesowały. Sytuacja zmieniła się, gdy ostatnio dostałem ofertę nowej pracy. Niestety firma znajduje się ok. 25 km od mojego domu, a jako że mieszkam w Warszawie to będę musiał każdego dnia przedzierać się przez całe miasto...w ciężkich korkach. Pomimo negocjacji z żoną, kategorycznie nie zgadza się ona, abym zakupił motor, natomiast wyperswadowałem jej, że na takim skuterku byłbym całkowicie bezpieczny:D Proszę osoby, które mają doświadczenie z tym środkiem lokomocji o następujące informacje, które pomogą mi w ostatecznej zamianie samochodu na skuter:

1. Czy trzeba mieć jakieś specjalne prawko na skutery, czy wystarczy kat. B?
2. Jaki skuter polecilibyście do zakorkowanego miasta, przy przebiegach rzędu 1 tys. km miesięcznie? Cena nie jest najważniejsza, ale nie chciałbym wydać więcej niż 10 tys. PLN;
3. Czy w ogóle jazda 50 km dziennie na skuterze ma sens? Czy to nie jest za bardzo męczące? (nigdy nie jechałem więc nie wiem);
4. Słyszałem o jakiejś blokadzie, którą można zdjąć, aby maszyna jeździła szybciej. Czy są skutery bez takiej blokady fabrycznej?

To na razie tyle. Wielkie dzięki za wyrozumiałość i pomoc. Jak mówiłem, temat skuterów jest dla mnie całkowicie nieznany. Pozdrawiam

1. Żadnego prawa jazdy nie potrzeba mieć.
2. polecam jeden z modeli Kymco: http://kymco.pl/?page_id=4.
3. Pewnie, że ma sens i nie jest to męczące, wręcz przyjemne.
4. Nie ma. Blokady muszą być, by skuter spełniał warunki homologacji.

Witam.
Jestem w tej samej sytuacji i po długiej analizie zrezygnowałem z zakupu skutera o pojemności 50 cm3, gdyż uważam, że przy takim dystansie to niestety za mało. Co do odblokowania, to oczywiście można tak jeździć, ale po co mieć problemy w razie jakiegoś wypadku czy to z Policją czy z ubezpieczycielem. Ja zdecydowałem się na zrobienie prawa jazdy na kat. A i zakup jakiegoś maxi skutera. Z osobistych poszukiwań mogę polecić Kymco Agility City 125 nówka za około 6-7 tys. zł. Do miasta jak znalazł, prędkość max z 80 km no i firma o dobrej renomie. Jeżeli chcesz coś czym można wyskoczyć w weekend za miasto to tutaj jak dla mnie są dwie opcje:
Kymco Downtown 300 - cena za nowy około 15-16 tys. zl
Sym Citycom 300i - cena za nowy około 12 tys. zl.

Ja wybrałem Citycom 300i :). Teraz tylko oczekiwanie na sezon :).

Kolega ma do wydania 10 tys. a nie 16. Co mogę poradzić, przede wszystkim postaw sobie pytanie jak lubisz jeździć, ile masz wzrostu i czy będziesz np. czasami wozić pasażera. Przede wszystkim dobierz pojazd do swojego wzrostu, nie ma nic bardziej denerwującego niż jazda za małym pojazdem. Przy takich przebiegach najlepiej kup coś z 4T - jest oszczędniejszy, cichszy i bardziej niezawodny. Dodatkowo nie pilnujesz czy masz olej w dozowniku ani nie dolewasz do baku. A może zastanów się nad motorowerem - ja na przykład pokonuję w sezonie do 700km miesięcznie i nie narzekam że wybrałem "biegówkę" - po pierwsze lubię pobawić się biegami a po drugie skuter z przekładnią musi cały czas być na wysokich obrotach. W przypadku biegów możesz tak dostosować przełożenie żeby jechać w niższym zakresie obrotów, co za tym idzie oszczędniej i ciszej. Kup pojazd nie za 10 - lecz za 7-8 tysięcy, pozostałe 2-3 tysiące wydaj na dobry kask (najlepiej otwarty z blendą i wyjmowaną wkładką), ubiór i jakieś ubranko przeciwdeszczowe (ja kupiłem fajny zestaw za 120zł w Decathlonie - co prawda nie na motor ale spisuje się doskonale). Dokup lepszą kamizelkę odblaskową i rękawice - będziesz wtedy bezpieczny i widoczny na drodze. Za tą kwotę doposażysz też skuter w przednią szybę chroniącą przed wiatrem i kufer mogący pomieścić spory bagaż. Kup motorek na dużych kołach - małe wpadną w każdą dziurę i mogą przysporzyć problemów początkującym. Jak dla Ciebie to bardzo fajnym skuterem może być Kymco People 50. Za niecałe 7 tysięcy masz naprawdę kawałek dobrej maszynki - co prawda 2T ale jest bardzo cichy. Nie martw się odległością - ja swoim pokonałem jednego dnia 109km i gdybym musiał to jeszcze z chęcią bym pojeździł.

ad. 4 Tak jak madi pisał. Ale dodam jeszcze parę słów od siebie, jako że nie jesteś w temacie.

Skuter zablokowany wg prawa jest motorowerem i może maksymalnie rozwinąć prędkość 45km/h. Pojazd rozwijający większą prędkość wg prawa jest motocyklem i wymaga posiadania prawa jazdy. Bardzo wielu użytkowników motorowerów (czyli także skuterów) zdejmuje fabryczne blokady ze swoich maszyn (czyli de facto przerabia je na motocykle) i jeździ pojazdami zarejestrowanymi jako motorowery, bo do ich prowadzenia wystarczy posiadać tylko dowód osobisty i mieć ukończone 18 lat.

Wg sporej części użytkowników tych małych pojazdów panuje szczere przekonanie, że odblokowane pojazdy są bezpieczniejsze, bo kierowca nie odstaje tak od reszty ruchu (unika się wrażenia "pędzących samochodów", manewry są płynniejsze) i nie czuć wtedy takiej presji ze strony innych kierowców, poza tym zostaje trochę mocy, która też czasem może uratować skórę. Mimo wszystko jest to łamanie prawa, dlatego najlepiej trzymać się w miarę blisko przepisowych 50km/h (+10km/h), ale nie będziesz nikomu zawadzał (poza tym większość prędkościomierzy oszukuje na plus). Do tego dochodzi stosunek do ubezpieczenia w razie jakiegoś zdarzenia na drodze (jeżeli wyjdzie na jaw, że masz ubezpieczenie na motorower a jedziesz motocyklem) no i kwestia uprawnień, jeżeli nie masz prawa jazdy (jedno i drugie to spekulacje, ale jak by nie patrzeć - uzasadnione).

Co do pytania o konkretną maszynę, to wiadomo - najlepiej markowe, bo w dojeździe do pracy liczy się niezawodność. Chińczyki i zakamuflowane chińczyki (romet) najlepszej opinii w tej kwestii nie mają, już lepiej coś markowego używanego doprowadzić do porządku i jeździć bez strachu. Na naszym forum często polecane są tajwańskie pojazdy marki Kymco lub SYM. Popularne są też marki japońskie (honda, yamaha, suzuki) i europejskie (piaggio, gilera, peugeot), ale części są pewnie droższe niż do tajwańskich (jak i same skutery).

Trochę się rozpisałem, ale uważam, że ktoś nowy w temacie, powinien mieć pełny obraz potencjalnych korzyści i wad, pozdrawiam i życzę szerokości :)

Dodam że za 10tyś Kupisz nowy fajny skuter i dla siebie i dla żony:) Mam na myśli skuter o poj 50 cm bo większe pojemności już więcej kosztują.Polecam Kymco.Nie używam ale dużo dobrego o nich słyszałem i czytałem.Gdyby były złe to nikt by we Włoszech Hiszpanii tego nie kupował a tam tego całkiem sporo jeżdzi.
Pytasz czy jazda 50 km dziennie ma sens i czy nie męczy? Ja kiedyś codziennie do pracy jeżdziłem 40 km dziennie,i nie było to męczące a wręcz przyjemne:) Auto stało na podwórku a ja skuterem śmigałem.Jazda może zmęczyć jak się za mały skuter kupi,przed zakupem dobrze jest posiedzieć a jeszcze lepiej przejechać się upatrzonym modelem...

Michalk001 napisał:

Kolega ma do wydania 10 tys. a nie 16.

Kymco Downtown podałem jako alternatywę i luq4 wyraźnie napisał, że cena nie jest najważniejsza, ale nie chciałby wydać więcej niż 10 tys. co nie znaczy , że po głębszym zastanowieniu by tego nie zrobił. Ja zakładałem ,że wydam max 7 tys. a w ostateczności kupiłem nowy Citycom za 10 tys. i uważam, że dokonałem dobrego zakupu w stosunku jakość/cena.

Luq4 ja podtrzymuje zdanie, że daruj sobie 50-tke tymbardziej na W-we i na takie odległości, bo to prędzej czy późnej będzie męczarnia. Jakbyś zdecydował się na Citycom-a to w W-wie jest sprzedawca tej marki i można negocjować więc trochę ponad 10 tys. i skuter może być Twój.

Albo po prostu kup najtańszego chinola. Swoje zadanie spełni w 100%, będzie Cię woził do roboty. Części są tanie, jak trafisz na dobry egzemplarz to się nie będzie psuł. Z opinią Kazika się nie zgodzę, że męcząca jest jazda 50-tką w mieście.

A można wiedzieć skąd dokąd będziesz w Wawie śmigał?
Bo jak przez mosty i szybsze trasy to 4T może być dość wolne, chyba że Ci 65-70 wystarczy.

Jeśli możesz to lepiej kup 125 :D Ale jak nie, to i 50ccm da się śmigać.

na początek wielkie dzięki za wszystkie odpowiedzi i zainteresowanie! Trochę mi się rozjaśniło w temacie skuterów. Co do mojej trasy przejazdu to będę pomykał z Bemowa, przez Ursus, aż na koniec Wawra. W związku z tym zastanawiam się, czy te 45km/h nie sprawi, że będę mega zawalidrogą (szczególnie na Wale Miedzeszyńskim). Nie bardzo wiem, co to znaczy skuter 2T lub 4T, ale mam jeszcze jedno pytanko: czy trudno jest zrobić prawko kat. A, tak żeby legalnie pomykać na tzw. motocyklu? I w takim przypadku, który sprzęt moglibyście polecić? Mam 180 cm wzrostu i budowę szczupłą:D Dzięki, pozdrawiam, super forum!

http://krakow.gumtree.pl/c-ViewAd?AdId=350944716&MessageId=MSG.VIEW_AD.AD_DELAYEDMXAdIdMZ350944716MXGuidMZ13535bcc-d870-a20b-2651-957ffffe5e56MXadDelayedMZ24&secev=AQAAATUpVg4AAM0AAAABACIxMzUzNWJjY2YxMS5hMjBiMjY5LjIwMzhjLmZmZmNiYWI3AAAAAQAAAAAU6v3MAQAAACMAAAAAyqfiAIieddaJX5BkiiKRdtl97HQMoh8L&wmid=350944716

madi napisał:

Z opinią Kazika się nie zgodzę, że męcząca jest jazda 50-tką w mieście.

Po mniejszym mieście może nie, ale chcąc jeździć sprawnie w Warszawie po szybszych trasach jest to już mniej komfortowe. Dodatkowo warto wziąć pod uwagę fakt, że takim małym skuterkiem dystans 25 km będzie trzeba pokonywać min 30 minut przy założeniu, że jedziemy cały czas 50 km/h co jest niemożliwe. Tam gdzie korki mimo wszystko trzeba się przeciskać wolniej, do tego dochodzi postój na światłach i wyjdzie, że godzina to minimalny czas na dotarcie do celu. Jak ktoś ma czasu za dużo to oczywiście może jeździć 50-tką, ale z doświadczenia wiem, że wtedy szybciej będzie jeździć dalej komunikacją. Obecnie pokonuje dystans do pracy 22 km i zajmuje mi to 50 minut, a nie po to kupiłem skuter, żeby ten czas dodatkowo wydłużać. Taka jest moja opinia.

Kazik ja pokonuje dystans swoją inca street 50 2t co jakiś czas odługości 45km w jedna strone i taka jazda zajmuje mi jakaś 1,15h

Prawo jazdy na motocykl bardzo rozszerza twój wachlarz możliwości (jest bardzo dużo motocykli miejskich, które dzięki dużym kołom lepiej znoszą jazdę po nierównościach. Skutery natomiast mają najczęściej duże schowki, które są w stanie pomieścić kask i parę drobiazgów).
Wg mnie dużo łatwiej zrobić prawko kat. A niż B, choćby tylko ze względu na to, że masz pełną kontrolę nad pojazdem w czasie egzaminu - egzaminator nie stresuje Cię układaniem nogi na własnym hamulcu przy każdym istotniejszym manewrze.

Tu znajdziesz trasy egzaminacyjne w Warszawie (nie wiem czy to wszystkie, bo chyba kilka word-ów jest w stolicy):
http://www.word.waw.pl/index.php?id=96&lng=pl&s=96,43

2t to silnik dwusuwowy:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Silnik_dwusuwowy

4t to silnik czterosuwowy:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Silnik_czterosuwowy

Małe Yamahy ybr125 i 250 są tanie w eksploatacji, lekkie no i mają biegi, co bywa zaletą podczas jazdy. Ale wymagają więcej uwagi użytkownika (smarowanie, naciąganie łańcucha). Jedyną ich wadą do niedawna była pewna trudność ze sprzedażą, ale w perspektywie rosnących cen paliwa, pojazdy palące 2 - 3 litry benzyny będą pewnie zyskiwać w oczach potencjalnych nabywców. Są to też dwa najpowszechniejsze motocykle szkoleniowe i egzaminacyjne w naszym kraju.

KrzysiekP napisał:

Kazik ja pokonuje dystans swoją inca street 50 2t co jakiś czas odługości 45km w jedna strone i taka jazda zajmuje mi jakaś 1,15h

Ale w jakich warunkach? Bo nie uwierzę, że duże miasto gdzie co 100 metrów jest sygnalizacja i trafienie na ciągłe zielone graniczy z cudem. Prosty przykład wczoraj pokonywałem dystans niecałych 20 km z Piaseczna do centrum Warszawy o godzinie 2 nad ranem. Jechałem samochodem, praktycznie zero ruchu prędkość max 110-120 km/h (po Puławskiej) i dojazd zajął mi 25 minut z czego pewnie 10 minut to stanie na światłach, gdzie i tak połowa sygnalizacji na tej trasie była wyłączona. Przy normalnym porannym warszawskim ruchu pokonanie 25 km skuterem 50-tką w czasie poniżej godziny uważam za niemożliwe. Ale może się mylę :). No ale już chyba trochę popłynąłem poza tematem.

O, Kazik, z Piaseczna jesteś ? Ja mieszkam obok ;)

Ja z Piaseczna na Bródno dotrę poniżej godziny zwykłą pięćdziesiątka w szczycie :)

Ja tam swoją Inką jeździłem z Chomiczówki do Piaseczna czy Otwocka i nie miałem problemów ze zmęczeniem siebie czy sprzętu. Czas przejazdu to na pewno dużo poniżej godziny - i to w zwykły dzień.

Jeździłem też na 150-cio kilometrowe trasy i z Bzyczkiem dawaliśmy radę bez najmniejszego problemu. Może gdybym przesiadł się z 250 na 50 to mówiłbym, ze 50 nie nadaje się do jazdy ale tak to uważam, że to bzdurka.

Poza tym u mnie skuterem jeździ się 20-30 km/h i głównie ścieżkami rowerowymi. Jakoś nie słyszałem żeby ktoś narzekał.

Zawsze zastanawiałem się jakiej narodowości jest Inca,czyżby chińczyk?

Inca to marka własna sieci hurtowni części do pojazdów Inter Cars (stąd nazwa). Są to skutery z Chin z logiem Inter Cars. Nie jest to może rewelacja ale mój jakoś się przez prawie 8000 km nie zepsuł. Plastiki trochę odstają ale tak to da się bez problemu jeździć.