Honda Forza 125 pierwsze 1000km

Słowo wstępu: doświadczenie z jednośladami miałem (i mam) prawie zerowe (nie licząc kiedyś pięknego szlifu na szutrówce gdzieś na końcu świata) a zasoby spokoju wewnętrznego zredukowane korkami prawobrzeżnej Wwy , stąd zdecydowałem się na zakup owego skutera jesieni roku ubiegłego. Jakość więc tej wstępnej oceny będzie niewielka, czysto subiektywna.
Dlaczego zecydowałem się na ten akurat model : siła reklamy, bodajże w “Do Rzeczy”+posiadanie samochodu tejże marki (bezawaryjny)+brak prawa jazdy A. Generalnie robiłem wszystko od d… strony. Najpierw kupiłem odzież, kask itd, a skuter miałem odebrać za miesiąc.
Nabycia drogą kupna dokonałem w Honda Plaza - proces cały przebiegł dosyć sprawnie. Czego nie mogę powiedzieć o próbie umówienia się na przegląd po 1000km. Zatem stałego klienta ze mnie mieć nie będą.
Zalety:
-spalanie. Zdarza mi się osiągnąć 1,7L/100km, ale zwykle oscyluję w granicach 2,5-2,6L/100km. Nie jestem fanem prędkości maksymalnych, z racji mojego niewielkiego doświadczenia.
-system start-stop - czy jak tam on się nazywa. Skuter gaśnie gdy zatrzymuję się na światłach, potem wystarczy niewielki ruch manetką i jedziemy. Zadziwia mnie czułość tego mechanizmu. System działa dopiero po kilku-kilkunastu minutach jazdy, a nie od razu.
-moc silnika - na tyle wystarczająca, że właściwie wystarczy by wystartować na skrzyżowaniu pierwszym. Czyli bezpiecznie.
-prędkość maksymalna - osiągana przez mnie (192cm+95kg) to ok 115-118km/h.
-składane lusterka w dosyć ciekawy sposób, ułatwiający przeciskanie się po Żołnierskiej i Marsa z rana.
-ABS - sprawdzony raz. Działa.
-mimo moich gabarytów mnie jeżdzi się wygodnie. Zwykle do przejechania mam ciągiem ok 2xpo 50km, jakoś się pozycją nie męczę.
Chwilowo więcej mi nie przychodzi do głowy zalet.
Wady:
-no ja to muszę się łokciami pościskać , żeby dobrze widzieć w lusterkach bocznych. Jakoś tak dziwnie ustawione, że treba przyjąć odpowiednią
pozycje by dobrze widzieć co tam z tyłu.
-opony - świetne do jazdy figurowej na lekko wilgotnym asfalcie, łatach asfaltu o innej strukturze, łączeniach asfaltu itede,itepe. Dupa żyje swoim
życiem, na które nie mamy wpływu (ja) ani na wywijasy jakie robi. W związku z tym wymieniłem na Michelin City Grip i wygląda, że jest lepiej. Ale ten
temat ocenie za jakieś 200km.
-cena

Tyle w żołnierskim skrócie.
Łączę wszelkie wyrazy
Jacek

Super, jesteś testerem :) Szerokości i czekam na dalszą relację.

Fajny sprzęt Jacku, gratuluję świetnego wyboru. Co do opon które założyłeś to " będzie Pan zadowolony" mam je bo są fabrycznie montowane w Aprilii SR MAX i złego słowa nie powiem

A napisz jeszcze, co było założone na fabrycznym montażu, żebyśmy sobie tego kiedyś przypadkiem nie kupili... :-)

Nie zdziwiłbym się gdyby to były gumy IRC takie jak w PCX'sie

Japończyki znaczy. Nie miałem przyjemności poznać i postaram się tak trzymać :-)

WodzuWGK napisał:

Nie zdziwiłbym się gdyby to były gumy IRC takie jak w PCX'sie

Otoz właśnie te.
pzdr
Jacek

Forza jest ze mną od 8 marca 2019. Nakręciłem 800km w tydzień i dwa dni. Wybór na podstawie przeczytanych testów. Rozważałem Yamahę xmax, ale odpadła po 25m od startu :wink: Kupiona podobnie - korki prawobrzeżnej Wa-wy od Tarchomina do Mordoru. Plus weekendowa mototurystyka w promieniu 200km. Czy spełnia założenia? TAK. Dojazd do pracy w porównaniu do samochodu to 35 minut Hondą przy 1h15 w tym samym czasie samochodem. Dziennie zyskuję pół godziny snu więcej i jakieś 45 minut do godziny na powrocie do domu. Pierwsza wycieczka 250km korzystając z pierwszych dni wiosny. Sama przyjemność mimo silnego wiatru. Prędkość maksymalna wyciągnięta po 500km “układania” to 115km/h pod wiatr i 135km/h z wiatrem Ważę… 105kg. Ponieważ jest to FL2018, to nie ma już problemu z oponami. Na sucho prawie się kładę na łukach, na mokro, nie przesadzam :). Zgodzę się co do lusterek, choć po FL powędrowały wyżej i “da się”, ale mogło by być lepiej (125 w klacie, szerokie ramiona). Spalanie 2,4-2,5l i absolutnie mi to odpowiada. Nie zgodzę się, że kupno najpierw ciuchów to “od dupy strony”. Po odbiór pojechałem w pełnym stroju kosmonauty :slight_smile: Reasumując, jestem bardzo zadowolony z Forzy. Być może doinwestuję w bardziej “wariacki” wariator i tłumik Akrapowić.

p.s. nie miałem problemu z umówieniem przeglądu w HPlaza po 1000km. Przegląd na sobotę umówiłem w piątek tydzień wcześniej. Tylko w weekendy mam czas.

no fajny sprzęt. ale i sporo złotówek za tą przyjemność.
te 115 to weryfikowałes z GPS czy to wg wskazań licznika? Bo producent na naszej stronie sie nie chwali osiągami.

Też uważam że to bardzo fajny sprzęt. Do akcesoryjnego kufra wchodzi nawet największy kask, tak samo jeśli chodzi o schowek pod pupą. Jest też miejsce na drugi mniejszy kask, do rozmiaru maksymalnie L (zależy od producenta).
Coś tak trochę mało ci się buja twoja forza, moja wydaje mi się że lata więcej. Jednak ostatni raz jeździłem pół roku temu, jak będę w Polsce to znowu się przejadę.

a to wg ciebie ile ma jechac 125 z CVT? one sie najcześciej w okolicy 105km/h kończą (realnie a nie licznikowo). Te lepsze sztuki do 110-115 dobijają. Powyżej setki i oporach powietrza rosnących do kwadratu prędkości ten 1KM wiecej lub mniej bardzo mało zmienia.

119km/h jechałem po płaskim jeśli dobrze pamiętam wg. GPS. Mam 186 cm wzrostu i 95kg masy. Dołożony kufer i dodatkowy deflektor chyba 15cm, a to bardzo duża różnica. Nie chę dokładnie się wypowiadać bo już dokładnie nie pamiętam.
Muszę sprawdzić Vmax z górki, tak z czystej ciekawości bez sprzętu dodatkowego.
Forza ma to fajnego że masz wskaźnik temperatury cieczy i bardzo ciężko jest zajechać ją na trasie nawet jak popierdzielasz swoim pierdkiem te 110km/h

bez królika z przodu co rozcinał ci powietrze? niezły wynik w sumie jak na eko silnik i małe spalanie.
Mój tez mając potencjalnie niespełna 14KM łapie 116km/h wg gps z turystyczną szybą i 50L kufrem przy masie 170kg. też ma wskaźnik temperatury i układ chłodzenia przewymiarowany bo na tropiki, ceramiczne pokrycia w silniku i jest niezabijalny. tylko wciaga 4.5-4.7 a nie 3 litry :slight_smile: - to w zasadzie jedyna wada (ale akurat nie dla mnie bo alternatywa na 4 kołach wciąga 16 przy lekkiej nodze :slight_smile: ).
W sumie jak szukałem 125 to brałem pod uwage 3 modele. Daelima S3 który podobał mi się bardzo ze względu na wygląd, technologie i rozwiązania ale jest kompletnym i nieserwisowalnym egzotykiem w PL- wiec odpadł. Drugi był SYM GTS ze względu na pakowność, technologie i seryjne wyposażenie, wygląd (halogeny, awaryjne, drugi wyłącznik zapłonu…itd).
łakomie też przyglądałem sie Forzie 125 - wygląd, full led, świetny silnik, niskie spalanie… technolgicznie to bajka - ale niestety wtedy Forza była tylko nowa a ja parkowałem na ulicy przed blokiem gdzie zdażało sie że wedrująca nocą podcieta młodzież wyżywała sie na jednosladach i lezały na boku. Wiec jak by mi mieli zdewastować sprzęta za 20 tysi to bym sie albo zapłakał albo kogos zabił. Już wolałem żeby na ziemi lezał sprzet za 7 koła niż za 19 koła. Wiec stanęło na GTSie i z perspektywy czasu to był najlepszy wybór. 50L w kufrze, 50L pod kanapą, jedzie jak trzeba.

Dodam do tego że forza nie spaliła mi nigdy więcej niż 2,7l, a piłowałem ją ostro na jednej trasie z narzeczoną za plecami. Poniżej 100 nie schodziliśmy wtedy.
Tak przeciętnie to 2,4l wychodzi z 1000km, tylko tak z 70% tego z narzeczoną jeździłem. Pamiętam dokładnie bo pod mega wrażeniem byłem. Minimum to chyba 2.1l, albo 2,2l. Ale już nie pamiętam.
Skoro wspomniałeś o światłach to miałem okazje też jeździć w nocy i jadąc przez gęsty las byłbym w stanie zauważyć ruch w okolicach 60m spokojnie. Znaki i słupki świecą jakby były podświetlane. Światła są boskie, tylko minusem jest to że się chyba nie samopoziomują (jakoś tak?) i przez to nawet na malutkich nierównościach w nocy oślepiamy innych bo mrugają i myślą że jadę na długich. Sam fakt daje dużo do myślenia. Dodam że światła w Oplu Astrze z 2016 roku świecą słabiej niż te z Forzy, a w Astrze jest 2x 1500 lumenów.
Minusem jest to że schowek przedni blokuje się dopiero jak zablokujemy kierownicę w bocznym położeniu, a nie po odejściu od skutera.
Zazdroszczę Ci tej ceny…

tak, w żadnym ze skuterów światła nie mają samozpoziomowania. to nie xenony o mocy powyżej ileśtam (bo w tych słabszych też sie nie wymaga). Ledy to bajka - ja u siebie w GTS tez już mam głowne lampy LED. Znaki i nawet brudne pasy na brudnej drodze faktycznie sie “świeca” co wynika z dużego spektrum UV w ledowych lampach i odblaskowych pigmentachw tych elementach oznakowania a LED to wręcz “dopala”.
Za to LED jest bardzo słabe przy mokrej drodze - światło sie jakby “wtapia w asfalt” - przynajmniej te o temperaturze biel/zimna biel.

Podejrzewam, że bez wiatru w oczy i w plecy wyjdzie jakieś realne 110km/h (moje 105kg i 5 dodatkowo na kurtkę RST ;). Niestety na razie mierzone licznikowo, bo OEMowy holder na telefon nie fituje do kierownicy po FL2018. Ale jeśli po dłuższym zastanowieniu i bez górek, wiatru i odpychania nogami, dochodzi do 125 to pewnie te 110-115 na spoko. W weekend wezmę garmina od kolarzówki to będę miał cały profil trasy z prędkościami i się zobaczy (pewnie się zdziwią statystykami na Stravie :wink: ). Tak poza tym, to jestem całkiem zadowolony z dynamiki. Najbardziej podoba mi się elastyczność między 20 a 60km/h czyli podczas przeciskania w korku “pełznącym”. Niby 125ccm a przy odkręceniu całkiem sprawnie wskakuje na kolejne miejsce na pasie. Poza tym do tych 80 całkiem sprawnie zostawia peleton na zielonym świetle. Podoba mi się także niski środek ciężkości i prowadzenie z minimalnymi prędkościami. Na serwisie w sobotę podpytam co sądzą o nalewaniu v-power racing 100 na shellu. W mojej toyocie auris, na tym paliwie każdy start “prawie” wciska w fotel a prędkość maksymalna z 200km/h doszła do 218 (GPS). W instrukcji o paliwie piszą tylko “nie mniej niż 91 RON” a to chyba europejskie 95. Co do ceny, to niska nie jest, ale amatorów znajduje. Polowałem na rocznik 2018 za 19300, ale z zakupem wstrzymywałem się do badań kontrolnych (takie moje żyć albo nie żyć). No i po badaniach w połowie stycznia okazało się że roczników 2018 już dawno nie, ale i pierwsza transza zamówień 2019 się rozeszła. Wyszło więc 21300. Po pierwszych 100km uznałem, że absolutnie nie żałuję a po wczorajszych 900km że w sumie to wcale nie tak drogo jak na mój pierwszy kryzys wieku średniego :wink:

Dla mnie optymalne by było takie combo z Forzy i Syma GTS/CruiSym.
Z hondy bym wziął dopracowanie detali technologicznych (np. ten start-stop który jest w skuterze w sumie zbędny w naszych realiach ale w hondzie jest przejedwabisty a w SYMie to jednak każdy start sugeruje że to rozwiązanie z grabi i sztachety, całe zarządzanie wtryskiem PGM-Fi i kilka innych rzeczy). Z SYMa bym chciał pakowność, uniwersalność, wyposażenie i taką ogólną koncepcje budowy. Byłby kurde ideał…
no i nie za 20 koła. Nie dam tyle za miejski rower z powiększoną przestrzenią bagażową którego przydatnosć po wyjechaniu z miasta spada niemal do zera. To zapewne subiektywne i wynika z wcześniejszych doświadczeń ale mi sie jazda 125 “w trasie” po prostu dłuży. Jeszcze podmiejskimi pipidówkami to jako tako - nie odstajesz. Ale za to wieksze krajówki i drogi ekspresowe… błeeee … a jeszcze jak trafisz miedzy zielone ekrany i tak sie czaisz ~100km/h z prawej walcząc z tirami na granicy własnych możliwości i jeszcze mając swiadomość że w zasadzie cały czas prujesz go na maxa (co mu wczesniej czy później na zdrowie nie wyjdzie - cudów nie ma)… to tak jakoś dla mnie słabo. Na takie wypady miłe jest cos co powyżej 120km/h ma jeszcze DUUUŻY zapas a i te 120-130km/h to nie jest dla niego wyczyn pod czerwone pole. Tak 400-600 i wiecej to daje frajde z jazdy nie tylko za pierwszym czy drugim razem.

W sumie to był najlepszy kompromis między rozsądkiem a frajdą. Za rozsądkiem przemawia spalanie 2,5l (do 9l samochodu), dojazd do pracy 35-40m (do 70-90m samochodu), parkowanie wszędzie i za free, ABS, brak doświadczenia na jednośladach (motorynek za gówniaka nie liczę), na S-ki i autobahny mam samochód i 30 lat obycia. Za frajdą - całkiem zwinny skuterek, fajowo się prowadzi i wygląda, możliwość wyskoczenia zadupiami na obiadek 150km od chałupy ze szpejem foto pod kanapą. Zresztą, mam taki odchył, że cieszyłbym się prowadząc kosiarkę samobieżną lub kombajn - byle prowadzić ;). Myślałem jeszcze o Piaggio mp3 500 HPE. Ma to 45 koników i naprawdę niezłe odejście. Ale duże, ciężkie, brzydkie i drogie a te 45 koni w moim przypadku to dać małpie żyletkę albo członkowi AA pół litra - co bym nie obiecywał, to wcześniej czy później nagrzeszę ;). Prawka kat A z tego samego powodu nie zrobię. Reasumując, Forza do miasta i zadupiami na Mazury a katamaran zimą i w poważne trasy

Małpie brzytwę, celna uwaga :slight_smile: Ja tak miałem, to jeden z powodów całkowitej rezygnacji ze spalinowych dwóch kółek. Możliwość odkręcenia manetki powoduje odkręcenie manetki. Szybka droga do sporych kłopotów :-))))

Ja też dlatego w większe pojemności nie idę. Spokojnie mi wystarczy na moje miejskie w 107% potrzeby. Natomiast jak sobie czasem wrócę do domu obwodnicą to po 10 sekundach wiem że jestem z tym sprzętem w złym miejscu. Ja sie mecze, sprzęt sie meczy. Szkoda nas obu :).

Pamietajcie że z czasem nastepuje rewizja podejścia. Najpierw jazda jest frajdą i celem samym w sobie. Można sobie oczywiście tłumaczyć że to dla oszczędności czasu…itd ale bez czarów - fun jest podstawą :). Trzeba chcieć jeździć motocyklem żeby jeździć motocyklem.
Z czasem jazda jednośladem przestaje być celem samym w sobie a staje sie też (albo nawet tylko) środkiem do celu. Jeszcze w mieście mniej - bo zawsze coś sie dzieje. Ale trasa - monotonia jazdy destrukcyjnym maxem z wiecznym patrzeniem w lusterka: komu tym razem zawadzam… nieee…
Jakbym miał 125tką pokonywac 2x w tygodniu trase wawa-gdańsk wiedząc że przez 4h bede widział tylko zielone ściany a jedyną moją rolą bedzie trzymanie manetki na full żeby i tak sie zastanawiać czy środkowy pas bedzie wolny aż do wieczora żebym po nim wyprzedził TIRa i nie wk…wił przy okazji wszystkch za mną - to naturalną tendencją było by dążenie do skrócenia sobie tej męki. Owszem - raz czy dwa można sobie pojechać pipidówkami ale wtedy z 4h zrobi sie 6-8h i to na dłuższą metę też nie jest fajne. Ileż razy można wszystko objeżdżać pipidówkami.
Dla mnie wyprawa do Włoch czy Francji na 125 była by dziś mecząca (na poczatku przygody z jednośladem pewnie bym poleciał bez chwili zastanowienia)… tam do francji… do poznania nawet. Lubie na drodze kontrolowac sytuacje a nie być ustawiany w szeregu przez wszystko i to na najwolniejszym pasie. Tak jak moi znajomi jeżdżą w wakacje - 320kg motocykle, cruisery i choppery z ponad litrowymi silnikami… laski na siedzenia i sobie spokojnie pomrukując te 120 bez wysiłku jadą - a jak beda potrzebowali 150 pojechać to i 150 pojadą, wyprzedzą, nadrobią, nadgonią.

Najlepszym przykładem na to jak to bardzo nie do tego jest jeden z gości na burgmanii co kupił nówke xmaxa czy nmaxa i cały zachwycony bo codziennie S8 jeździł 20km z Bemowa za Pruszków i wieczorem z powrotem. Jak wjechał na S8 na Bemowie tak odkęcał do oporu i trzymał do Pruszkowa. Zachwycony że leci mu 120 cały czas…itd. Po pół roku zrobił sie problem bo oleju lał prawie tyle co benzyny. No i niby kupa forsy, niby górna półka ale pół roku eksploatacji na czerwonym non stop i było jak było. Na takie jazdy należało kupić wersje 400+ i by sobie tak i 10 lat mogłby jeździć 120 w trasie.