Gaźnik do wymiany?

Witam.

Kilka dni temu zakupiłem dla siebie nowe piździdełko. W zasadzie nie nowe, bo 14 letnie, jednakże bardzo mało używane. Posiada na liczniku ledwie 2450km. Motorek to Jincheng JC50Q Smyk będący kopią Hondy Chali. Jest to pół automat oparty na konstrukcji silników 139 FMB.
Tyle słowem wstępu. Co do samego problemu, to kwestia tyczy się braku chęci ze strony motoroweru do przewożenia moich zacnych kilogramów. Silnik ma problemy z praca, przygasa, czasami gaśnie sam z siebie chodząc na biegu jałowym. Kiedy uda mi się ustawić go tak, żeby trzymał przyzwoite obroty, to zaczyna się problem z samą jazdą. Motorek przy obciążeniu w postaci mojego cielska zaczyna się dławić, często strzelając z gaźnika (tak jak gdyby mieszanka czasem wybuchała już przy wylocie z gaźnika). Jakkolwiek nie ustawię mieszankę, to świeca jest zawsze silnie okopcona niczym górnik po szychcie. Gaźnik był już rozbierany i czyszczony dwa razy. Wysokości pływaka ustawić się nie da, jest na stałe w jednej pozycji. Jest to, w zasadzie najprostszy gaźnik jaki miałem okazję widzieć. Posiada manualne ssanie w postaci dodatkowej przepustnicy oraz tylko jedną dyszę. Na pewno jest to oryginał, jaki był montowany w tych motorkach. Co do reszty :

- iskra jest, sprawdzana na świecy "made in china" jak i irydowej NGK
- kompresja jest, siedząc na motorku przy wadze 70kg jestem w stanie ruszyć motorek dopiero na 3 biegu, przy 1 i 2 nie jestem w stanie obrócić kołem
- kopka (motorek nie posiada startera elektrycznego) chodzi płynnie, nie ma luzów ani zacięć, tłok chodzi płynnie
- filtr paliwa nowy, bak przeczyszczony
- paliwo PB98 z Orlenu
- brak kranika paliwa, poprzedniemu właścicielowi padł i wstawił bezpośredni przelot do węża paliwowego

Kiedy zaleję paliwa pod świecę, to silnik na chwile zagada, po czym milknie. Jak już wspomniałem, motorek więcej stał aniżeli jeździł. Podejrzewam, że gaźnik z powodu wieloletnich postojów i braku konserwacji dostał po tyłku i nadaje się tylko do wymiany. Uprzedzam, że nie ma szans na znalezienie żadnego zestawu naprawczego do niego, więc w grę chodzi tylko wymiana na nowy (dopasowanie). Teraz pytanie, do szanownego ciała tego forum. Czy moje podejrzenia są słuszne, czy może przeoczyłem coś?

Pozdrawiam i jak zwykle z góry dziękuje za wszelkie odpowiedzi.

Nic nie wspominasz o filtrze powietrza i doprowadzeniu powietrza do gaźnika... Żadna cholera tam nie zamieszkała? Tłumik, czy ma przelot?

Powietrze na pewno dochodzi. Uruchamiałem motorek zarówno z nowym filtrem, jak i zupełnie bez niego. Tłumik jest oryginalny, nie modyfikowany. Obecnie motorek odpala na sekundę, po czym od razu gaśnie.

Miałem przyjemność posiadania tego sprzętu zaprawdę zacny [masz rację silnik oryginalny hondy z krótkim korbowodem a długim tłokiem] sprawdź jeszcze luzy zaworowe [ssący i wydechowy na 0,3] a co do gaźnika to rozbierz [porozkręcaj ile się da]i wszystko[prócz elementów gumowych i plastikowych wrzuć w ocet na 12h bo na 100% ma nalot z kamienia i utlenionego alu [tak było u mnie i taki zabieg pomógł] bo jak wymieniać to wszystkie inne są za wysokie i i nie założysz osłony[tej czarnej plastikowej.

Nie ma to jak porządny sen. Wstając rano do roboty (tak wiem, są święta ale galeria handlowa rządzi się swoimi prawami) dostałem małego przebłysku. Po czym popędziłem spróbować odpalić mój motorek. Jak się, spodziewałem maszyna, nie dała w ogóle znać. Ale nie o to chodziło. Zaraz po zaprzestaniu maltretowania kopki silnika, odkręciłem świecę. Okazało się, że była mokra. Czyli wychodzi na to, że paliwo dochodzi. I tu właśnie wchodzi mój poranny przebłysk. Otóż tak się składa, że poprzedni właściciel powiedział, że jakiś czas temu wymienił cylinder na 72cc. Jako, że motorek był w przeznaczeniu dla jego 14 letniej córy i okazał się za mocny (tyle, to ja bym wiedział, przed jego montażem), to tatuś z powrotem podmienił go na 49cc. W zasadzie, to nie tatuś, a jego kolega. Oczywiście, jak tylko to usłyszałem z miejsca zapytałem czy przy zabiegu powrotnego umieszczania mniejszego cylindra zostały użyte nowe uszczelki. Niestety odpowiedzią, było krótkie "nie wiem".
Analizując mój motorek ustaliłem sobie, że do pracy silnika potrzebujemy czterech czynników. Paliwa, powietrza, iskry oraz kompresji. Po dzisiejszym poranku stwierdzam, że paliwo jest. Nawet gdyby gaźnik dawał go za mało, to silnik powinien choć na chwilę zagadać. Powietrze jest też, jak wspominałem we wcześniejszym poście, gaźnik sprawdzany na krótko, bez filtra. Iskra sprawdzona, też jest. Na moje oko, odpowiednia. Zresztą, jak w przypadku benzyny, gdyby była za słaba, to mimo to, silnik powinien zakręcić choć na chwilę. Elementem, który został jest kompresja. W pierwszym poście pisałem, że maszyna, ma kompresję, bo nie jestem w stanie przepchnąć jej na 1 oraz 2 biegu. teraz jak myślę o tym na spokojnie dodając do siebie poprzednią wymianę cylindra, to dochodzę do wniosku, że może jednak tak kompresja nie jest taka oczywista. Przecież już sam tłok z pierścieniami będąc w dobrej kondycji powoduje silne opory pracy na sucho. Poza tym, to motorek padał mi liniowo. Silnik pracował coraz mniej równo, aż całkiem zamilkł.
I tutaj wchodzi moja dzisiejsza konkluzja. Jestem przekonany, że mistrzu mechaniki niekonwencjonalnej zakładając na nowo mniejszy cylinder założył starą uszczelkę albo "nową" już raz założoną od większego tłoka. Nie wiem co gorsze. Jeżeli mam rację, to podczas testów z ustawieniem mieszanki, gdy maszyna stała w miejscu nadwyrężona uszczelka "zmiękła" od temperatury po czym przy kolejnej próbie przejazdu nie wytrzymała została wydmuchana całkowicie.

Ojojoj. :-)
-
Żadne forum nie zastąpi ci jednak wiedzy wyuczonej...
...
http://www.perspektywy.pl/portal/index.php?option=com_content&view=article&id=1263:ranking-technikow-2014&Itemid=267&strona=0