Dziwne zachowanie silnika (drugi raz)

Cześć.
Dzisiaj wyciągam mój bolid ;-) z garażu, wkładam kluczyk, rozrusznik i.... nie zapalił. Kie licho? Druga próba - to samo. Na ucho coś nie jest tak, jakby silnik miał luźniej. Widzę że wał się kręci (widać kręcący się wentylator na magnecie) ale samo kręcenie brzmi inaczej. Noga na kopkę, naciskam a tu.... ziuuuut i kopka zjechała na dół bez żadnego oporu. ??? Sprawdzam ręką - kurcze, nie ma kompresji! Można machać kopką i nie czuje się sprężu! Po kilku próbach decyzja - z buta do roboty :( . Wstawiłem go do garażu z powrotem, ale jeszcze jedna próba: odkręcam gaz na maksa, rozrusznik - nic. Zamykam gaz, rozrusznik - nic. Gaz do połowy, rozrusznik - coś zaczyna się odzywać. Zapalił. Zgasiłem, kolejna próba - zapalił. Zgasiłem, sprawdzam na kopkę - jest spręż i odpala z kopki; z rozrusznika też. Odpaliłem, skorupa na łeb i pojechałem (dojechałem) do roboty bez problemów.
.
I tu rodzi się pytanie: co to mogło być? Kompresja sama zniknęła? I czemu się potem nagle pojawiła? Zawory się zacięły czy jak??? Pierwszy raz się z czymś takim spotykam.
.
PS: O ile pamiętam, chyba miesiąc temu tez taki objaw miałem że z kopki znikł opór, ale wtedy zapalił za drugim czy trzecim razem.
.
.
...po paru minutach...
Poszedłem teraz sprawdzić: silnik od paru godzin ostudzony, spręż jest, odpalił z kopki bez problemu nawet naciskając na nią ręką. Wszystko ok. Co to było?

Zawory się zacięły[nie domknęły i stąd komprechy brak]

A co mogło być powodem - same z siebie? Az dziwne, bo same sprężyny ledwo można ścisnąć, i żeby zawór (zacięty?) tak trzymał? I ew. co robić gdyby nie chciały się odwiesić (dziś sporo czasu minęło zanim odpalił) a byłbym daleko od domu (trochę km robię ostatnio)? Odkręcić dekiel i puknąć w zawory/sprężyny?

Odkręcić dekiel i puknąć w zawory/sprężyny?
To może pomóc,a one nie tyle się zawieszają co nie domykają.

Ok. Dzisiaj i tak pro-forma zdejmę dekiel i sprawdzę szczeliny czy są w normie.

Może masz sporo nagaru na zaworach i to on je czasem blokuje? Poza tym, nie tak dawno temu widziałem filmik, z przepołowioną głowicą BWM, który odpalono i pokazano jak chodzą zawory przy iluś tam tysiącach obrotów. Najbardziej w oczy rzuciły mi się obracające się wokół własnej osi sprężyny zaworowe. Normalnie kręciły bączki. Podejrzewam, że to normalne i każdy silnik tak ma. Może w Twoim wypadku przy wyłączeniu silnika jedna ze sprężyn ustawia się w dziwnej pozycji i częściowo nie domyka zaworu?

Co do nagaru, raczej nie podejrzewam bo głowica jest nowa zakładana parę miesięcy temu (w oryginalnej padło prowadzenie zaworu) i na niej przejechałem tylko jakieś 2500 km. Poza tym silnik nic nie dymi i nie bierze oleju więc nie ma z czego brać się nagar. Głowica jest nowa, zawory także a sprężyny założyłem z poprzedniej głowicy (1800 km) bo te nowe jakieś niedorobione były i odnosiłem wrażenie że są bardziej miękkie niż oryginały.
Wczoraj ustawiłem zawory. Niby były ok, ale jak już miałem zdjęty dekiel to czemu nie sprawdzić i nie ustawić ich na nowo? Oba na 0.05 i silniczek chodzi ładnie. Przy kręceniu wałem ręką, gdy zaczyna się suw sprężania, gdzieś słyszę delikatny syk powietrza i powoli daje się wał przekręcić do suwu pracy. Nie wiem.... może gdzieś coś nie szczelne? Ale wtedy byłby ogólnie problem z odpalaniem, a odpala dobrze (na zimnym lepiej niż na ciepłym).
Dziś rano odpaliłem - zero problemów, chodzi jak zwykle: mruczy, nic niepokojącego się nie dzieje, jedzie jak zwykle, do roboty dojechałem :-) .
Zamówiłem sobie porządny miernik do mierzenia ciśnienia sprężania. Wtedy będę wiedział coś więcej.

A Twoja głowica, to firmówka czy chinol? Nie zdziwię się, jak się okaże, że laska zaworu jest minimalnie przydługa albo gniazdo ukruszone i przepuszcza.

Głowica kupiona w serwisie Rometa. Co prawda miała być dotarta i gotowa do działania, ale jak to zwykle bywa, przepuszczała na wszystkie strony i trzeba było ją docierać. Czy firmowa? A kto ją tam wie? Nie była w każdym razie z tych najtańszych.
Dostanę miernik ciśnienia, to sprawdzę. Jak będzie coś nie teges, to zrzucam głowicę i jej się przyjrzę. Póki co kupię sobie (na zaś) ze dwie nowe uszczelki pod głowicę.

Wszedłem w posiadanie fachowego miernika. Zmierzone i jest 11,4 at (~11,2 bar). Taka sama wartość wyskakuje i na kopaniu nogą i na rozruszniku elektrycznym. To maks jaki dało się napompować w miernik:
.

.
Póki co, zwiększyłem luz na zaworach do 0.08 mm i zobaczę jaki będzie efekt. Gdzieś doczytałem, że 0.05 było dobre dla silników oryginalnych, ale chińskie z racji niedokładności wykonania nie zawsze te 0.05 dobrze tolerują i czasami warto ustawić więcej (do 0.10) kosztem ew. lekkiego klepania. Na razie na 0.08 jedzie dobrze, ciąg ma, zawory nie klekoczą.

Prawda jest taka, że do każdej maszyny powinno się podchodzić indywidualnie. Mimo, że podzespoły są wytwarzane przez maszyny, to jednak człowiek składa wszystko w całość a to już robi dużo.

Dokładnie jak mówisz. Już się o tym parę razy przekonałem - vide regulacja gaźnika i słynne 2,5 obrotu śrubką - u mnie to nie działa, max to pół obrotu.
Póki co, na tych 0.08 pracuje fajnie i poprawnie. Ciągnie jak zwykle, trzyma kompresję, szybkość licznikowa 67 - z GPS 63 ale poleciał by jeszcze więcej. Tylko czasami ma kłopot z odpalaniem, szczególnie jak jest rozgrzany. Ale kopka pomaga na takie kaprysy :-)

No i ch.... bombki strzelił - dziś potrzebowałem pilnie pojechać do miasta. Wyciągam go z garażu, odpalam, zaskoczył na chwilkę i po sekundzie zgasł. Dalej już nie chciał odpalać, a do tego dziwnie lekko kręcił. Sprawdzam kopnik - nie ma kompresji >:-( . Kopka chodzi luźno, kręci wałem ale silnik nie stawia żadnego oporu. Zdjąłem kapę z głowicy, luzy wygląda że są w porządku, zawory nie zawieszone, pracują normalnie, świeca dokręcona (iskra jest) a wał kręci lekko. No nie wiem. Co go %&##$-mać boli???!!!

brak kompresji. Któryś zawór wisi/jest krzywy albo kompletnie puściły pierścienie

Czyli rozbieranie :-( . Cóż, zabiorę się za to dopiero po urlopie; teraz za bardzo nie mam czasu - 4 kółka pojawiły się w domu to i mam latanie po urzędach. Stawiam jednak na coś z zaworami. Motorek odpocznie sobie w garażu przez kilka dni.
Dzięki.

No, dzisiaj wreszcie miałem chwilkę (czyli kilka godzinek ;-) ) na pogrzebanie przy motorku.
Rozebrałem silnik do gołego korbowodu. Okazało się, że cylinder, tłok i pierścienie są w porządku. Za to głowica faktycznie nie trzymała ciśnienia - z.wydechowy trzymał ładnie (sprawdzane naftą), za to ssący od razu zaczął przeciekać. Był jakiś zadzior (?) na krawędzi i nie dawał się domknąć. Lekko go doszlifowałem i po złożeniu całości (zawory na 0.08) silnik odpalił za pierwszym zakręceniem. Dodam, że teraz na nodze (kopką) czuję zdecydowanie większy spręż. Przejechałem kilkanaście km i moto spisuje się chyba lepiej niż poprzednio - ma większy zryw, ciągnie od razu, szybciej wchodzi na obroty. Ogólnie wrócił do żywych :-) .
Jak fajnie że znów wsiądę na dwa kółka. Jeżdżenie samochodem po mieście to teraz istna katorga - to co skuterem obracałem w niecałą godzinę, teraz kulam w prawie trzy >:-( . Od jutra znów "wolność" od korków :-D
.
PS: Pozdrowienia dla Pana ze sklepu z częściami na Górnej Wildzie za nieocenioną pomoc w poszukiwaniu tulejek centrujących :-) . Wszystkim szczerze polecam ten sklep i taką obsługę (w przeciwieństwie do sklepu na Wieruszowskiej gdzie sprzedawca (?) się nie popisał; więcej tam nie zawitam).