Dzisiaj, czyli o znaczeniu słowa zawczasu.

5:50 Wstaje, pierunem szykuje się do jazdy.
6:03 Wyjeżdżam spod domu, kierunek: WORD.
6;31 Spotykam się z instruktorem i innymi kursantami, rozpoczynamy przed egzaminową jazdę.
8:30 Jesteśmy na placu, dowody w rekach, morale wysokie.
Jestem trzeci na czterech do przystąpienia do jazdy. Wszystko wychodzi. Egzaminator jest genialny, nie robi tajemnicy z prędkości przejazdu, i nie czepia się. Wszystko miód malina. Jeden drobny błąd, zapominam machnąć głową startując z górki, co natychmiast poprawiam.
Wszyscy z placu wyjeżdżają, wiec jedziemy na miasto. Tym razem jadę ostatni. Koledzy, jeden, drugi, trzeci zdają.
W końcu siadam na Gladiusa, 25 minut później z szerokim bananem na twarzy parkuje. Egzamin zdany.

A wiec w drogę, do wydziału komunikacji, by zamówić moje nowe prawko. Pyrkam sobie skuterkiem przez miasto.
Wtem, zauważam jadący stosunkowo wolno samochód, ulica dalej czysta, wiec zapada decyzja, wyprzedzam.
Wrzucam kierunek i ochoczo zmierzam w kierunku lewej krawędzi mojego pasa.
Ledwo tam dotarłem, przekraczam już przerywaną linie i rozpoczynam manewr gdy ta psiakrew przede mną wrzuca nagle lewy kierunkowskaz i natychmiast skręca.
Hamowanie to gwarantowana kolizja, ratuje się otwierając manetkę, jakimś cudem wyprzedzam i kończę manewr na chodniku.
Nienawidzę takich debili. Dlaczego włączasz kierunkowskaz w momencie kiedy już na dobra sprawę do niczego nie służy a nie zawczasu jak pan ustawodawca przykazał?
Ale nic, zdałem, nic mi tego dnia nie zepsuje.

SERPENT, gratulacje!!!
Co teraz...? Jakie plany motocyklowe?

Wyjazd do Karpacza, gdy tylko dostanie kartkę.
Mam od dłuższego czasu zamiar wejść na Śnieżkę. :-)

Dobrze, że nie wjechać... :-)))

No, taki nie jestem :p
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/3849009,probowal-wjechac-samochodem-na-sniezke-bo-chcial-sobie-zrobic-zdjecie-foto,id,t.html

Ułańska fantazja... Temu się nie udało, bo go niedźwiedź ze ścieżki zrzucił :-)))