Epidemia a początek sezonu: Czy można jeździć na motocyklu?

Niektórzy z nas czekali na ten moment od września. Mamy kwiecień, a prognozy pogody w końcu zapowiadają, że prawdziwy start sezonu motocyklowego rozpocznie się właśnie w tym tygodniu. No właśnie… Czy rozpocznie się na pewno?

Epidemia, ograniczenia, izolacja społeczna, strach, niepewność i związany z tym stres z jednej strony. Z drugiej nie tylko kalendarzowa, ale prawdziwa wiosna – słońce, ciepłe powietrze, świeża zieleń i motocykl, który zdecydowanej większości z nas kojarzy się z odskocznią od wszelkich problemów tego świata. Wsiadasz, zamykasz wizjer kasku i przenosisz się podświadomie do innego świata. Tylko ty, maszyna i szumiący dookoła wiatr.

Niby wszystko fajnie, najlepszy moment roku, znowu zjednoczeni – ty i twoja maszyna. Co jednak w sytuacji, gdy zewsząd grzmią informacje, że należy siedzieć pod kluczem i nie wysuwać nosa poza parapet? Siedzieć pokornie i czekać na cud w walce z niewidzialnym wrogiem? Czy może jednak nie dać się zwariować i zachowując środki ostrożności odciąć się choć na chwilę od kryzysu, zapaści, budżetu i lecących na łeb statystyk?

Oczywiście liczymy się z tym, że zaraz się zacznie fala oskarżeń o to, że namawiamy do poruszania się i łamania narzuconych ograniczeń. Nic jednak bardziej mylnego. Zastanówmy się przez chwilę, co przynajmniej oficjalnie mają na celu te wszystkie obostrzenia oraz akcja #zostańwdomu? Mają na celu izolację społeczną, czyli unikanie zgromadzeń ludzkich, miejsc publicznych, transportu publicznego, urzędów, sklepów – zwłaszcza tych wielkopowierzchniowych i wszystkich innych miejsc, gdzie w bliskiej odległości gromadzą się ludzie. Wsiadając na motocykl i robiąc rundkę po okolicy, a nawet wyjeżdżając gdzieś za miasto, dokładnie tak robimy – izolujemy się od społeczeństwa. Znowu ktoś powie, że wsiadając na motocykl ryzykujemy zarażenie, bo wychodzimy z domu. Według tego co mówią profesjonaliści w dziedzinie wirusów i ich rozprzestrzeniania, czyli wirusolodzy, znacznie większe prawdopodobieństwo zarażenia się np. od sąsiada z bloku podejmujemy wychodząc na balkon, niż wsiadając na motocykl w pojedynkę.

Nie każdy ma oczywiście możliwość, by we własnym garażu wsiąść na jednoślad i nie mając kontaktu z nikim, przewietrzyć głowę. Osoby, które muszą dojechać przez skupiska ludzkie do swojej maszyny, lub ci, którzy trzymają motocykle w zbiorowych garażach, mają w tej sytuacji znacznie pod górkę i tu faktycznie warto przekalkulować kilkukrotnie sytuację. Jeśli jednak możesz pod swoim domem wsiąść na motocykl, dodatkowo zatankować np. na Orlenie, płacąc bez kontaktu z nikim przez aplikację i skorzystać z pięknej pogody, to powołując się kolejny raz na wiedzę fachowców, nie ma przesłanek ku temu, by tego nie zrobić.

Wszystkim tym, którzy mając na celu dobro ogółu, wybierają pozostanie w domu proponujemy motocyklową akcję #zostańwgarażu.

A co z mandatami za nie przestrzeganie ograniczeń, o których tyle się słyszy? Skorzystajmy kolejny raz z wiedzy eksperckiej, posiłkując się w tym wypadku wypowiedzią Rzecznika Praw Obywatelskich. Wynika z niej czarno na białym, że zakaz przemieszczania się po kraju oraz rozporządzenie o kwarantannie są wydane niezgodnie z uchwaloną trzy tygodnie temu specustawą oraz z konstytucją RP. Cytując za RPO: “Minister Zdrowia nie może zakazać w rozporządzeniu poruszania się po kraju. Specustawa dala mu tylko prawo do czasowego ograniczania sposobu przemieszczania się. Sposobu – a nie przemieszczania się w ogóle.” Co to oznacza? Między innymi to, że w świetle prawa nie możemy obecnie zostać ukarani za to, że się przemieszczamy. A jadąc na motocyklu w pojedynkę robimy to dodatkowo w najbardziej bezpieczny pod kątem obecnego zagrożenia sposób.

Pamiętajmy, że tak jak przepisy drogowe są restrykcyjne, by eliminować zagrożenie związane z bezmyślnym poruszaniem się po drogach, tak samo zalecenia dotyczące ograniczeń w kontaktach są po to by zminimalizować skutki bezmyślnego rozsiewania wirusa. Potwierdza to choćby ostatni mocno kontrowersyjny dla wielu zakaz wchodzenia do lasów i parków. Tu znów chodzi o ludzką bezmyślność i gromadzących się na piknikach, ogniskach i grillach ludzi w beztroskich skupiskach. Obecny czas to nie wakacje ani majówka – niestety do części narodu nadal to nie dociera, a cierpią na tym przede wszystkim ci, którzy myślą empatycznie i mają nie lada rozterki przed samotną jazdą na motocyklu, rowerze, czy wyjściem na spacer.

Inne publikacje na ten temat:

Pamiętajmy, ze nic nie zastąpi zdrowego rozsądku w połączeniu z odpowiedzialnością społeczną. Włączmy myślenie, dbajmy o siebie i innych i nie dajmy się zwariować.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

 

[trending]

Piotr Ganczarski

Z wykształcenia inżynier mechaniki i budowy maszyn. Motocykle są jego życiowym przekleństwem i chorą miłością. Buduje, przerabia i remontuje jednoślady. Zarówno te nowsze, jak i starsze. Fan motoryzacji i podróżowania na różne sposoby. Oprócz tego lubi pohasać na rowerze i przeczytać dobrą książkę.

10 opinii

  1. Nic dodac nic ujać. Bardzo dobrze napisany artykuł. Jestem tego samego zdania. Gdyby wszyscy rozumieli zasady bezpiecznego zachowania sie podczas epidemii czesc zakazów nie byłaby potrzebna

  2. RPO jest dla mnie najmniej wiarygodną osobą jeżeli chodzi o prawdę, wiedzę prawniczą czy interpretację przepisów. Jedno jest ważne, na pewno lepiej jechać do pracy motocyklem niż komunikacją miejską. Wycieczki, nawet krótkie należy sobie darować.

  3. Jazda motocyklem mimo,że jest dla nas jak spacer i relaks, to jaka jesteś pewność że nic się nie stanie, choćby wyskoczy nam zwierzę pod koła?

    Jaka jesteś pewność że nie połamiemy się i nie zarazimy w szpitalu? Lub sami nic nie mamy.

    Jaka jest pewność, że policjant nie uzna tego, że nie jest to nam niezbędne do życia?

    Już nawet auta nie można umyć, żeby poczuć się lepiej czy wędkować. Mogliśmy chodzić do lasów a teraz mamy zakaz, bo kilka tysięcy idiotów wybrało się na grille. Dzięki temu z psem muszę iść w pełnym słońcu, żeby nie iść lasem, gdzie u nas w lesie nikogo nawet przed wirusem nie było.

    Nie można jechać na spacer autem, to czy można motorem? Wszystko teraz zależne jest od widzi mi się policjanta i co mu powiemy.

    Chciałabym zobaczyć rozsądek, ale tu już nie ma rozsądku, jest paranoja, którą trzeba w jakiś sposób zaakceptować i powinno się dostosować, żeby potem nie musieć walczyć nie wiadomo jak długo i z jakim skutkiem o swoje prawa i żeby nie wprowadzali więcej zakazów, bo utkniemy w domach całkowicie. Nawet 1 cm poza podwórko nogi nie postawimy.

    Im więcej ludzie kombinują, tym więcej będzie zakazów.

    Przemieszczając się pod pretekstem bułek lub innego pomysłu w dobie epidemii jak dla mnie kreujemy jednak zły wizerunek i fale krytyki jako łamiących zasady.

    Boli mnie siedzenie w domu, ale jeśli coś było, to jednak większość człowieka najchętniej spaliłaby na stosie gdyby mogła, a jak ktoś jeździł zarażony to już w ogóle.

  4. jeździmy i nie hałasujmy nieorginalnymi wydechami i nie musimy strzelać z wydechu chyba że chcemy dostać po mordzie od mieszkańców zwiedzanych miejscowości 🙂

  5. Z mojej strony jedna rada, jeśli już policja się przyczepi, to informować ich o tym, że jedziecie do kościoła.

    1. Za mało jak widać macie lekcji on-line i zadań domowych. Rodzice wiedzą ze zamiast się uczyć głupoty w necie wypisujesz?

  6. Jaka jest korelacja między siedzeniem w domu
    a nowymi zarazeniami.Wg mnie żadna lub statystyka ma duuuuze luki..Jeszcze VW tym tygodniu zamieniam puszkę
    na moto.Zawsze jadę sam i to najlepszy sposób przemieszczania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button