Co było i co się zdarzyło…

Witam wszystkich!

Oto co przydarzyło się mojemu Bzyczkowi i mnie w tym tygodniu.

Poniedziałek – jak zwykle rano dotarłem do pracy. Ostatni raz. Szefu stwierdził, że nie stać go na utrzymanie drogiego biura i serwisu. Mówił mi to już tydzień wcześniej i miałem czas przyjąć to do wiadomości. Dziś się pożegnałem… Szkoda, lubiłem tę robotę. I jadąc po pięknych nierównościach Trasy Toruńskiej (a ściślej po pozostałościach Mostu Syreny) rozmyślałem jak to podskakujemy sobie z Bzyczkiem na tych wybojach ostatni raz (wracając z tej pracy rzecz jasna).

W domu obiadek, który przyszykowało mi moje Niuniu. Pogłaskałem jeszcze Małą (na razie przez brzuszek ale za półtora miesiąca to się zmieni).

Wtorek – poranna kaffka i na miasto szukać roboty. Na Bzyczka (zubożyłem mu trochę mieszankę) i jazda – do firm ze sprzętem biurowym – siwi nie zaszkodzi zostawić. Może gdzieś potrzebują.

Bzyczkowi 4l/100 km nie wystarczają. Chce więcej. No nic, muszę mu dać. Inaczej nie pojedzie. Wybieram Shell koło domu. 1380 na szafie w chwili tankowania. Zawsze mnie kusi ten V-Power Racing ale nie, nie zrobię tego. Kiedyś do Cienkiego zalałem to pił dwa razy więcej i się przegrzewał. Serce Bzyczka by tego nie wytrzymało.

Środa – poszukiwań ciąg dalszy. Ogłoszenia, dzwonienie, umawianie. Swoją drogą – w ustach Osoby na Rozmowie: “Dziękujemy, odezwiemy się do Pana.” – Najuprzejmiejsze “sp…….j” jakie w  życiu słyszałem.

Bzyczek ma jedzonko i  jedziemy dalej. Miło jeszcze jest przy okazji pozwiedzać Stolicę. Może powiecie, że jestem dziwny, ale ja lubię to miasto, lubię jego życie i tętniące ruchem ulice, które nigdy nie zasypiają. Mieszkam tu już sześć lat, ale nie tylko nie znudziło mi się, ale i nie chciałbym mieszkać gdzieś indziej. Może na starość mi się odmieni, chłechłe…

Inne publikacje na ten temat:

Czwarty Dzień Tygodnia – jeżdżę, szukam. W banku (takim niebieskim, ze skarbonką) byłem wykłócić się o opłatę za kartę, której nigdy nie otrzymałem. Pani miała zły humor, jak to zwykle w tej instytucji i nie zdziwiło mnie to specjalnie.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Potem do qmpla do Łomianek. Ogarnąłem światła z przodu (z jego pomocą – ma narzędzia i się zna się). Długie dwa się świecą, a krótkie jedno. Na miasto, na codzień w dzień wystarczy. A na trasę w nocy dwa – więcej dziur ominę i w mniej wjadę. Świecę sprawdziliśmy – jakaś bezmarkowa, ale w stanie dobrym. Kawka z mleczkiem. Posiedziałem jeszcze, powspominaliśmy stare dzieje Pizzerii Z Koniem W Herbie.

Bzyczkowi pić. 4 z malutkim haczykiem na 110 km! Toż to sukces! Na szafie 1490.

Piątek – rozmowa o pracę w firmie telefonicznej. Miałem problemy ze znalezieniem, ale schowane było fajnie to biuro. No nic – głowa do góry, schodki, drep drep, puk puk. Wchodzę do sali, czterdzieści młodych dziewcząt posłało mi zalotne i ciekawe spojrzenia… Rozmowa z Przewodniczącą. Na poniedziałek na rano. Mam szkolenie. Cóż, jeśli mnie przyjmą będę rodzynkiem w załodze. A co na to moja żona???

Żona zadowolona, że coś znalazłem. Powiedziała: “Patrzeć możesz ile chcesz byle byś nie dotykał.” Oj, ciężko będzie… Ale damy radę!

Sobota – leniwa, gorrąca. Siedzimy z Niuniu w domku, patrzę na Bzyczka z balkonu i myślę co tam jeszcze trzeba zrobić. Przejechałem się trochę na dwóch światłach. Po 100 km nie stwierdziłem żadnych nieprawidłowości. Pali na dotyk.

Tankowanie na Shellu przy Marsa. Nie pamiętam przebiegu ale dolałem STP i dopełniłem zbiornik najczystszą (?) 95. Po przejechaniu 40 km mam pół zbiornika. Coś ty, Bzyczku, taki głodny?

Potem pizza domowej roboty. Z szyneczką, pieczareczką, papryczką i cebulką. Mniam!

I wieczorem Żuberek 0,66. Byle zdążyć ze sklepu przed Pustynną Burzą. Groziła, grozia ale minęła.

Niedziela – leniwa, gorąca i senna. Niuniu śpi, Mała też (prawdopodobnie – brzuszek nie rusza się za mocno). A ja siedzę i klecę literki z literkami do literek. Druga pizza już dochodzi. Niedługo w drzwi nie wejdę. Może potem do Łazienek?

A jutro do roboty!

C.D.M.N. (Ciąg Dalszy Może Nastąpi)

Kisiu1981

Benzer Indiana 2T 2011

Inne publikacje na ten temat:

4 opinii

  1. Powiem szczerze – substancja w samochodach sprawowała się nad wyraz dobrze. W skuterze jest w fazie testów ale nie powinna poszkodzić jeśli leje się w odpowiednich proporcjach czyli na 6 litrów ok. 28 cm sześciennych. Możesz spróbować – czerwonego do czyszczenia gaźników i wtryskiwaczy. A w Realu jest odpowiednik STP firmy Sonax – droższy ale ciekawe czy lepszy? Mam chęć kiedyś spróbować ale zanim STP mi się skończy to jeszcze trochę potrwa…
    Pewnie najlepsze rezultaty daje przy zabrudzonych gaźnikach i przypchanych dyszach ale ja stosuję profilaktycznie więc wyczuwalnej różnicy nie ma.

  2. Fajna historia – miło się czytało Kisiu ale coś nie tak z tym twoim byczkiem pije jak słoń a nie byk.
    U mnie po dotarciu spalanie spadło 3,5 l i tak się trzyma
    może masz jakieś nieszczelności np kranika do paliwa albo gaznik ci zwraca benzynę na ulice

  3. Dzięx, miło wiedzieć, że moje wypociny komuś się spodobały:)
    A co do spalania to mam za sobą wiele regulacji gaźnika (oczywiście własnoręcznych). Ciągle zubażałem mieszankę ale wale nie chciał mniej palić. W końcu zrobiłem za ubogo i nie chciał iść to wkurzyłem się i wkręciłem śrubę o półtora obrotu. Momentalnie dostał mocy i śmigał. I po kilku już kilometrach zauważyłem, że zaczął mniej palić. Na shellowskiej 95 w trasie przy prędkości 60 – 62 km/h (v max w tej chwili 65 km/h) po 112 km spalanie zeszło do równych 4l na 100 km. Potem znów trasa i Ultimate z BP – 3,75 na setkę. Teraz zalałem V power ze Shella i nie wiem jeszcze – 42 km po trasie i spalił jakiś litr, może ciut więcej (zawsze leję pod samiusieńki korek).
    Patrzyłem na końce rurek odrzucających nadmiar paliwa to jest tam trochę wilgotno. Rzeczywiście może odrzucać ale kropli nie było zaraz po zakończeniu jazdy tylko trochę mokro.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz jeszcze
Close
Back to top button