Bez kasku na skuterze, przecież jadę tylko parę metrów…

Nie jest to częsty widok, ale niestety się zdarza. Najczęściej w małych miejscowościach i na wsiach, czyli tam gdzie każdy zna każdego, policjantów także. Kask przecież nie jest niezbędnie potrzebny, żeby podwieźć pasażera lub też podjechać tylko parę metrów, do kolegi, kilka posesji obok…

Otóż jeżeli wsiadasz na jednoślad z silnikiem, jaki by on nie był – motocykl, skuter, motorower,  zakładaj kask. Jest takie prawo, prawo Murphy’ego, które mówi, że jeżeli coś może pójść nie tak, na pewno tak właśnie się stanie. Każdy kto o tym prawie pamięta, żyje dłużej, bo nie ryzykuje niepotrzebnie.

Znany jest mi przypadek, gdzie znajomy odstawiał motocykl do garażu, dosłownie 200 metrów od domu. To była jego ostatnia droga, samochód wyjechał z osiedlowej ulicy, a on gołą głową uderzył w latarnię. A to była tylko osiedlowa uliczka, przecież nic nie mogło się stać…

Jeżeli wyjeżdżasz na drogę publiczną bez kasku, to jesteś albo nieświadomy, albo po prostu głupi. Może stać się tyle rzeczy, nastąpić tyle czynników nie do przewidzenia w czasie tej tylko 3-minutowej jazdy. I co z tego, że jedziesz maksymalnie 50 km/h na swoim motorowerze. Czy wiesz, że przy tej prędkości uderzenie w przeszkodę równa się upadkowi z wysokości trzeciego piętra? A to tylko 50 km/h…

To zdrowy rozsądek powinien nakazywać nam “używanie kasku ochronnego odpowiadającego właściwym warunkom technicznym podczas jazdy motocyklem, czterokołowcem lub motorowerem”, a nie groźba kary od policjanta, bo ta jest tak naprawdę śmieszna – 100 zł i 2 punkty karne. To konsekwencje wypadku, które mogą być po prostu tragiczne, powinny odstraszać beztroskich motocyklistów od jazdy z gołą głową.

Są jeszcze dwa typy beztroskich kierowców. Pierwszy z nich to ten, który myśli, że za na serwisie aukcyjnym, płacąc więcej za przesyłkę, niż za towar, kupuje kask. Niestety kupuje produkt kaskopodobny, który nadaje się co najwyżej jako nocnik, a nie jako rzecz chroniąca zdrowie lub życie. Drugi typ jest także ciekawy. Niby posiada dobry kask, niby go nawet zakłada, ale już go nie zapina? Skuter jedzie, wiatr szumi, a paski swobodnie dyndają się pod szyją. Taki kask nie chroni, bo przy przeciążeniu spowodowanym wywrotką, czy uderzeniem w przeszkodę, spada z głowy zanim zdążysz mrugnąć. A dalej jest tak, jakby go nie było.

Konkluzja tego wpisu jest taka – czy jedziesz odstawić moto do garażu, czy chcesz odwiedzić skuterem kolegę dwa bloki dalej, zawsze zakładaj dobrej jakości kask. A pasażerów, którzy mimo braku kasku i na własną odpowiedzialność chcą, żebyś ich podwiózł – po prostu nie zabieraj. Własna odpowiedzialność się kończy, gdy zaczynają się problemy.

Inne publikacje na ten temat:

10 opinii

  1. Szkoda ,że zabrakło rysu historycznego skad sie wzieły kaski i dlaczego.

    Na poczatek ciekawostka:
    W książce „Motocykle” z 1955 r. autorstwa K. Brun, A. Kwiatkowski czytamy o nakryciu głowy:
    „Jako codzienne nakrycie głowy najpraktyczniejszy jest obcisły beret. Do dalszych podróży lub w razie niepogody najlepsza jest pilotka skórzana sięgająca nisko na czoło i zachodząca daleko na tył głowy aż po szyję. …
    Szybka jazda, nawet w ładną pogodę, bez nakrycia głowy jest wielką lekkomyślnością, za którą pokutuje się nieraz po kilku lub kilkunastu latach. …
    Okulary powinno się zakładać zawsze, chyba że jedziemy bardzo powoli po nawierzchni bez kurzu.”

    Oto kilka cytatów zamieszczonych w artykule „O kasku bez blasku” nr. 32 z roku 1968.

    „przepis o bezwzględnym używaniu kasków dyskryminuje posiadaczy motocykli. Trudno bowiem porównać, jeśli idzie np. o kobiety, sytuację tej, która siedzi pod dachem i tej, która zmuszona będzie nałożyć kopułkę firmy Kalplast, nawet po krótkiej przejażdżce miejskiej. Moja żona np. na pewno rzuci skuter, do czasu, gdy w roku 1983 będziemy mogli już kupić sobie Fiata 125p.”

    Inny czytelnik pisze:
    „Kask nie tylko ogłusza kierowcę motocykla, lecz wprawia go w swoisty stan euforii i otępienia, spowodowanego uciskiem głowy.”

  2. Dziś tj.11-tego czerwca śmignąłem sobie z kumplem kawałek.. Tak delikatnie z 90 km. Jak to się mówi po zadupiach.. Fajnie, pięknie aż tu nagle z trzech młodych, chyba na gs-ach 500.. oczywiście szpan bo laski(choć na drodze nie widać było żadnej przez co najmniej 10 kilosów) bez kasków, jakieś koszulki no i oczywiście szorty do kolan… A na drodze służby jakieś na tygodniu były i asfalt łatały.. Nasrane tych kamyczków jakby tylko traktory miały przejeżdżać ta drogą.. W zakręcie myślałem,że problem będzie ale jakoś dałem radę. A nawet jakby co to byłem ubrany. Być może jeszcze gleby nie zaliczyli nigdy.. I oby uszło im to.. Lubelskie.

  3. Warto też dodać, że obowiązek jazdy w hełmie ochronnym (tak kiedyś fachowo nazywano kask) został wprowadzony w latach 60. i najpierw dotyczył motocykli o pojemności jak Junak i wyższych, a następnie stopniowo zaczął obejmować niższe pojemności, przy czym znaczenie miało, kiedy jednoślad został zarejestrowany. Nakaz jazdy w kasku dla wszystkich motocykli, bez względu na pojemność i datę rejestracji, został wprowadzony w 1984 r. Natomiast na motorowerzystów taki obowiązek został nałożony dopiero w styczniu 1992 r.
    Inna sprawa, że kiedyś ruch drogowy był znacznie mniej intensywny niż obecnie. Generalnie jednak wspomniane w artykule niebezpieczeństwa mogą dotyczyć też rowerzystów, którzy nie są zobligowani do noszenia \”hełmu\”. A w niektórych stanach USA do tej pory nie ma obowiązku jazdy w kasku.

  4. Co tu dużo gadać, jak ktoś lata rowerem między samochodami (ruch miejski, a nie przejazd pustym asfaltem do piekarni na rogu), albo lubi szaleństwa rowerowe w lesie lub zabawy z przeszkodami, to sam zakłada kask. To samo na nartach, wystarczy przygoda w tłoku na stoku, lub wywrotka przy szybszym przejeździe – i sami zakładamy kask. To dużo mniejzze prędkości i siły, niż na motocyklach. Nie ma o czym dyskutować, kask to konieczność.

    1. Na nartach dużo mniejsze prędkości? Chyba na oślej łące, albo na biegówkach.
      A jak porównasz ze skuterkiem to już nawet na tej oślej łące będzie szybciej.

  5. W wolnym i ogromnym kraju jakimi niewątpliwie jest USA zdaje się ..nie ma takiego obowiązku..nie ma w związku z tym tematu i problemu, i nikomu nic złego sie nie dzieje..! W Polsce za to i tak założę sie jest wiecej zdarzeń śmiertelnych z udziałem motocyklistów..!

  6. W kaskach jeżdżą stare babcie po chodnikach 10 km/h z siatką z zakupami.Jeżeli ktoś ma taką samą mentalność i boi się jeździć na rowerze niech zawsze i wszędzie zakłada garnek.Jeżdżę ponad 30 lat rowerem po szosach,między samochodami,głównie na szosówce,ale też góralem.Jeżdżę dobrze,umiem przewidywać i lubię prędkość.Na kolarzówce śmigałem już 80 km/h za ciężarówką,a także w górach.Kaski testowane są do 20 km/h.Tylko lemingi o tym nie wiedzą.Jak jeździsz szybciej to ta styropianowa skorupa g..ci da jak w coś walniesz.Ludzie się boją dzisiaj wszystkiego i większość nie potrafi dobrze jeździć.Więc niech noszą garnki.Po tylu latach jeżdżenia szosami(nie używam ścieżek rowerowych bo są niebezpiecze) powinienem już kilka razy nie żyć.Moi kumple też.A żyjemy i się śmiejemy z zagarnkowanych niedzielnych rowerzystów śmigających 20 km/h.No tak,do tej prędkości kask rzeczywiście podobno działa:)To jest moje zdanie i 90% populacji mnie nie poprze. I dobrze. Dla szarego człowieka hasło bezpieczeństwo jest najważniejsze i zrobią wszystko żeby się czuć bezpiecznie.I w sumie ich rozumiem.Znak czasów.Na szczęście wychowałem się w innych,bardziej normalnych.

  7. Ach jakieś to same zalety ma hełm.
    Że też większość krajów nie wymaga tego na skutery czy motorowery.
    Na pierdzącym skuterku jadąc nie więcej niż 20 km/h (więcej nie pociągnie) muszę mieć. Na rowerze mogę zapier….. 60 km/h bez większego problemu (tak wiem, długo tak nie pojadę) i nie muszę garnka wozić.
    Zresztą mój łeb i moja sprawa, nawet autorzy takich artykułków muszą na siłę o mnie dbać? A jak idę pieszo to dlaczego nie powinienem mieć? Ile było wypadków, że samochód wyjechał a pieszy oberwał?

  8. Idąc tokiem rozumowania autora artykułu piesi i kierowcy też powinni nosić kaski.Ilu to pieszych zostało potrąconych,a urazy głowy wśród kierowców są praktycznie podczas każdego wypadku.A wmawianie ludziom,że muszą zawsze zakładać garnek na łeb świadczy tylko o braku umiejętności logicznego myślenia,ale też o medialnym przerobieniu mózgów ludzi na kisiel.Jest jedno hasło,które działa na ludzi.To dla waszego BEZPIECZEŃSTWA. Hasło chwytliwe i prosty człowiek nawet się nie zastanawia i zakłada garnek zawsze i wszędzie.Zresztą tak też pisze autor artykułu.Żałosne, ale to znak czasów. Powiem tak: moja głowa i moja decyzja,czy noszę garnek,czy nie.A nie żadne wymuszanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button