Odzież motocyklowa do miasta: Skórzana kurtka i czarny jeans od SECA

Robi się coraz cieplej (momentami), na miasto wyruszają motocykle, a na nich riderzy, którzy właśnie stoją przed wyborem swojego uzbrojenia. Ostatnio sporo u nas alternatyw. Dlatego dziś chcemy Wam pokazać bardziej agresywne połączenie odzieży.

Wiem, że jest tutaj mnóstwo zwolenników skóry właśnie. To co widzicie to SECA R-TRO, czyli bardzo prosta i uniwersalna czarna skóra. Osobiście czuje się w tym lepiej, niż początkowo myślałem, choć nie często zakładam na siebie ciuchy ze skóry bydlęcej. Zdaję sobie sprawę, że taka stylówka może się podobać i dodać nieco pewności siebie nawet na motocyklu klasy 125. Do tego pomimo 8 stopni jest ciepło, dodatkowo znajdziecie tutaj także podpinkę. W lecie pomogą Wam z kolei perforowane panele. W razie najgorszego jest miejsce na doposażenie kurtki o protektor pleców, z kolei w standardzie znajdziecie na barkach i łokciach polimerowe ochraniacze z certyfikatem Level 2. Skóra ma niestety to do siebie, że paragon przy kasie dostajecie dość wysoki. Mówimy tu o tysiaku.

Spodnie to już zupełnie inna bajka, ale pasują moim zdaniem do skórzanej kurtki. To bojówki z Stretch Denim, które mega mi się podobają i fajnie na mnie leżą. Osobiście lubię dobrze dopasowane spodnie z domieszką elastanu. To pomaga zwłaszcza w przypadku, kiedy posiadacie protektory kolanowe. Wówczas aż tak bardzo nie uciskają. Choć te zastosowane tutaj są bardzo elastyczne, o strukturze miśków Haribo. To kwestia użytego materiału ochraniaczy o nazwie D30. W stanie spoczynku jest bardzo miękki, ale w chwili uderzenia zmienia swoją strukturę. Do tego są bardzo cienkie, a mimo to znaczenie przekraczają minima certyfikacji. To chyba jeden z najlepszych materiałów jakie można mieć w ochraniaczach…

W każdym razie SECA SQUARE są jednymi z najwygodniejszych spodni motocyklowych z  jakie miałem na sobie, pomimo zastosowania włókien kevlarowych. Za te wszystkie bajery i komfort też trzeba wydać dwa razy więcej, niż za zwykłe, cywilne niemarkowe jeansy, bo 550 zł.

Do uzupełniam rękawiczkami, także polskiej marki SECA, model tabu. Na cieplejsze dni polecam właśnie coś takiego – krótki krój i dużo perforacji na koziej, miękkiej skórze. Jest twardy ochraniacz kostek i dużo wzmocnień po wewnętrznej stronie dłoni. To dla wytrzymałości w razie szlifowania po asfalcie no i po to, aby maksymalnie wydłużyć życie takim rękawicom. Kosztują też w miarę rozsądnie, bo 150 zł.

Co do kasku,- wyznaję zasadę, że każdy kolor jest dobry, do każdego zestawu, byle nie był czarny. Biały jest mega widoczny w tłumie, w dodatku sporo osób zwalnia, bo bardzo podobne ma policja. To SECA FALCON za około 370 zł. Jest oczywiście homologowany sygnaturą ECE. W komplecie tego integrala jest Pinlock, zapięcie mikrometryczne, miękkie wnętrze i dla mnie pozycja obowiązkowa czyli blenda. Nie oceniam dziś oddychalności tego kasku, bo jest za zimno. Pozamykałem wszystkie otwory wentylacyjne na 10 spustów. W każdym razie jak na średniopółkowy kask jest nieźle. Nic nie piszczy w trakcie jazdy, mechanizmy chodzą płynnie, a wygląd i zapach nie odpycha.

Nie wliczając w to butów mam na sobie nieco ponad 2000 zł. Za to nie wyglądam jak parodia motocyklisty, jestem profesjonalnie zabezpieczony i w dodatku mogę śmigać po mieście w tym na wszystkim. Nie będzie wstydu ani na cruiserze, ani na takim Junaku i tym bardziej na klasycznym streecie podczas przeciskania się w korku. Myślę też, że dobrym pomysłem na kolejny zestaw ciuchów będzie coś bardziej budżetowego – sprawdzimy za ile można ubrać się od stóp do głów z myślą o typowej 125.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button