Światła do jazdy dziennej w motocyklu i motorowerze: Dlaczego nigdy ich nie zamontuję? Moim Śladem #12

W Polsce od kilku lat panuje moda na światła do jazdy dziennej oraz stosowanie LEDów wszędzie gdzie się tylko da. Także w motocyklach i skuterach. Motywacją do tego typu instalacji jest po pierwsze chęć zaoszczędzenia, po drugie zaimponowania. Z marnym skutkiem, bo najczęściej jest to niezgodne z przepisami i logiką.

W tym sezonie spotkałem wiele jednośladów z garażowymi instalacjami, które w gruncie rzeczy tylko udają światła dzienne. Dotyczy to zarówno motocykli jak i klasycznych 50 ccm. Za każdym razem kiedy mijałem coś takiego potrafiłem pod kaskiem parsknąć śmiechem, gratulując komuś w myślach pomysłowości, naiwności i odwagi jednocześnie.

Światła do jazdy dziennej (DRL): W czym widzę problem?

Właściwie montaż zestawu LEDowego to same kłopoty. Po pierwsze najczęściej wybierane są zestawy ostatniego sortu. Jeśli ktoś uważa, że kit za 50 zł będzie świecić to jest po prostu naiwny. Takie żarówki (pseudoledowe) nie dają w ogóle światła. Jaśniejsze są iluminacje na choince świątecznej. Zastrzeżenia budzi także ich barwa, która nawiązuje do koloru denaturatu. Musicie także pamiętać o trwałości takich wynalazków. Po pół roku może się okazać, że cały zestaw trzeba wymienić, mimo zapewnień sprzedawcy.

Numer dwa to brak legalizacji na taki sprzęt. W skrócie nie jest on dopuszczony do użytkowania na drogach publicznych. Można sobie coś takiego zamontować w piwnicy, albo w garażu jako gadżet.

Trzecia sprawa to oczywiście przepisy, które większość ma w głębokim poważaniu. Nie zmienia to faktu, że 99% motocykli zgodnie z homologacją typu nie może mieć zainstalowanych świateł do jazdy dziennej. To sprawia, że de facto jeździmy bez obowiązkowego oświetlenia w ciągu dnia. To wiąże się z mandatem, a jeśli będziemy opryskliwi to policja zabierze także dowód rejestracyjny motocykla. Ma do tego pełne prawo.

Kolejna, najważniejsza rzecz to logika. Chcąc zaoszczędzić 50 W poboru energii i zaimponować innowacyjnością naszego sprzętu narażamy się na niebezpieczeństwo. Wiecie doskonale, że jednoślady są trudno dostrzegane przez innych uczestników ruchu. Montując badziewne światła do jazdy dziennej dodatkowo wpływamy na naszą “niewidzialność”. Tym bardziej jeżeli LEDy zamontujemy zbyt nisko. Ledowy pasek o szerokości 10 cm na wysokości błotnika jest praktycznie niezauważalny.

Na pocieszenie Wam powiem, że nie tylko motocykliści popełniają ten błąd i ulegają modzie. Mnóstwo jest osobówek, które są wyposażane w najtańszy badziew, który daje mniej światła niż zwykłe żarówki pozycyjne o mocy 5 W. Skala tego zjawiska jest szokująco duża. Podziwiam ludzi, którzy się na to decydują chcąc zaoszczędzić te 30 zł rocznie.

Dlatego moim zdaniem warto przemyśleć montaż świateł do jazdy dziennej, zwłaszcza w przypadku motocykla czy motoroweru. Trzeba rozważyć czy chęć zaoszczędzenia kilku złotych i pokusa zaimponowania jest warta ryzyka utraty dowodu, albo życia. Ja nigdy się na to nie zdecyduję, nawet jeśli będzie to kiedyś zgodne z prawem.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

 

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button