Test Zipp VZ-3 125: Motocykl na prawko B dla chcących imponować na drodze

Zipp VZ-3 125 to jedna z nowości, która pojawiła się w katalogu tej marki na początku 2015 roku. Od tego czasu ten model znalazł już wielu nabywców. Wśród nich jest także Jednoślad.pl, dysponujący motocyklem testowym. Sprawdziliśmy go dla Was.

To bez wątpienia żelazo, które ma przede wszystkim wyglądać i imponować. Sami czuliśmy się zaskoczeni gabarytami tej propozycji. Pozory sugerują, że mamy do czynienia z conajmniej ćwiartką, a nie 125 ccm. To duży plus…

Nic dziwnego, że maszyna wizualnie się podoba. Posiadaczom prawa jazdy B zależy bardzo często na sprzęcie, który nie zdradza małej pojemności. Zippowi to się udaje, a pomagają mu agresywnie linie na przodzie motocykla, szerokie koła i ogromne tarcze hamulcowe. Nie zapominajmy także o szczelnie zabudowanym silniku. Przez co utrudnione jest dojrzenie jego rozmiarów. Ciężko także w pierwszej chwili ocenić czy mamy do czynienia z jednośladem chłodzonym cieczą czy powietrzem.

My jednak rozwiewamy wątpliwości – to zwykły powietrzak zasilany gaźnikiem. Przez to generuje niezbyt imponującą moc 10 KM. W połączeniu z 130 kg masy własnej na papierze osiągi nie wyglądają imponująco. Sytuacja zmienia się po odpaleniu maszynerii. Dobrze zestopniowane przełożenia i zębatki pozwalają rozpędzić dwa kółka grubo ponad 100 km/h. Nie zmienia to jednak faktu, że sama skrzynia jest średnio precyzyjna, przez co wbijanie niektórych biegów jest mało pewne.

Duże prędkości to wyzwanie dla układu hamulcowego. W przypadku Zippa VZ-3 125 to jedna z najmocniejszych stron tego motocykla. Dwie sporych rozmiarów tarcze robią robotę, przez co wymagana jest od Was precyzja przykładanej siły na dźwignie. Niezwykle łatwo możemy zablokować oba koła.

Zawieszenie VZ-3 jest zestrojone sportowo. Posiada duży skok, jednak jest twarde. To przydatna cecha dla osób lubiących jeździć bardziej sportowo. Jednak przy dłuższej trasie będziemy nieco narzekać na komfort prowadzenia. Na szczęście pozycja za kierownicą nie jest tak wymagająca jak w przypadku wielu innych street’ów. Siedzimy w dość naturalnej pozycji mając pod tyłkiem szeroką i nawet wygodną kanapę.

Zipp VZ-3 125 to także szeroki wachlarz dodatków – ledy, ledy i jeszcze raz ledy. W nocy nasze żelazo będzie się prezentować wręcz imponująco. Pozytywnie będziecie zaskoczeni także cyfrową deską rozdzielczą. Ma ona możliwość personalizacji poprzez zmianę kolorów podświetlenia. Niby tylko gadżet, a jak poprawia samopoczucie. Niestety nasze zegary poddały się na skutek deszczu. Kompletnie zaparowały, co wygląda tragicznie. Dodatkowo wewnątrz utworzyły się duże krople wody, co może uśmiercić elektronikę. Ciekawi jesteśmy czy to problem ogółu jeżdżących VZ-3 czy może tylko naszego egzemplarza.

Nasz Zipp VZ-3 125 występuje w matowym, czarnym malowaniu. Musicie wiedzieć, że wszystkie matowe lakiery wymagają szczególnej troski. Pamiętajcie, że nie wolno dopuścić do tego, aby motocykl przez dłuższy czas pozostawał brudny. Błoto i kurz przyczyniają się do powstawania rys, które z matu niezwykle trudno usunąć. To samo tyczy się ptasich odchodów i agresywnej chemii. Musicie być tego świadomi, co nie zmienia faktu, że Zipp VZ-3 125 w takim malowaniu wygląda naprawdę nieźle.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Nie mamy wątpliwości jakie były intencje Zippa w przypadku VZ-3. Chodziło o bardzo dojrzały i sportowy motocykl. Ma dać poczucie właścicielowi prawka B, że wyróżnia podczas pokonywania każdego kilometra na naszej drodze. Jednak za te pozytywne emocje trzeba sporo zapłacić. Niemal 9000 PLN! To dużo i nie dużo. W tym segmencie cenowym nie ma zbyt wielu konkurentów, którzy oferują tak wystylizowane jednoślady. Powyżej tej półki można pomyśleć jedynie o Japonii, albo Włoszech.

Stenogram treści testu wideo:

Leszek: Tutaj Zipp VZ-3 z wiadomych względów, na zewnątrz temperatura nie sprzyja. Tutaj dużo cieplej, nie tylko za sprawą sportową emocji, które funduje Zipp VZ-3. Poznałem ten jednoślad niespełna 9 miesięcy temu i byłem przekonany, że jest to 300’tka. Zapewne ogromna większość ludzi na ulicy również będą tak postrzegać ten jednoślad i chyba na tym najbardziej zależy posiadaczom prawa jazdy kategorii B, żeby nieco dojrzalej poczuć się na polskich drogach.

Sportowy charakter to nie tylko gabaryty, nie tylko duże 17’calowe szerokie koła. To także dosyć ładnie podkreślone, duże zaciski jak i tarcze hamulcowe, które zapowiadają, że mamy do czynienia tutaj z dużą mocą jednostki napędowej. Czy 10 koni to dużo? Powiem wam szczerze, że z tego typu 125’tek jesteśmy w stanie wyciągnąć nawet 14-15 KM pod warunkiem, że byłby to silnik chłodzony cieczą, że posiadałby wtrysk zamiast gaźnika itd. Jednakże przesiadając się 50’tki i tak będzie się pod wrażeniem dosyć fajnych przyspieszeń, dosyć dużej prędkości maksymalnej. No i wartość, która zapewne was najbardziej interesuje to właśnie ten v-max, czyli 110 km/h, które udało mnie się osiągnąć. Myślę, że nieco lżejsi ode mnie będą mogli pojechać z wiatrem 120 km/h i jest to naprawdę spora prędkość.
Wiadomo, że lecąc taką prędkością musimy skutecznie potrafić się zatrzymywać. Hamulce są bardzo wydajne i powiem wam szczerze, jestem zaskoczony jak skutecznie zatrzymuje nas chociażby przedni hamulec, a tylny również jest w stanie nam zaimponować tym, że możemy go zablokować właściwie na zawołanie. Duża pochwała za to.
Wadą, naszym zdaniem, jest skrzynia biegów, która nie jest tak do końca precyzyjna jak można było się spodziewać. Jest to klasyczna piątka, przy czym 5 bieg to jest oczywiście tylko i wyłącznie nadbieg pomagający nam utrzymać prędkość maksymalną przy nieco mniejszym obciążeniu silnika i przy nieco mniejszym spalaniu.
Jeżeli chodzi o ekonomikę. Jest to 2,5 do 2,7 litra podczas nieco agresywnej jazdy w mieście, czyli w okolicach 4-krotnie mniejsze spalania niż mamy do czynienia w przypadku samochodu. Jest to kolejny argument przemawiający za tym, że warto przesiąść się w lecie, czy już wczesną wiosną z czterech na dwa kółka. Zwłaszcza, jeżeli mamy do czynienia z tak imponująco wyglądającym jednośladem za 9 tysięcy złotych. No właśnie. Wspominając o samej kwocie, którą musimy wydać na ten jednoślad. Jest to dużo i nie dużo. W segmencie budżetowych jednośladów nie jesteśmy w stanie znaleźć nic lepiej wyglądającego w przedziale 8-9 tysięcy złotych. Wydając nieco więcej, oczywiście, można by było się zdecydować na japońską, czy też europejską konkurencję, ale musielibyśmy wtedy dołożyć 4, może nawet 5 tysięcy złotych.
Wydaję mi się, że jeżeli posiadasz taki sportowy charakter i lubisz imponować w swojej okolicy, wyróżniać się na polskich drogach – jest to kwota, którą warto jest wydać. Za te pieniądze dostajemy nie tylko wygląd, nie tylko sportowe doznania podczas jazdy, ale także bardzo miłe dodatki w postaci miło, charakterystycznie ukształtowanego klosza z tyłu. Są to oczywiście ledy. Ledy znajdziemy również na przodzie. Będą to światła pozycyjne. Pozycyjne, nie do jazdy dziennej. To jest dosyć ważna uwaga. Utrzymujemy także, elektryczny zestaw wskaźników, które możemy personalizować na 8 różnych sposobów, ponieważ tyle jest tutaj wersji podświetlenia, które możemy sobie wybrać spośród tych właśnie dostępnych.

Jeżeli chodzi o wady tego jednośladu to naszym zdaniem jest spasowanie. Musicie zwrócić uwagę chociażby na zbiornik paliwa. On został pokryty plastikowymi nakładkami. Moim zdaniem zostały one nieco gorzej spasowane, ponieważ wydają one różnego rodzaju dźwięki na wertepach i to naszym zdaniem warto poprawić. Naszym zdaniem, także warto sprawdzić/zweryfikować co się dzieje z deską rozdzielczą naszego jednośladu, ponieważ po nieco bardziej deszczowej aurze tutaj zestaw zegarów po prostu nam zaparował. Nie wiemy, czy to jest kwestia naszego egzemplarza, czy ten jednoślad ma taką wadę, coś przeoczono. Jednakże wydając 9 tysięcy złotych na jednoślad, a nie 18, czy 19 – musimy być gotowi na to, że tutaj zostały poczynione jakieś kompromisy. Nie tylko w przypadku jednostki napędowej, która jest zasilana klasycznym gaźnikiem ale także, jeżeli chodzi o detale, które nie mają takiego spasowania jak nasza chociażby europejska, czy japońska konkurencja. To są pewne wyrzeczenia, które świadomie musimy się zgodzić, jednakże nie mamy żadnych wątpliwości, że jeżeli szukacie czegoś co wygląda tak imponująco to w tej cenie trudno będzie spotkać coś co wygląda tak masywnie i tak jednoznacznie sportowo. Dlatego warto rozważyć Zipa VZ-3 jako swój pierwszy, chociaż nie tylko jako pierwszy jednoślad klasy 125 cm3 na prawo jazdy kategorii B.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button