Test SYM Jet Euro X 50 – miejski odrzutowiec?

W poniedziałkowy, deszczowy dzień do drzwi naszej redakcji zapukał kurier. Patrząc na list przewozowy nie trudno dostrzec zawartość przesyłki – to skuter SYM Jet EuroX. Trafił do nas od wyłącznego importera tej marki w Polsce – firmy SPEED z Krakowa, na test długodystansowy.

Zanim jednak wyjeżdżę „przepisowe” 1000 kilometrów pragnę podzielić się pierwszymi wrażeniami z użytkowania wspomnianej wyżej maszyny i przy okazji odpowiedzieć na tytułowe pytanie, czy faktycznie mamy do czynienia z miejskim odrzutowcem? Zakładamy ciepłą kurtkę, rękawice, kask na głowę, przekręcamy kluczyk, przytrzymujemy dźwignię hamulca, zapłon i w drogę…Drogę dość kłopotliwą zważywszy na warunki pogodowe, z jakimi przyszło mi się zmierzyć już na samym wstępie. Otóż, co tu dużo pisać – lało, i to niemiłosiernie. Nic to jednak w porównaniu z chęcią sprawdzenia maszyny w akcji.

Dziarsko rusza, śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że bez problemu pozwoli wywalczyć sobie miejsce na światłach, co jednak przyjdzie mi sprawdzić dopiero potem. Jadę więc sobie po mokrej nawierzchni (w międzyczasie na szczęście przestało padać) i jakoś tak dziwnie w sumie się czuję, gdyż budowa skutera wymusza dość skuteczną ochronę przed niekorzystnymi warunkami, jakie można zastać na drodze. Pokonywanie co większych kałuż nie sprawia SYM’owi problemu, również po takim zamoczeniu hamulce zdają się poprawnie pracować.

Skoro już mowa o hamulcach to mam tu pewne zastrzeżenia. Przedni – tarczowy jest wprost idealny, wystarczy go ledwo musnąć i już daje o sobie znać, czego niestety nie da się powiedzieć o hamulcu tylnym – bębnowym. Tutaj jest już trochę gorzej, no dobrze, znacznie gorzej, pokusiłbym się o stwierdzenie, że to hamulec dla Schwarzenegera lub innego znanego siłacza. Dźwignię trzeba bardzo mocno docisnąć, aby zechciała spróbować zatrzymać tylne koło.Wspomniany wyżej hamulec przedni. Jedna z dwóch wad SYM’a – hamulec bębnowy. W tym miejscu pewnie popsuję Wam lekturę, ale jakoś nie mogę się powstrzymać… Otóż (chwila napięcia) tylny hamulec Jet’a to jedna z dwóch wad, jakie zauważyłem w tym skuterze.

Pewnie stwierdzicie, że „a co tam, pojeździł pięć minut i nic nie znalazł – normalka”, jednak w tym miejscu Was rozczaruję – fabrycznie nowa maszyna, jaką był testowany model marki SYM ma już na swoim kilometrowym koncie 450 „punktów”, nieskromnie powiem, iż to moja zasługa. Tak więc po tym „półmetku” jestem, a przynajmniej tak mi się wydaje, w stanie dość dużo napisać na temat wyżej wymienionej maszyny.

Wracamy jednak do jazdy. Na szczęście droga szybko wyschła i można było nieco zwiększyć prędkość, co jednak okazało się niemożliwe, ze względu na korek, o jaki nie trudno o godzinie 18stej w Warszawie. Tym samym nie pozostało mi nic innego, jak przedzierać się między samochodami. I tu skuter sprawował się świetnie, dość spory promień skrętu (około 2 metry) jakoś nie dawał o sobie znać, a tym samym spokojnie mogłem kontynuować podróż. I tak skończył się pierwszy dzień testu.

Następne dni streszczę Wam trochę bardziej.

W kolejnych dniach, gdy do czynienia miałem już z suchą nawierzchnią we znaki dała mi się druga i ostatnia wada testowanego modelu – podpórka boczna. Raz, że jej rozstawianie sprawia pewne kłopoty (ciągle się składa, za sprawą zastosowanej sprężyny), a dwa, iż w momencie skręcania w lewo i pochylania się w ową stronę zahacza o jezdnię (prawda li to, że dzieje się tak tylko w momencie kiedy naprawdę głęboko się pochylałem, nie mniej jednak zdarzyło mi się dwa razy przytrzeć o nawierzchnię jezdni, co prawdę mówiąc nie bardzo mi przypadło do gustu). Podpórka boczna – nasza anty bohaterka.

Skoro wyczerpałem już listę wad, pewnie nie ma sensu dalej czytać. I w tym właśnie miejscu mylicie się, gdyż pora napisać o zaletach, których w testowanej maszynie nie brakuje. Nawiązując do wspomnianej budowy nadwozia nie sposób ominąć walory estetyczne. Skuter jest naprawdę bardzo ładny. Jego sportowy charakter podkreślają mocno zadarty kuper, ozdobiony ładnymi okrągłymi światłami, a także atrapy wlotów powietrza po obu stronach maszyny. Tak prezentuje się “odrzutowiec” z tyłu.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Z przodu Jet prezentuje się niemniej okazale. Na uwagę zasługują światła utrzymane w modnym ostatnio stylu, a także praktyczny kokpit, w którym znajdziemy bardzo praktyczny zegarek, co mi osobiście bardzo ułatwiło życie.

Przy okazji wymieniania wad wspomniałem o podpórce bocznej, pora powiedzieć coś o centralnej. Można się nad nią rozwodzić, ja jednak napiszę krótko – jest świetna. Parkując skuter korzystałem tylko z niej, bardzo łatwo jest maszynę „wciągnąć” na podwyższenie, jak również zepchnąć ją z niego.

Z praktycznych rzeczy wymienię jeszcze schowek, w którym bez trudu zmieści się kask integralny, lub dwa średnio wypakowane plecaki. Miłym akcentem jest haczyk na siatki z zakupami. Lusterka – ważny element standardowego wyposażenia każdego skutera – są umieszczone w dobrym miejscu, co gwarantuje spokojne przeciskanie się między samochodami, oferują dość spore pole regulacji, czasem jednak w wypadku bardziej rosłego kierowcy (jak na przykład ja) trzeba delikatnie przesunąć ręce, gdyż przysłaniają obserwowany obraz, jednak daje się to, jak już wspomniałem, szybko wyregulować.

Kanapa – zapomniałem napisać o kanapie. Jest bardzo wygodna, jeżdżąc samemu miałem dużo miejsca, żeby wygodnie się usadowić, a także komfortowo wyciągnąć nogi. Z „plecakiem” niestety nie miałem okazji podróżować, więc ciężko mi coś na ten temat napisać, jednak jako maszyna o sportowym charakterze, SYM Jet zapewne doskonale toleruje jedną osobę, dla drugiej przeznaczono sporo miejsca, a także wygodne uchwyty, nie mniej jednak w zależności od gabarytów kierowcy przestrzeń pasażerska skutecznie się zmniejsza.

Dość już o walorach praktyczno-estetycznych, jeszcze tylko trochę zdjęć. Bardzo wygodna kanapa. Tyle miejsca wygospodarowano na nogi kierowcy – w zupełności wystarczy… Pojemny schowek na kask i nie tylko. Zaglądamy do silnika.Za „rozruszanie” SYM’a odpowiada dwusuwowa, jednocylindrowa jednostka napędowa o pojemności 49,4 ccm i mocy 3,2 KW (przy 6000 obr/min). Prawdę mówiąc to tylko cyferki, a jak to wygląda w praktyce zapytacie. I taką oto odpowiedź otrzymacie. Silnik sprawuje się bardzo dobrze, testowany model był pozbawiony wszelkich blokad, przyśpieszenie trwało do prędkości około 50 km/h, potem skuter dziarsko dopędzał kresu swoich możliwości – 74 km/h.

Warto jeszcze wspomnieć, iż maszyna jest bardzo zrywna, co ogromnie ułatwia ruszanie i walczenie o swoje miejsce w ulicznym ruchu. Z praktycznej strony nadmienić trzeba o łatwym dostępie do gaźnika, co z pewnością ucieszy domowych mechaników. Dodam jeszcze, iż skuter niemal klasycznie wyposażony jest w kick starter oraz rozrusznik elektryczny – oba działają znakomicie (sprawdzałem osobiście). Tak naprawdę nie ma co tu się rozwodzić, to trzeba po prostu poczuć. A jest doprawdy co czuć. Silnik pracuje dość cicho, dopiero przy bardzo wysokich obrotach ma tendencje do głośnego dawania o sobie znać. To nawet dobrze, gdyż na postoju często zastanawiałem się czy on w ogóle działa (w założonym kasku odgłos pracy był bardzo słabo słyszalny). Bardzo łatwy dostęp do gaźnika – duży plus.

Przyszedł czas na bardziej żwawe operowanie manetką gazu. Na suchej nawierzchni postanowiłem trochę poszaleć. Skuter jest stosunkowo lekki (masa bez płynów to około 94 kilogramy) , więc łatwo mi się było składać w zakrętach.

Wysoki prześwit powoduje, że nie straszne nam są żadne, częste na naszych „kochanych” drogach, dziury i wyboje. Do komfortu jazdy po wertepach przyczynia się tez dobra amortyzacja całości konstrukcji. Odpowiadają za to przednie teleskopy olejowe i tylne mechaniczne zawieszenie. Podczas dość szybkiej jazdy w mieście średnie spalanie wyniosło około 2.8 – 3.0 litra na 100 kilometrów. To dobry wynik zwarzywszy, iż zbiornik mieści w sobie 6.3 litrów paliwa.Skoro o paliwie mowa – Jet oferuje nam wygodny dostęp do baku.

Już po tym fragmencie można stwierdzić, że teza postawiona w tytule jest jak najbardziej słuszna – prawdziwa miejska rakieta.

Nastała noc – światła na start. Na ogół się o tym nie pisze, jednak postanowiłem złamać ten stereotyp i opisać Wam trochę zachowanie Jet’a w nocy. Tutaj trudno skupić się na czymś innym niż oświetlenie, które prezentuje się dość okazale. Przede wszystkim świetne reflektory, nie dość że stylowe, to także bardzo ładnie oświetlające drogę. Światła długie – również sprawują się bez zarzutów, miałem okazję kilka razy z nich korzystać i dostarczyły mi dość dalekiego pola widzenia – ogromny plus. Tak więc nocne wojaże nie stanowiły najmniejszych problemów.

Tak naprawdę to nie jest to moje finalne podsumowanie, ponieważ test się jeszcze nie skończył – czeka mnie jeszcze 550 kilometrów do przejechania, jednak mogę śmiało stwierdzić, że nic mnie już nie powinno zaskoczyć. Wymęczyłem maszynę na tyle, na ile pozwalał mi rozsądek i mam nadzieję, że importer nie będzie miał mi tego za złe.

Podsumowując, wśród ogromu zalet trafiły się dwie wady – podpórka boczna oraz tylny hamulec bębnowy (sugerowałbym w tym miejscu zmodyfikowanie podpórki i zamianę zespołu bębnowego na tarczowy w następnym modelu tejże maszyny). SYM Jet EuroX jest bardzo dynamiczny, ładnie nabiera prędkości, mało pali, można wymieniać niemal bez końca. Ogromny plus to cena, która wynosi 6700 PLN brutto. Nic tylko brać portfel i gnać do najbliższego dealera firmy SYM.

Archiwum Jednoślad.pl

Archiwum portalu Jednoślad.pl 2005-2010.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button