Skoda Superb: Najbardziej awaryjne auto roku? Cz.3: Kompromis

Część dalsza przebojów z wibracjami kół w Skoda Superb 2.0 TDI 170 KM. Tym o razem kompromisie – ja vs. ASO Skoda Auto Wimar.

Kilka dni później, znowu jadę po samochód. Po raz kolejny został on wyważony dynamicznie, a właściwie koła. Podobno jest dużo lepiej, a podobno ostatnio zdaniem ASO było dobrze. Było dobrze? A teraz jest dużo lepiej, czyli teraz jest szansa na to, że będzie naprawdę dobrze. Po którymś tam wyważeniu dynamicznym, pamiętam jeszcze, za czasów letniej odsłony, czy się pozmieniało potem na letnie, pamiętam, że wtedy też było lepiej i dało się jeździć. Teraz być może będzie podobnie. Nie jest to rozwiązanie, że tak powiem, docelowe. Jest to drut i plastelina jak to się łatwo mówi. Jest to drut i prowizorka. Objaw wówczas nie występuję i w związku z tym postanowiłem ja pójść na kompromis, postanowił pójść na kompromis również serwis i mam nadzieję, że ten kompromis się opłaci obu stroną. Na czym polega ten kompromis, wytłumaczę, jak dojedziemy na miejsce, no i też jak się przejedziemy. Ta dam. Przynajmniej jest paliwo i silnik jest w miarę rozgrzany. Się tylko ustawie, tak jak należy i jechać, a po drodze opowiem wam jaki, na czym polega kompromis i dill generalnie cały związany z tym autem i w jaki sposób być może uda się to załatwić już ever, finalnie.

Jedynym skutecznym jak na te chwię, sposobem rozwiązania usterki jest dynamiczne wyważenie wszystkich kół. Wyważenie przy każdorazowym odkręceniu koła, czyli de facto zmiana ogumienia. Stąd też propozycja kompromisowa jest następująca: przy okazji każdej zmiany ogumienia kieruję się do ASO. ASO bierze ode mnie pieniądze wyłączenie za wymianę ogumienia, żadnych innych opłat. A w ramach tego, oprócz wymiany ogumienia, dochodzi jeszcze na ich koszt optymalizacja na maszynie hunter oraz optymalizacja dynamiczna, wyważanie dynamiczne tych kół, doważanie, tak to się właściwie nazywa. I powiem szczerzę, że jestem w stanie na to przystać, jest to zresztą moja propozycja, pod warunkiem, że teraz okażę się, że wyważenie dynamiczne faktycznie pomogło, tak twierdzi też serwis. Sprawdzamy. Dwójka… yyy czwórka… Chciałbym, żeby na dwójce ten samochód jechał. Stówa, 120, 140 i nic nie czuć. Układ napędowy jest naprężony, pojedziemy po łuku, jedziemy po łuku, sięgamy granicy 140 i przyspieszam. Czuć delikatne wahnięcie, ale wydaję mi się, że jest to wahnięcie, które raczej wynika ze względu po pierwsze na podłoże, a po drugie ze względu na niski profil opony, a po trzecie, jak znam życie, ciśnienie w tym ogumieniu nie jest prawidłowe. Powinno wynosić 2,2. Jak znam życie, jest wrzucone tutaj 2.4 albo 2.0, ale generalnie jestem w stanie zaakceptować taką jakość usunięcia tej usterki. A tak właściwie to nie jest usunięcie usterki, a tak właściwie to nie jest usunięcie usterki, a właściwie objawów, bo powód, a właściwie przyczyna leży najprawdopodobniej w zastosowanej belce pod silnikowej. Zgodnie z technologią producenta od bodajże roku 2012 w Skodach Superb montuję się stalową, a nie odlewaną, aluminiową, pomocniczą belkę pod silnikową, pomocnicze ramę pod silnikową. Jadę dalej. Przez bardzo ciekawą infrastrukturę jadę dalej, bo są to bramki, które wkrótce będą prawdziwymi bramkami, prawdziwymi, pobierającymi opłaty. Dobrze. Teraz spokojnie się rozpędzamy, tak jak w normalnym ruchu autostradowym, bez zbędnego, nadmiernego wciskania pedału przyspieszania. Po prostu sobie przyspieszam do tych 145, 150 km/h maksymalnie, według oczywiście wskazań prędkościomierza i sprawdzamy co się dzieje. Myślę, że jest okej. No więc nic no. W takim razie będę wrzodem na tyłku tego ASO i co pół roku będę do nich przyjeżdżać, wymieniać ogumienie, a oni sami będą musieli pojechać do jakiegoś serwisu bodajże w Piasecznie i tam po prostu wziąć doważyć te koła na swój koszt i będą wydawali co pół roku mniej więcej 300 złotych na to, żeby obsłużyć to auto. Cóż.

Potwierdzam. Nie jest źle. Jest całkiem przyzwoicie, jeżeli chodzi o kwestie związane z biciem. Na tyle mam opony letnie, pora je wyjąć i pora uzupełnić płyn do spryskiwaczy, o tutaj chyba jest jeszcze tak w ogóle, żeby było śmieszniej, letni. Tutaj jeszcze mam końcówkę letniego, taką niewielką. To akurat ją wleje, a resztę uzupełnię zimowym płynem. A tak w ogóle wygląda wnętrze silnika 2.0 TDI 170 koni. Niczym on się nie różni od tego 140 konnego, jedyne różnice są w komputerze. No dobra. Świeci się rezerwa płynu. Tutaj wlewanie płynu jest trochę utrudnione zwłaszcza, jeżeli butelka jest pełno i sporo tego płynu po drodze się rozleje. Resztę uzupełnię zimą, w sensie zimowym płynem. Jeszcze po drodze inspekcja. Cholera. To jest nowa opona. Ona błyszczy czymś. Nowe opony?! Tu jest ciemno, wy nie widzicie, ale cholera. Oni dali cztery nowe opony. Coś mi się wydaję, że dopuszczona, ale jeszcze zadzwonię dla pewności. Fuck, wyglądają jak nowe. To znaczy one były nowe, bo one przejechały 100 kilometrów. Płyn o nazwie „Zimny Wiesław”. Brzmi śmiesznie, ale jest po pierwsze w hurcie tani, a ja jego kupuje w hurcie dwie zgrzewki na sezon, jest lepszy od tego na stacji, nie śmierdzi i właśnie powinno się mieć lejek w takich sytuacjach, kiedy baniak płynu jest pełny to się leje naprawdę słabo. Tu teoretycznie powinien wejść cały baniak, bo zbiornik ma ponad 5 litrów. Była rezerwa plus wlałem trochę letniego i teraz lece z tym zimowym. Moje zdolności manualne zostawiają wiele do życzenia. Dobra, już prawie.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button