Romet Router WS 72: Moja Recenzja

Długo się zastanawiałem czy warto kupić Romet Router WS 50 czy nie i czy nowe Romety są dobre, długo czytałem różne artykuły o poszczególnych godnych zainteresowania skuterach i motorowerach , ale jako że nie lubię automatów padło na motorower.

Potem był czas wyboru tego właściwego wymarzonego no i rzecz jasna tylko nowego sprzętu , lecz miałem ograniczony budżet zaledwie 3000 zł. Miałem chwilę zwątpienia czy znajdę coś w tym przedziale cenowym , wybór w moim mieście był ograniczony, bo tylko Zipp lub coś używanego. Miałem do wyboru Zipp Manic lub Zipp Neken,ale żaden z nich mi nie przypadł do gustu.

Pozostały mi do wyboru sąsiednie miasta oddalone nieco ode mnie 35, 55 i 65km czyli nie blisko, ale cóż jak trzeba to trzeba. Miałem szczęście już w pierwszym mieście odwiedzając dilera Rometa. Od razu w oczy rzuciły mi się 2 modele Romet Zetka 50 i Router WS 50 o wyborze zaważyła cena i wygląd, ale też i rozum.

Do Routera części tańsze i od ręki do Zetki już gorzej. Wybór był i tak mimo wszystko prosty, silnik z poziomym cylindrem był i tak już mi wcześniej znany więc wybrałem WS-a. W sklepie miłe zaskoczenie sprzedawca sam mi zaoferował ,,więcej mocy” przy łącznej cenie 3200zł 😀 oczywiście przystałem na propozycję i to jeszcze bez utraty gwarancji czego chcieć więcej? Po udanym zakupie przyszedł czas dowozu motorka do mnie , nie wiem jak inni ale tu kolejne miłe zaskoczenie, kierowca udzielił niezbędnego instruktażu, przejrzeliśmy dokładnie motorek czy wszystko w porządku z nim i w ogóle.

Oczywiście wszystkie niedoróbki choć prawie ich nie było usunął sam, ustawił na miejscu gaźnik , pokazał co i jak działa i jestem do tej pory zadowolony z motoru. Niedługo minie Routerowi już rok, do tej pory przejechane niedużo – 2400km , wszystko regularnie przeglądane każda najdrobniejsza usterka od razu usuwana i mogę śmiało stwierdzić że było warto Router sprawuje się bez zarzutu i ciągle ma czyste konto, nie katowany będzie służył długo. Niedługo nadejdzie czas na pierwsze dalsze wyprawy, ale o tym później.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button