Podwyżka mandatów 2015/2016: Dlaczego jestem za nowym taryfikatorem: Moim Śladem #7

Sejm w tym roku przegłosował nowelizację na mocy której w 2016 roku zmieniony zostanie sposób naliczania mandatów za prędkość i przejazd na czerwonym świetle. Nie ukrywam, że to przed wyborami dość odważna decyzja. Jednak ja się z niej cieszę, bo od lat uważałem, że to konieczna zmiana.

O co chodzi? O to, że od przyszłego roku w taryfikatorze mandatów i punktów karnych nie będzie ani widełek, ani sztywnych kwot. Do danego wykroczenia będzie przyporządkowany procent średniej pensji. Na przykład wjazd za sygnalizator na czerwonym świetle będzie kosztować 20% wynagrodzenia obliczanego przez GUS. Na tę chwilę kosztowałoby to 760 PLN. Jeśli w 2016 średnia wypłata Polaka się zwiększy to automatycznie mandat będzie wyższy.

“Jestem biedny i nie wiem skąd Główny Urząd Statystyczny wziął takie kwoty”. Naczytałem się setek tego typu komentarzy i nie ukrywam, że mnie irytują. Jeśli zarabiasz mało to po prostu jeździj z taką prędkością na motocyklu na jaką Ciebie “stać”. Nie będę już komentować wpisów typu “zarabiam 1300 zł”. Moim zdaniem każdy zarabia tyle, ile ma w sobie determinacji i chęci do rozwoju własnych umiejętności. Jeśli faktycznie dostajesz najniższą krajową, a po pracy w domu jedynie oglądasz TV pijąc piwo to wiedz, że coś jest nie tak. Musisz albo zmienić branżę, albo czegoś się nauczyć na własną rękę. Bieda to moim zdaniem stan umysłu i wiem ile hejtu się tutaj  na mnie wyleje. Wyłączam spod tego jedynie ludzi w naprawdę trudnej sytuacji losowej lub zdrowotnej oraz stażystów i studentów. Koniec tematu zarobków.

Dlaczego podwyżka mandatów była konieczna? Dlatego, bo “dzisiejszy” taryfikator ma już 15 lat. Teraz 300 zł to nie jest to samo 300 zł co kilkanaście lat temu. Kiedyś pięć stów za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h stanowiło pół wypłaty. Dziś? Jedną piątą, albo jedną szóstą. To nie tylko kwestia tego, że więcej zarabiamy, ale również inflacji, która przez te lata łącznie wyniosła kilkanaście procent.

Do tego jeszcze dochodziło do wręcz absurdalnych sytuacji – co roku dostawiano dziesiątki nowych fotoradarów, przekazano je także do straży miejskiej, wzmagano kontrole, jednak bez podwyżki kar za przewinienia. Dodatkowo jeszcze dano możliwość obywatelom wykręcić się od punktów karnych. W rezultacie jeśli kogoś było stać na płacenie mandatów to mógł mieć prędkość w dupie. Jedynie czego się obawiano to kontroli policyjnych, które kończyły się automatycznym wlepianiem punktów. Teraz jednak sytuacja nieco się odwróci. Państwo będzie sprawdzać rzadziej, ale “drożej”. Fotopstryki zostaną zabrane niekompetentnej straży miejskiej (brawo Emil Rau), której celem było jedynie zasilanie lokalnego budżetu, a nie prewencja. To oznacza, że wiele komend w Polsce zostanie rozwiązanych, bo strażnicy w wielu gminach byli jedynie odpowiedzialni za łupienie zza krzaka. Chyba, że zostaną oddelegowani do czegoś pożytecznego – przeprowadzania dzieci na przejściach, dbania o czystość i niesienia pomocy obywatelom.

Polacy chcą, aby mandaty były nakładane według indywidualnych dochodów, a nie średniej GUS. Tak, to rozwiązanie wydaje się bardziej logiczne i sprawiedliwe, bowiem średnia to bardzo niemiarodajna wartość. Jednak polska biurokracja nie jest w stanie wdrożyć takiej ścieżki karania kierowców. To rozwiązanie ma również tę wadę, że wielu Polaków najzwyczajniej w świecie nie wykazuje jakichkolwiek dochodów. Nie chodzi mi tutaj tylko o wirtualnych bezrobotnych czy pracujących na czarno. Także przedsiębiorcy posiadają bardzo kreatywną księgowość przez co w świetle pitów nie zarabiają. Inna kwestia to także ułomność polskiego systemu podatkowego. Jak wiecie PIT składa się jedynie raz do roku. Obywatel w ubiegłym roku mógł zarobić całkiem sporo, a dziś żyć w ubóstwie i odwrotnie. Dodatkowo mandaty byłyby dla licznych kolejną motywacją do niepłacenia podatków i niewykazywania prawdziwych zarobków. Myślę, że Sejm właśnie tego się bał.

Dobrym moim zdaniem jest bardziej rygorystyczne karanie przekroczeń prędkości w mieście (dwukrotnie wyższe mandaty), niż w terenie niezabudowanym. Jeszcze lepszy patent to “zwyżka” za recydywę. Według nowego taryfikatora 2016, czwarte i każde kolejne przekroczenie prędkości w czasie 12 miesięcy będzie skutkować podniesieniem mandatu o 50% kwoty. Tak samo przyklaskuję temu, że za wjazd na czerwonym świetle będzie się płacić 20% średniej pensji.

Nowy taryfikator mandatów za prędkość i czerwone światło 2016
Nowy taryfikator mandatów za prędkość i czerwone światło 2016
Wyprzedzanie na przejściu
Wyprzedzanie na przejściu

Czego nie zrobiono przy okazji wdrażania nowych wysokości mandatów? Oczywiście olano tych, którzy jeżdżą po Polsce bez prawa jazdy. Też pisałem o tym wielokrotnie, mówiąc, że pod tym względem jesteśmy Nigerią Europy. Od 300 do 500 zł za jazdę bez uprawnień? Śmiać i płakać mi się chce. Mandat za coś takiego powinien wynosić 100% średniej pensji na fundusz pomocy ofiarom wypadków. Aktualnie prócz paru stówek i zakazu dalszej jazdy nic nie grozi. Jutro znów możesz wsiąść na moto czy do samochodu nie mając prawka i śmiać się z tych co musieli robisz szkolenie i egzamin. Mało tego – można mieć w dupie punkty karne i ryzyko zabrania uprawnień za przekroczenie prędkości w mieście. Sprawiedliwe? Jest na szczęście jeszcze jedna konsekwencja takiej jazdy (o czym mało kto wie) – w razie wypadku płacisz za wszystko z własnej kieszeni, włącznie z rentami i pozwami cywilnymi. Można nawet pójść do paki.

Przy okazji tuningowania taryfikatora na rok 2016 zapomniano moim zdaniem także o wyprzedzaniu na przejściach dla pieszych (teraz 10 punktów i całe 200 zł). Ludzie nie kumają kiedy dochodzi o omijania czy wyprzedzania, tym bardziej na drogach wielopasmowych, a to właśnie w naszym kraju ginie na przejściach najwięcej ludzi w Europie! Wysoki mandat mógłby pomóc wielu zrozumieć jakie jest ryzyko takiego manewru podczas kiedy pojazd obok zatrzymał się by ustąpić pieszemu.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Zobaczcie to wideo – policja jest bezradna, kierowcy z prawem jazdy nie mają pojęcia co zrobili.

Nie zmieni się także podejście Policji do stanu technicznego samochodów. Aktualnie za swoją uciążliwość i sianie niebezpieczeństwa kierowca odpowiada jedynie dowodem rejestracyjnym pojazdu. Dlatego tak wiele na naszych drogach samochodów i motocykli na łysych oponach, bez hamulców, oślepiających światłami, albo z zestawami chińskich, niehomologowanych xenonów. Moim zdaniem należy nie tylko wykluczać z polskich dróg niebezpieczny i uciążliwy złom, ale przykładnie karać ludzi prowadzących takie coś. Od razu podniosą się głosy typu “mam w moto łyse opony, bo zarabiam mało”. Ok, czyli możesz ryzykować np. wystrzał opony na autostradzie bo jesteś biedny, tak? A jak ktoś zabije np. Twoje dziecko, bo nie miał hamulców w motocyklu to też powiesz “no nie miał hamulców, bo on generalnie biedny był”. Bieda to nie jest usprawiedliwienie. W razie czego bilet miesięczny wiesz ile kosztuje. Tak będzie lepiej dla wszystkich.

Dzieląc się moimi przemyśleniami chcę, abyście zdawali sobie sprawę z tego, że nie jestem dziewicą polskich asfaltów. Sam przekraczam prędkość i wyższe mandaty sprawią, że będę bardziej zmotywowany do tego, aby nie wciskać bezmyślnie gazu.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button