Polskie drogi: Niech ktoś to posprząta!

Polskie drogi, na które zewsząd słychać tyle narzekań wbrew pozorom wcale nie są takie złe. Gdy słyszę kolejne wiadomości o kolejnych wypadkach, to czasem mam wrażenie, że są zbyt dobre jak na polską ułańską fantazję. Dzięki śmiałym planom związanym z Euro 2012 miałem okazję jeździć cały sezon po świeżo remontowanej, gładkiej jak stół krajowej dwójce, między Warszawa a Siedlcami. Przyjemność z takiej jazdy psuły niestety ogromne ilości śmieci, gałęzi, sypkiego piachu i inne niespodzianki, wyrastające nagle niczym spod asfaltu.

Prezenty na drodze są niebezpieczne zwłaszcza nocą.
Prezenty na drodze są niebezpieczne zwłaszcza nocą.

Zwłaszcza jazda w nocy była pełna tego rodzaju atrakcji. W snopie światła przedniej lampy pojawiała się a to gałąź, a to kupka pozostawionego przez drogowców piachu, albo, niestety jakieś biedne, potrącone zwierzę. Perspektywa nagłego ominięcia, gdy po mojej lewej co raz wyprzedzał mnie jakiś samochód nie była zbyt zachęcająca. Pozostawało gwałtowne hamowanie i omijanie przeszkody z prawej strony, co kończyło się wjechaniem na pobocze i niestety, zatrzymaniem.

Cały warszawski Ursus jest zaznaczony brudem z pobliskiej budowy.
Cały warszawski Ursus jest zaznaczony brudem z pobliskiej budowy.

Trzeba też wspomnieć o doznaniach estetycznych. Brudna droga nie tylko źle wygląda, ale też sprawia, że po przejechaniu kilku metrów nasz skuter jest cały obklejony błotek i piachem. Już nawet nie trzeba wspominać co się stanie, kiedy nadarzy się okazja do awaryjnego hamowania na nawierzchni, która pokryta jest w pierwszej kolejności mazią, w drugiej dopiero asfaltem.

Osobiście uważam, że po wodzie w postaci deszczu czy gołoledzi, największym zagrożeniem skuterowa jest sypki piasek, skutecznie zmniejszający przyczepność. Biada tym, którzy zastaną go w zakręcie – przy dużej prędkości trzeba nie lada opanowania i zimnej krwi, by nie skończyć w ślizgu. Przyjmuje się, że na takim uatrakcyjnieniu powierzchni jezdni nie należny zmieniać prędkości, nawet jeśli hamujemy silnikiem. Osobiście starałem się zwalniać przed, ale nie zawsze się to udawało. Niestety, nie każdy ma szczęście i czasami okazuje się, że wypadek miał miejsce nie z winy kierującego, który nie dostosował prędkości do warunków jazdy, ale właśnie przez to, że na swojej drodze natrafił na taki pozostawiony przez kogoś drogowy prezent. Taryfikator za zanieczyszczanie powierzchni jezdni przewiduje mandat w wysokości od 50 do 200 zł, szkoda, że czyjeś niedbalstwo może kosztować o wiele więcej. Tym bardziej, że tego prawa w Polsce się w ogóle nie egzekwuje!

Z ciekawostkę dodam, że w Belgii wjechanie na drogę publiczną traktorem z brudnym ogumieniem kosztuje 10 razy tyle co w Polsce. Jeśli policjant natknie się na brudne śladu obok naszego pola to bez problemu zidentyfikuje i Ciebie i pojazd, który dopuścił się zanieczyszczenia nawierzchni.

Hamowanie na takiej nawierzchni jest skrajnie niebezpieczne

Drogowcy remontujący drogę po której pokonywałem codziennie 120 km byli dosyć twórczy w pozostawianiu rożnego rodzaju przedmiotów na jezdni. Najbardziej dla mnie męczące były pryzmy piasku, na tyle wysokie by nie stanowiły zagrożenia poślizgiem, ale i za wysokie, by zawieszenie mojej biednej Inci przyjmowało je bez zająknięcia. Mało ciekawym doświadczeniem było przejeżdżanie po potrąconych zwierzętach, abstrahując od mojej wrażliwości kilka razy obawiałem się o zachowanie toru ruchu tylnego koła. Drogowcy czekali niestety aż tego rodzaju problemy rozwiążą się same, pod tysiącami przejeżdżających kół…

Po każdej gwałtowniejszej burzy pobocza były pełne różnego kalibru gałęzi. Te z kolei stanowiły poważne zagrożenie dla zawieszenia. Nie pamiętam nawet ile razy wyrzucałem z siebie siarczyste epitety podnosząc się z siedziska by zamortyzować przejazd po przeszkodzie. Niestety, po kilku dniach zauważałem, że metodą na usunięcie było oczekiwanie aż drewno ustąpi pod kołami samochodów.

Innymi ciekawymi niespodziankami były: Worki ze śmieciami, śruby i inne metalowe części, kawałki zderzaków, olej, rękawice robocze.

Mam jednak głęboką nadzieję, że ta sytuacja nie będzie trwać wiecznie i w końcu dojrzejemy do tego, by przewidywać, ze rozsypany piach może kosztować czyjeś życie. A ponieważ tak się prędko nie stanie, miejcie drodzy skuterowcy baczenie, że coś nagle się może pojawić przed Waszymi kołami…

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Z pytaniem o przyczynę braku egzekwowania prawa względem pojazdów, osób, instytucji nanoszących ogromne ilości zanieczyszczeń na polskie drogi zwróciliśmy się do Biura Prasowego Komendy Głównej Policji. Czekamy na informacje.

Inne publikacje na ten temat:

1 opinia

  1. Ja na Toruńskiej kiedyś na poboczu mało nie najechałem na duży klucz do śrub. Teraz uważnie patrzę na drogę przed sobą i staram się jak najmniej myśleć o niebieskich migdałach podczas jazdy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button