Mandat za “czerwone światło”. Grzywna to najmniejszy problem. Dlaczego nie warto ignorować sygnalizacji

Przejazd na czerwonym świetle to jedno z większych wykroczeń drogowych, które możemy popełnić jadąc motocyklem czy samochodem. Nie chodzi tu wcale o konsekwencje finansowe naszego czynu, bo te wcale nie są dotkliwe, ale o to jaką tragedię możemy spowodować.

Głupi błąd, zagapienie się, brawura, czy też chęć nadrobienia straconego czasu – nie ważne jakie będą przyczyny zignorowania sygnalizacji świetlnej, konsekwencje tego czynu mogą być tragiczne. Małe piwo, jeżeli tylko przyłapie nas na tym policjant. Funkcjonariusz wygłosi formułkę o kierującym pojazdem, który wjechał za sygnalizator kiedy jest to zabronione i wymierzy sprawiedliwość w postaci 6 punktów karnych i mandatu o maksymalnej wysokości 500 zł (może dać też 300 zł).

To śmiesznie mało w porównaniu z konsekwencjami, do jakich może doprowadzić nasze zachowanie. W sieci jest mnóstwo filmów, które obrazują dokładnie co może się stać, jeżeli na skrzyżowaniu motocyklista wymusi pierwszeństwo.

Pamiętajmy, że pośpiech jest naszym wrogiem, a zabija nas nie tyle prędkość ile gwałtowne jej wytracenie na przeszkodzie – np. aucie, które prawidłowo opuszcza skrzyżowanie, albo rusza na zielonym.

Gra w której na szali kładziecie swoje zdrowie i życie, aby wygrać jedynie minutę waszego czasu? To naprawdę nie ma sensu. Oczywiście są różne przypadki przejazdu na czerwonym – można wjechać na skrzyżowanie na “mocno pomarańczowym” lub też ruszyć jeszcze na czerwonym, gdy pojazdy poruszające się po drodze poprzecznej już mają światło czerwone. W tym drugim przypadku nadrabiacie sekundy, ryzykując mandat i ewentualne spotkanie z kimś, kto nadjeżdża z waszej lewej, próbując przejechać na czerwonym… To naprawdę nie ma sensu.

A teraz argument ostateczny. O ile jadąc motocyklem w starciu z autem ryzykujemy własne życie (oraz ewentualnie pasażera), o tyle przy potrąceniu pieszego na pasach jest zupełnie odwrotnie. Ciemno, padający deszcz, zaparowana szyba kasku, przechodzień ubrany na czarno, roztargniony i spieszący się gdzieś i ty na motocyklu, myślisz, że uda ci się przejechać. Szybko bo w domu czeka narzeczona, mama, kolacja…

Pomyślcie o tym teraz, poza sezonem. Myślę, że na wiosnę przypomnimy jeszcze ten jakże ważny temat…

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Przemysław Borkowski

Kocha wszystko co ma dwa koła i silnik - nawet ten elektryczny. Gdyby wiertarka miała koła, też by na niej jeździł. Prywatnie fan dobrego rockowego brzmienia i kultur orientalnych.

Inne publikacje na ten temat:

1 opinia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button