Junak 123 (125 ccm): Podsumowanie testu długodystansowego Jednoślad.pl

Dziś czas podsumowania ostatnich miesięcy z Junakiem 123. Spędził on z nami łącznie 1000 km, które zaczęliśmy nabijać już zimą. Mimo ciężkich warunków testowych motocykl ten przeżył i ma się dobrze.

Junak 123 dobrze sobie poradził jak na sprzęt za mniej, niż 6000 zł. W tej cenie dostajemy bardzo prosty motocykl w którym próżno szukać bajerów kradnących zazdrosne spojrzenia. To stonowana konstrukcja pod względem wizualnym, choć bardzo dynamiczna. To dzięki dobremu współczynnikowi masa/moc. 11 KM i 120 kg masy własnej.

Lekkość motocykla sprzyja stawianiu pierwszych kroków. Mamy dobre poczucie panowania nad maszyną. To jest dodatkowo potęgowane niską pozycją na kanapie. Łatwo nam wyczuć ten sprzęt zarówno na prostej jak i w zakrętach.

Na pokładzie Junaka 123 mamy wałek wyrównoważający, dzięki któremu jedziemy w pełnym komforcie. Jednostka nie wibruje i pracuje kulturalnie.

Do tego komplet hamulców tarczowych, które chętnie współpracują z kierowcą. Podobnie jest z zawieszeniem. Tylne wahacze są wspomagane gazowymi amortyzatorami. Na przedniej osi z kolei klasyczne lagi o dużym skoku. Koła 18 i 17 cali dobrze wybierają nierówności, a motocykl chętnie połyka nawet zapadnięte studzienki.

Z dodatków posiadamy tylne światła led wraz z podświetleniem tylnej tablicy rejestracyjnej. Więcej bajerów próżno tutaj szukać w tej cenie. Co nie zmienia faktu, że nawet tak konserwatywny wygląd może podobać się tym, którzy nie szukają np. sportowego designu. Junak 123 po prostu niczego nie udaje i nie krzyczy stylistyką na ulicy.

Prostota ma jeszcze jeden efekt uboczny – bezawaryjność. Tutaj nie ma się co psuć. Wszystkie elementy są dość dobrej jakości, dzięki czemu podczas naszego szaleńczego testu motocykl nie sprawiał żadnych kłopotów.

Witajcie w Jednoślad.pl, w garażu w którym to dziś odpoczywa Junak 123. Przejechaliśmy nim ponad 1000 kilometrów. Zaczął się on już w styczniu, kiedy był śnieg, kiedy była plucha, mnóstwo soli na drodze oraz ujemne temperatury. Motocykl zniósł to bez większego szwanku. Dzielnie się spisywał na przestrzeni tych kilkuset kilometrów. Również w trakcie wiosny i tego lata nie miał lekko. Służył na jako taki pojazd nieco kurierski do jazdy po Warszawie i do tego ma na koncie wyprawę 230 km z jednego województwa do drugiego i ten dystans pokonywałem osobiście mając 185 wzrostu i prawie 96 kilogramów mojej masy. Płynnie możemy przejść do danych technicznych. Co dostajemy za kwotę poniżej 6 tysięcy złotych? Dostajemy silnik, który ma wałek wyrównoważający, ograniczający wszelkiego rodzaju wibracje. Mamy 11 KM, które w połączeniu ze 120 kg masy własnej tego sprzętu daje fajne osiągi i nawet ja, na własnym tyłku odczułem to, że ten motocykl przyśpiesza bardzo chętnie. Rozpędza się powyżej setki, jednakże taka optymalna prędkość przelotowa jest gdzieś w granicach 95 km/h, czyli można wybrać się nim gdzieś dalej.

To, na czym tutaj zaoszczędzono to jest design tego sprzętu, który nie jest jakiś porywający, nie będzie skradać zazdrosnych spojrzeń, ale patrząc od strony pragmatycznej – wszystko to, co jest tutaj spełnia swoją rolę w 100 procentach.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Z wyposażenia wspominałem wam o wałku wyrównoważającym. Miłym dodatkiem jest to, że tutaj są dwie tarcze, dwa niezależne układy tarczowe, które hamują bardzo chętnie i do czego trzeba się przyzwyczaić. Zwłaszcza początkujący muszą wyczuć te hamulce, bo są naprawdę ostre. Brzmienie tego silnika jest, jakby to powiedzieć, nijakie. Motocykl nie brzmi na coś więcej niż 125, niczego nie udaje, nie ma tutaj jakiś sportowych nawiązań, jeżeli chodzi o konfigurację tego wydechu. Nie zmienia to faktu, że jego klasyczny bardzo i prosty wygląd oraz prosta konstrukcja sprawia, że jest to dobra propozycja dla tych, którzy chcieliby kupić sprzęt załóżmy na rok, żeby się wdrożyć do takiego światka motocyklowego,a potem kupić coś większego, silniejszego, może zrobić prawko. W każdym razie, jeżeli się przesiadacie z 50’tki, albo kupujecie pierwsze moto na prawo jazdy kategorii B to w pełni wam to wystarczy, żeby w sposób niezawodny i dynamiczny podróżować sobie po mieście, albo właśnie gdzieś wyjechać w weekend, być może zabrać kogoś w charakterze plecaczka. Nawet w dwie osoby będzie całkiem nieźle i myślę, że będziecie zadowoleni z osiągów z czegoś co możecie prowadzić nie posiadając tak naprawdę typowego prawka motocyklowego.

To, co mnie zadowala to oczywiście spalanie. Mamy tutaj 5 stopniową skrzynię biegów, dzięki temu ilości zużywanego paliwa są znikome. Między 2, a 2.5 litra trzeba szacować, że ten motocykl będzie spalać na setkę. To jest kolejny argument, żeby na przykładzie takiego sprzętu przekonać się do posiadania własnego moto, zostawić samochód w garażu, albo nie kupować biletu miesięcznego, bo może się okazać, że wasze miesięczne wydatki na paliwo będą tak śmieszne, że postanowicie podróżować czymś takim na co dzień i niekoniecznie musicie to kupować jako ‘gadżet”. Może to być wasz zwykły środek lokomocji. Ostatnie tysiąc kilometrów, które myśmy pokonali tym sprzętem udowodniły, że to jest naprawdę niezawodna konstrukcja i aż dziw bierze, że coś za tak niewielką kwotę może tak wiernie służyć i dawać też sporo przyjemności z jazdy. Jeżeli wcześniej jeździliście na MZ, na Komarze i tak naprawdę wasze doświadczenia zatrzymały się gdzieś w latach 90’tych to na przykładzie tego sprzętu warto jest powrócić do waszych marzeń z młodości i po prostu za niewielkie pieniądze stać się właścicielem pełnoprawnego motocykla, który będzie wam wiernie służyć na co dzień i będzie waszym przyjacielem. Zachęcam do subskrypcji Jednoślad.pl. Zachęcam również do zadawania pytań w komentarzach, do odwiedzania naszego forum oraz Facebook’a. Wciśnijcie kciuka w górę i do zobaczenia już jutro na kanale Jednoślad.pl. Będziemy testować dla was kolejny sprzęt i relacjonować kolejne emocje z przemierzania kilometrów po mieście na dwóch kółkach. Trzymajcie się, cześć, pa!

Inne publikacje na ten temat:

7 opinii

  1. Skoro zwyky test trwa 2*30km + zakup benzyny + placyk do fotek (w sumie max. 100km), to relatywnie jest to jednak test długodystansowy. 1000km w około pół roku, hmmm… Katorga to to raczej nie była… Leżakowanie? 🙂 1000km w jeden intensywny weekend, wtedy się szybciutko da ocenić i trwałość, i wygodę :-)))

  2. Może jakby Leszek \”dostał\” do testów też paliwo to by zrobił więcej kilometrów, ja ostatnio jak dostałem Mercedesa na CNG na testy to w ciągu 10 dni zrobiłem ponad 4000km, a tak to chłopak musi się ograniczać z tym tankowaniem i tak to wygląda. No kompletnie tego nie rozumiem, dlaczego Leszek we własnym zakresie musi martwić się o paliwo do testowych motocykli.

  3. Mi się wydaje że problemem nie jest to ^za co^ nim jeździć bo jak się jeździ w teście długodystansowym/wielodniowym to i tak raczej się jeździ ^po coś^ – tyle że testówką. I jest to alternatywa dla samochodu który i tak by palił – i to więcej.
    Natomiast raczej jest kwestia KIEDY nim jeździć. Tych motorków jest sporo, na dalsze wyjazdy i tak potrzebuje samochodu (prędkość, bagażnik, niewrażliwość na pogodę, zmęczenie). Wiec na zrobienie 1000km to trzeba znaleźć 15-20 godzin jazdy kiedy można pojechać na luzaka z plecaczkiem na garbie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button