Jazda bez ubezpieczenia 2018. Co można, a czego nie można i ile to kosztuje?
Jazda bez ubezpieczenia w 2018 roku nadal jest bardzo kosztowna. Mimo, że kierowcy nie muszą posiadać przy sobie polisy OC to nadal muszą polisę mieć opłaconą.
Od 1 października 2018 roku kierowcy nie muszą mieć przy sobie ani potwierdzenia zawarcia polisy OC, ani dowodu rejestracyjnego. To udogodnienia, które wprowadziło Ministerstwo Cyfryzacji, opierając się o rozszerzone (chociaż nadal niepełne) funkcjonalności systemu CEPiK.
Oczywiście nadal należy mieć wykupioną polisę. Jej brak to w pierwszej kolejności grzywna w wysokości minimum 840 zł (brak OC poniżej 3 dni). Stawki zmieniły się wraz ze wzrostem płacy minimalnej. Dziś to 100% płacy minimalnej (wynoszącej 2100 zł brutto), czyli 4200 zł. Na szczęście kary nie zapłacimy w pełnym wymiarze, jeśli ubezpieczenia nie będziemy mięli przez kilka dni.
- przerwa w płaceniu nie dłuższa niż 3 dni = 20% pełnej stawki (840 zł)
- przerwa w płaceniu nie dłuższa niż 14 dni = 50% pełnej stawki (2 100 zł)
Powyższe dotyczą samochodów osobowych. Dla motocyklistów i motorowerzystów jest to ok. 700 zł.
Powyższe to oczywiście wierzchołek góry lodowej. W razie wypadku może wystąpić regres ubezpieczeniowy, który koszty wyrządzonych szkód przenosi w pełni na sprawcę. W praktyce oznacza to tysiące (a często nawet setki tysięcy) złotych w odszkodowaniach. Raz zasądzone ciągnął się za sprawcą przez całe życie.
Od dziś pojedziesz bez dowodu rejestracyjnego i polisy OC
[trending]