Jak uratować motocykle?

Znów będę się narażał, ale – mam nadzieję – z dobrymi intencjami. Zupełnie niedawno pisałem o zbiorowym zidioceniu motocyklowej „braci chabówkowej”, a jeszcze wcześniej o powodach powolnej śmierci motocyklizmu jako tako. Dziś kontynuacja tego drugiego.

W publikacji Koniec motocyklizmu za rogiem starałem się zauważyć, że – w uproszczeniu – branża motocyklowa próbuje stosować stare sztuczki do nowego klienta. Z opłakanym skutkiem. Dziś zerkniemy na problem z innej perspektywy, z perspektywy klienta. 

Spece z Bernstein Research analizujący amerykański i europejski rynek motocyklowy badali zainteresowanie motocyklami wśród Milenialsów i Generacji X. Okazało się, że ci pierwsi są do 40% mniej zainteresowani motocyklami jako tako. 

Studia przed motocyklami

Według Bernstein Research spowodowane jest to wzrostem zadłużenia młodych osób w USA. Fakt, ciężko będzie nam to odnieść bezpośrednio do polskich realiów, ale warto wypunktować. W 1990 roku połowa studentów posiadała zadłużenie związane ze studiowaniem (notabene to ogromny biznes w Stanach), które wynosiło około 15 000 dolarów. W 2012 roku aż 70% studentów wzięło pożyczki by studiować, a średnia wartość zadłużenia wzrosła do 25 000 dolarów. 

Różnica to ok. 150 dolarów / miesiąc, czyli dokładnie tyle ile kosztowałaby rata kredytowa na motocykl o wartości około 8000 dolarów. Zamiast wydawać na, poniekąd, bezsensowne zainteresowania, osoby urodzone ok. 1990 roku spłacają studenckie kredyty. I nic w tym dziwnego. 

Badanie dyskutowane przez RideApart sugeruje także, że w przeszłości motocyklista był uosobieniem buntu i wielu motocyklistów zainteresowało się jednośladami właśnie w okresie dojrzewania, buntowania się. Milenialsi niespecjalnie mięli się przed czym buntować, a co za tym idzie – nie byli zainteresowani motocyklami. 

Pokochać motocykle w dobrym czasie

Najważniejszy, moim zdaniem łatwy do przeszczepienia na każdy rynek, wniosek jest jednak inny. Otóż Bernstein Research sugeruje, że kluczem do „zostania motocyklistą” jest zainteresowanie się motocyklami PRZED założeniem rodziny, stałą pracą i kredytem na dom. Wtedy nawet jeśli na kilka lat zrezygnujemy z motocykli, to gdy nasza sytuacja finansowa się poprawi – wrócimy do nich.

To teza zgrywa się z moją obserwacją, ale także z tym jakie motocykle się sprzedają. Jeśli dołożymy na bok 125-ki (której sprzedaż pompują nie młode osoby, a osoby dojeżdżające do pracy bez prawa jazdy kategorii A), to najsolidniej trzyma się segment premium, czyli motocykli drogich i dużych. Ile razy słyszeliście historię, że „kiedyś miałem SHL-kę, potem starego Intrudera, a teraz po latach wróciłem do motocykli i kupiłem nowego GS-a”? Ja wielokrotnie. 

Z tego powodu wiele modeli i sporo komunikacji producentów motocykli kierowane jest do klienta 45+. To jednak gra mocno krótkoterminowa.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Nie patrzymy tam gdzie trzeba

Okrężnie wrócę do moich wniosków z publikacji Koniec motocyklizmu za rogiem. Producenci, media motocyklowe, promotorzy sportowi – wszyscy patrzą w złym kierunku. Patrzą w kierunku zadowolenia 30-latków, którzy może za 10 lat kupią sobie nowy motocykl, najlepiej podobny do tego, jakie posiadają ich ojcowie (zakładamy, że GS czy większe modele H-D są dobrym przykładem).

Moim zdaniem priorytetem numer 1 powinno być skierowanie całej siły w zainteresowanie nie Milenialsów, którzy właśnie dorabiają się dzieci, mają stałe prace i mieszkaniowy kredyt na 30 lat. Celem producentów powinien być wielkomiejski 16-latek. Bez grama cynizmu i krytyki – nie dziwi mnie, że nastolatkowie będą bardziej zainteresowani elektryczną deskorolką czy bajeranckim telefonem. Bo co zrobić nawet ze skuterem 50 ccm w dużym mieście? To ciągłe koszty eksploatacyjne, w końcu go ukradną i „urobienie” rodziców pewnikiem nie byłoby łatwe.

Tym bardziej sugestia rozwiązania z w/w badania jest słuszna. Abonament na długoterminowy wynajem lub wynajmy krótkoterminowe. Młodzi ludzie chcą korzystać, niekoniecznie muszą posiadać. Skutery na minuty w wielkich miastach są dobrym przykładem, ale trzeba pójść o krok dalej. W momencie kiedy Yamaha czy Honda uzupełni swoją ofertę o niedrogi abonament na elektryczny skuter / motocykl, a całość będzie obsługiwana przez prosty i przyjazny interfejs, wtedy może, tylko może, młodzi ludzie (16-latek z powyższego, który pójdzie na studia i będzie chciał mieć swój środek transportu) zainteresują się jednośladami. 

Branża motocyklowa potrzebuje się otrząsnąć, przemodelować i wykorzystać szanse. Te elektryczne zwłaszcza. 

[trending]

 

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button