Jak jeździć motocyklem podczas silnego bocznego wiatru

Pamiętacie zeszły piątek 17 czerwca i wichury jakie przeszły nad Polską? Tuż po największej nawałnicy – około godziny 17 – jechałem XX-em z moją żoną szosą lubelską z Warszawy do Kazimierza Dolnego. Nosiłem się z zamiarem opisania tej wycieczki, a to video mnie do tego skłoniło.

Otóż to była totalna masakra. Dawno już nie byłem tak wściekły jadąc motocyklem. Najpierw wielokilometrowe korki, przez które musiałem się przecisnąć. Gorąco, samochody stoją, a ja siedzę na grzejącym jak piec silniku XX-a i poruszam się z prędkością rowerową. Po mojej wrześniowej, drugiej w życiu przygodzie z otwierającymi się drzwiami w korku, zwolniłem jeszcze bardziej. Jadąc z moją ukochaną dodatkowo jeszcze nie chciałem ryzykować.

Więc najpierw męczarnia wyjazdu ze stolicy, a potem on – niewidzialny czynnik męczący – boczny porywisty i niezwykle silny wiatr. Wiało tak, że łeb urywało. Jechaliśmy po kawałkach gałęzi, szyszkach, liściach, na poboczach drogi leżały urwane konary i przewrócone drzewa… Tuż przed miejscowością Ryki zatrzymałem się na poboczu, bo drogę tarasował leżący na środku drogi konar. Ściągnąłem poza drogę, czym zyskałem sympatię mijających mnie kierowców aut. Patykami i liśćmi co chwila dostawałem w kask. Wiata jednego z przystanków PKS-u roztrzaskana leżała na środku pola. I my, na motocyklu z torbą na bagażniku… Jestem dziennikarzem, powinienem robić zdjęcia, ale uwierzcie mi, to była ostatnia rzecz, na którą miałem ochotę. Musicie mi wierzyć na słowo – było strasznie.

Co do samej jazdy, to poruszanie się motocyklem przy takim wietrze jest nie tylko męczące, ale i bardzo niebezpieczne. Wiatr wiejący z mojej prawej strony sprawiał, że jechałem prosto tak naprawdę cały czas skręcając w lewo. Jazda z napiętymi od ciągłego przeciwskrętu mięśniami, ciągłe wychylanie ciała na prawą stronę – to naprawdę było męczące.

Bardzo niebezpieczne było wyprzedzanie aut, szczególnie tych ciężarowych. Gdy wyjeżdżałem zza takiego wyprzedzanego tira, kończąc manewr i chcąc wrócić na swój pas drogi (szosa lubelska ma tylko po jednym pasie w każdą stronę + szerokie pobocze) okazywało się to utrudnione, gdyż gdy byłem schowany za tirem wiać przestawało, a gdy zza niego wyjeżdżałem wiało jeszcze bardziej. To powodowało, że motocykl nie chciał powrócić na swój pas ruchu i dłużej przebywał na kursie zderzeniowym z jadącymi z naprzeciwka samochodami. Tutaj przydała się współpraca z moją doświadczoną w plecaczkowaniu małżonką. Jak tylko zrozumiała co się dzieje, od razu zaczęła się bardziej pochylać w prawą stronę, co bardzo pomagało mi utrzymać założony kurs.

Kolejna sprawa to dysza (lepiej znana żeglarzom – uczą o tym na podstawowym kursie żeglarskim), która przy takiej pogodzie robi się przy wyjeździe z lasu na otwarte pole, czy zza ekranów dźwięko- (i wiatro) szczelnych. Mijając takie miejsca miałem pewność, że podmuch będzie próbował przesunąć nasz motocykli o metr, dwa w lewo. Jechałem więc bliżej pobocza przygotowany na kontrę. Jeżeli mocny podmuch się zdarzał ja byłem na niego gotowy, a gdybym nawet nie był – przesunąłby mnie w granicach mojego pasa.

A teraz video. Zobaczcie co się stało. Mało doświadczony kierowca sportowego motocykla (Yamaha R6) jadąc delikatnie krętą drogą nie potrafił zostać na swoim pasie i wyprostował zakręt ocierając się o nadjeżdżającą ciężarówkę. Dlaczego wrzuciłem to video w ten temat, skoro ewidentnie chłopak zajęty gadaniem i mający mało umiejętności nie potrafił skręcić swoim sportowym motocyklem na delikatnym łuku, a dodatkowo uległ pewnie zjawisku fiksacji wzroku? Otóż chodzi o jego tłumaczenia w komentarzach. Uważa, że porywisty wiatr rzucił go na samochód. Może i coś tam mogło wiać, ale na pewno nie w jego przypadku – gdy zaczynał prostować zakręt był jeszcze za skałami. A video umieściłem w tym artykule dlatego, że podobnie wyglądałby wypadek spowodowany porywistym podmuchem wiatru. Wyjazd zza skał, boczny silny podmuch i przesunięcie motocykla o dwa metry. Przerażające…

Uważajcie na siebie.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Michał Brzozowski

Motocyklami jeżdżę od 2000 roku. Choć przez lata pojawiały się kolejne pasje i zainteresowania, to jednak jednoślady z silnikiem zawsze opierały się nowościom i w moim sercu do tej pory mają pierwszeństwo. Obecnie reprezentuję barwy Szybkiej Turystyki (CBR1100XX) na zmianę z Supermoto i Enduro (DRZ450E SM).

Inne publikacje na ten temat:

2 opinii

  1. No wczoraj wracajac z pracy 47km (ok 35 autostradą a4) na prostej drodze caly czas skrecalem w prawo. Nie jest to przyjemne, jechalem 80km/h bo szybciej to czulem jak kola traca przyczepnosc i zwiewa mnie na lewy pas. Jedynie jak TIRy mnie mijaly to mialem chwilę na rozluznienie pozycji na moto.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button