Test Hyosung GV125C: Motocyklowy egocentryk na prawo jazdy B

Hyosung GV125C to jedna z niewielu na naszym rynku maszyn 125 zbudowanych w oparciu o silnik v-twin. Jednak ten fakt nie jest najistotniejszy. Znacznie ważniejszy wydaje się design oraz rozmiary tej maszyny. Czy to oznacza, że ten sprzęt zależy kupować wyłącznie sercem?

Po części tak, a to dlatego, ponieważ mało tutaj walorów praktycznych. Musicie pamiętać, że Hyosung GV125C nie jest lekkim atletą, który idealnie sobie będzie radzić podczas manewrowania pomiędzy autami w mieście. Ten otyły cruiser waży 172 kilogramy! To tyle, co choćby Yamaha MT-07 700.

Być może jakimś usprawiedliwieniem może być duża moc jak na silnik 125 ccm. Według specyfikacji technicznej mały v-twin generuje 13,5 konia, co pozwala na rozkulanie się powyżej setki na dłuuugiej prostej. Jednak musicie pamiętać, że Hyosung GV125C absolutnie nie jest maszyną nastawioną na sport. Jeśli wyobrażacie sobie, że będziecie tym sprzętem kręcić bączki, albo stawiać go na koło to lepiej poszukajcie gdzie indziej.

Hyosung GV125C to maszyna turystyczna, lekko ospała i zwracająca na siebie uwagą dostojnością. Taka właśnie będzie wasza jazda – leniwa i stonowana. W czasie jej trwania będziecie z pewnością zauważalni. GV robi sporo zamieszania w tłumie. Chromy, klasyczne kształty, głębokie brzmienie “fałki”, ogrom “smacznych” detali… po prostu jesteśmy pod wrażeniem…
Docenicie także komfort jazdy. Motocykl jest nastawiony na komfort. Kanapa jest duża i bardzo miękka. Przypomina klasyczne siodło. Narzekać nie będzie także nasza pasażerka. Przypadnie jej go gustu także miękkie zawieszenie. Ma ono jeszcze tę zaletę, że zachowuje się bardzo przewidywanie podczas gwałtownych manewrów.

Dla kierowcy niezwykle ważne jest wyważenie. Hyosung GV125C posiada nisko osadzony środek ciężkości. Taka jest też nasza pozycja. Siedzimy niemal na asfalcie, a nogi trzymamy na podparciach blisko przedniej osi. To dobre rozwiązanie dla wysokich użytkowników tego motocykla. Każdy znajdzie tutaj odpowiednią, wyluzowaną pozycję.

Humor nam psuje ta skrzynia biegów. Jest albo źle wyregulowania, albo nieprecyzyjna. Znalezienia luzu w tym sprzęcie to jak trafienie niekręconego, dziesięcioletniego diesela z Niemiec. Niemal niemożliwe. Zaskoczył nas też hamulec bębnowy na tylnej osi. Przy tej masie należałoby tutaj pomyśleć o dwu-tłoczkowym zacisku na tarczy, czyli takim rozwiązaniu jak na przodzie. Nie będziemy wspominać już o braku wtrysku paliwa czy chłodzeniu cieczą. Tego tutaj zabrakło, mimo dość wysokiej ceny.

Płacimy tutaj za egocentryzm, za bycie zauważonym. Także za komfort i możliwość kreowania swojego indywidualizmu. Bo Hyosung GV125C jest sprzętem niecodziennym, bardzo oryginalnym, wręcz niepowtarzalnym w segmencie 125 ccm. Jeśli czujesz, że to jest Twoja liga i odwzorowanie samego siebie to się nie zastanawiaj i nie zwracaj uwagi na nasze czepialstwo względem tego sprzętu.

 

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Przemysław Borkowski

Kocha wszystko co ma dwa koła i silnik - nawet ten elektryczny. Gdyby wiertarka miała koła, też by na niej jeździł. Prywatnie fan dobrego rockowego brzmienia i kultur orientalnych.

Inne publikacje na ten temat:

2 opinii

  1. Motocykl ma pewne wady, chociaż nie zgadzam się ze wszystkimi wymienionymi, ale jak dla mnie jest super. Obok Hyosunga GT 125 to dla mnie jedna z najlepszych maszyn 125 biorąc pod uwagę cena/jakość.

    Pozdrawiam.

  2. Witam
    Ze zdumieniem czytałem powyższy artykuł.
    Jeżdżę Hyosungiem GV 125C od lutego – nabiłem nim już prawie 3000 km. Owszem, również miałem problem z luzem – korekta naciągu linki sprzęgła przy przeglądzie po 1000 km załatwiła problem.
    Osiągi? Osiągi jak na motocykl o tej pojemności są naprawdę dobre. Ważę ponad 110 kg, często jeżdżę z “plecaczkiem”, czyli z dodatkowymi 60 kg – prędkości rzędu 110 km/h (i to czytane z nawigacji, nie z licznika) nie są niczym dziwnym.
    A jeździmy razem sporo, i do pracy (30km w jedną stronę) i na trasy.
    Z resztą zapraszam na nasz motocyklowy blog: mniejnizcwiartka.pl – tam kilka filmików z tras, zdjęcia, itp. Byłem tym moto i w górach, zjeździliśmy nasze (ładne, ale również górzyste) okolice. Byłem też na trasie 300 km, 5-6 godzin w siodle.
    Rozmiary motocykla – przy moim wzroście i wadze – tylko na plus. Wygoda w stosunku do mniejszych konstrukcji – nie ma porównania. Silnik V – brzmi jak silnik, a nie zarzynana sokowirówka.
    Cena – płaci się za to co się dostaje – jakość wykonania stoi na zdecydowanie wyższym poziomie od chińskich produkcji.
    Wiem co piszę, poprzedni sezon “ujeżdżałem” Rometa Soft 125 ccm.
    Też fajna maszyna, ale ciężko jest je w jakiś sposób porównać. Owszem – inna pozycja za kierownicą, jednocylindrowy silnik sprawia wrażenie większej dynamiki – ALE – wystarczy przymierzyć się do prędkości licznikowych z nawigacją i szybko dowiemy się, że pokazywane na liczniku 104 km/h to w rzeczywistości niecałe 90 km/h na nawigacji. Stawiając motocykle obok siebie (mam takie zdjęcie 🙂 ) mamy dokładny obraz tego o czym piszę – jest motocykl… i mały motorek.
    Wiadomo – to tylko 125 ccm, 13,5 KM. Podjazdy – wachlowanie biegami, wyprzedzanie tira na trasie – to wyzwanie. Ale ogólne wrażenia – jednym słowem: BOMBA.
    A słowa: “płacimy tutaj za egocentryzm, za bycie zauważonym” dotyczą chyba wszystkich motocykli typu cruiser i chopper.. 🙂
    A zauważanym się jest – Aquilka jest naprawdę piękna!
    Pozdrawiam,
    Wojtek
    mniejnizcwiartka.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button