Zmienne stawki ubezpieczenia

Witam.

Chciałbym się spytać o coś, bo ostatnio mi mózg się zawiesił.

W robocie dyskutowałem ze współpracownicą, która poszła na kurs na kat.A i mówiłem jej, że ubezpieczenie jednośladu to nie są grosze i musi się liczyć z tym, że poza zakupem musi mieć kasę na przegląd, jak nadejdzie, przedłużenie ubezpieczenia, wymiana płynów, filtrów itd… Kierowałem się tym, co w zeszłym roku się dowiadywałem i ostatecznie wyszedłem na głąba.

Dlaczego? Bo mówiłem jej, że skoro ja, nie mając żadnych zniżek, na dzień dobry dwa lata temu zapłaciłem za pięćdziesiątkę OC + NNW 316 zł, to ona za motocykl o o wiele większej pojemności (w samochodach składka rośnie przecież między innymi w zależności od pojemności silnika) zapłaci koło tysiąca, albo więcej. W końcu OC nie jest dla ciebie, a dla tych, których potrącisz, skasujesz z twojej winy.

Jak poszedłem do ubezpieczalni, gdzie mam swojego złomka ubezpieczonego, to skonsultowałem się z doradcą klienta i spytałem o moją składkę w tym roku (W zeszłym ze względu na podwyżki zapłaciłem co do grosza tyle samo, co dwa lata temu) i wyszło bodajże 281 zł i dla porównania poprosiłem, żeby na podstawie moich zniżek (mam teraz podobno 20%) obliczyła mi stawkę na Kawasaki GTR 1,4, którym jeździ jej chłopak i płaci 140 zł rocznie (Masakra. Silnik jak w samochodzie, a ubezpieczenie jak za skuter), to wyliczyła mi stawkę 383 zł za rok.

I tutaj właśnie mózg mi się zawiesił, bo rok temu, jak w tym samym miejscu kalkulowałem składkę na 125ccm motocykl, to powiedziała, że płaciłbym ponad 600 zł. Co to za magia? Przecież w zeszłym roku ubezpieczenie było tańsze i przez praktycznie cały rok rosło, więc jakim cudem teraz tak tanio wyszło? Czyżby się coś zmieniło?

Kobieta w ubezpieczalni powiedziała, że w motocyklu nie ma znaczenia gdzie parkuje, gdzie jeździ, czy jest garażowany, tylko marka i pojemność i jakieś inne duperele. A ja myślałem, że skoro motocykl zalicza się to tej samej grupy pojazdów, co samochody, to w ten sam sposób są składki naliczane.

Dodam, że to było PZU. Gdzie podobno stawki na jednoślady mają zazwyczaj najniższe, w porównaniu do konkurencji.

Stawki ubezpieczeniowe są kalkulowane indywidualnie - i to wyczerpuje temat.

Cała reszta to bezproduktywna dyskusja na długie zimowe wieczory.
“Algorytm kalkulacji” ma tyle zmiennych że zwykły śmiertelnik tego nie ogarnie i ma kasze w głowie za każdym razem - i o to chodzi.
Ja za 300kone V8 co miało 22 lata płaciłem 780zł OC a w tym samym czasie za 550konne V8 co miało 4 lata i było warte tyle co 10 tych 300konnych płaciłem 463zł OC. Dokładnie w tym samym czasie leasingowałem motorower 50cm co w zakupie był wart 4200zł a po dwu latach 3400zł (ubezpieczeniowo) i w leasingu miałem pierwszą propozycje ubezpieczenia za 1280zł ale w końcu znalazłem ubezpieczyciela co taki pakiet mi sprzedał za 380zł (ale za to musiałem dopłacić 150zł leasingodawcy za “zgodę” na zewnętrzne ubezpieczenie - takie nie od nich). Co w moim przypadku i tak się opłacało bo posiadanie leasingu otwierało mi drogę do innych produktów bankowych na których mi zależało i na których zarabiałem więcej niż koszty tego skuterka razem z jego leasingiem i opłatami i nawet tuningiem co był wart niemal drugie tyle co on sam.
W tym samym czasie mój kolega praktycznie dostał od jakiegoś pociotka mercedesa S280, niemal zabytka. Wartego pewnie 2 skrzynki jabłek ale za OC dostał 2200zł.
Różnica taka że ja żonaty, dzieciaty, full bezszkodowa jazda, zniżki za kolejne pojazdy u ubezpieczyciela…itd a on kawaler i to był jego formalnie pierwszy samochód NA NIEGO bo przedtem miał wiecznie firmowe.
Wiec zrobiliśmy tak jak ja kiedyś u siebie że jego firma (czyli on sam) wystawiła mu dokument że przez te lata był jedynym użytkownikiem takiego to a takiego pojazdu, pojazd ma bezszkodową historie i ubezpieczyciel uznał i “zaliczył” mu bezszkodową jazde firmówką do jego osobistych zniżek. No i z 2200zł sie zrobiło w okolicy 1000zł.

Ja teraz za sym-a 125 zapłaciłem coś koło 128zł wg ich propozycji i na ich kwitku i ciągle mi przychodzi papier że mam niedopłaty 18zł. Nawet nie bede wnikał skąd i jak bo mi szkoda życia. Dopłaciłem te 18zł i mam nadzieje że to po temacie.

Przy samym OC jest syf wyliczeniowy. A jak ci jeszcze do AC dojdzie drugie dwie strony A4 zmiennych to kompletnie masakruje to wyliczenie - wartośś odtworzeniowa, “popyt złodzieja” na daną marke, zabezpieczenia…itd

Czyli jak za rok znowu do nich zajrzę, to znowu może być wielka niewiadoma, na zasadzie, w tym roku będzie taniej, bo słońce w czerwcu wyżej wschodzi, więcej światła to więcej świadków kradzieży, mniejsza szansa na kradzież, albo wzrośnie, bo dwa miesiące temu wyszło z więzienia kilkunastu piratów drogowych, którzy mieli wyrok za jazdę zagrażającą życiu i wymuszanie odszkodowań i możemy na nich trafić, więc na wszelki wypadek podniesiemy stawki.

Ciekawe czy szary pracownik wie, jak dokładnie to działa, czy też zastanawia się nad logiką kalkulatora, jak on sobie dane przetwarza.

Plus minus parędziesiąt złotych wliczą w ramach podnoszenia ogólnej ceny ubezpieczenia.

Dzięki za odpowiedź.

Se dokleję i ja jaki epizod, a co tam. PZU? Tak, jak najbardziej jest OK. Do całych… 49 cm3. I nic więcej tam się obecnie nie ubezpiecza. Był to kiedyś dość duży moloch, co zgarniał prawie wszystko na rynku ubezpieczeń, ale to już dawno było i całkiem nieprawda. Taki mamy klimat. Z tzw. historią ubezpieczeń w PZU liczyli się natomiast wszyscy pozostali. Nabytych tam zniżek żaden inny ubezpieczyciel nie negował. I nadal nie neguje. Taka ciekawostka.

W ogóle z tymi stawkami za samochody to jesteśmy w średniowieczu. Powinny być liczone od mocy, a nie pojemności silnika - w obecnych czasach mała pojemność nie oznacza małej mocy. Np. mam Cinquecento 700 mające całe 30KM, a ktoś kupuje jakiś nowy samochód - nie pamiętam co to było, ale silnik 0,9 z turbo, i miał coś około 80-90 koni. I według pojemności stawka ta sama. Po prostu cyrk.

No właśnie. Cały ten downsizing, czy jak to się zwie. Czyli silnik mały, ale wyżyłowany na maksa, dodatkowo turbinka i silnik 1.0 albo 1.2 ma 100 koni, czyli tyle, co stare 1.6. Plus jeszcze system start-stop, silnik zagrzany, na światłach się zatrzymujesz, silnik gaśnie i turbina puchnie.

Czyli standard. Robią samochody, które są na chwilę, żeby po pięciu latach kupić nowy, a nie bawić się na serwis starego, na czym i tak by zarobili. A jakby moc była uwzględniana, to nawet zaniedbany samochód na koniach z wiekiem by tracił i z zaświadczeniem z hamowni można by się targować o zniżkę w ubezpieczalni, he he.

No a PZU to PZU. Ubezpieczyłem tam motorower, bo po pierwsze mam oddział w mieście, a ja lubię osobiście załatwiać takie sprawy, a nie przez telefon, a po drugie, bo podobno najtaniej mieli. Ale mojego ulepa samochoda (się dziwie, że jeszcze jeździ. Pół roku temu nie widzieli dla niego świetlanej przyszłości, ale mimo że stary, to lepiej działa niż mój motorower) nie ubezpieczyłem tam, tylko w starej AXA, tej co tylko przez internet można i cenowo jeszcze liberty nie podlega, czy jakoś tak, bo w PZU dali mi stawkę 3200 zł rocznie bodajże (bo kurde zniżek nie mam), ewentualnie zniżkę bezpośrednio za zgodą kierownika, a w AXA 2400 zł, gdzie dla mnie różnica spora, bo samochód mnie kosztował 4400 zł i za naprawy po zakupie wydałem chyba 1100 zł, czyli ubezpieczenie połowę samochodu by mnie kosztowało, a po drugiej wpłacie i tak za ubezpieczenie zapłaciłem już więcej, niż jest wart samochód.

Rozumiem, jakbym miał pełne zniżki i rabaty i więcej grosza przy duszy, to nie zależałoby mi na najniższej cenie, a na bogactwie oferty, jednak burżujem nie jestem i muszę wybrać to, co się będzie najbardziej opłacało.

Tak w ogóle to ciekawe, czy w motocyklach doczekamy się czasów, gdzie też downsizing zagości, czy prędzej na elektryki się przemianują.

Mam pytanie czy wykupujecie zawsze obydwa ubezpieczenia OC i AC dla Waszych jednosladów, czy tylko OC?

to zalezy od wieku pojazdu i wartości. wiec niektórzy tak a inni nie