Cześć.
Od jakiegoś miesiąca mój skuter dziwnie jeździ, tzn. przy rozpalaniu muszę gazować aby złapało obroty no i gdy załapie, to tak jakby chciał się rozpędzać i znów zmniejsza obroty i tak cały czas. Muszę całą drogę gazować, bo gdy trzymam normalnie gaz, to zaczyna stopniowo gasnąć.
Zdecydowałem się trochę w nim pogrzebać, nie znam się na mechanice, więc posprawdzałem czy wszystko 'okej' jest. :D
-Sprawdziłem olej, bardzo malutko go było, więc dolałem.
-Przeczyściłem filtr powietrza.
-Odkręciłem jakąś kopułkę ze sprężynką i igłą w środku przy gaźniku, czy tam może nic nie jest uszkodzone, ale wszystko było dobrze.
I na końcu zauważyłem (jest przy gaźniku taka gumowa rurka), że jest pęknięta. Po dłuższej jeździe, zauważyłem, że wylatuje stamtąd jakby mały dymek. No dobra, to wziąłem zakleiłem tak jakoś w miarę dobrze tą przerwę taśmą. Odpaliłem... i jakoś w miarę zaczął normalnie chodzić, nie muszę już gazować, żeby normalnie jechać, ale też nie osiąga maksymalnej dawnej prędkości (nie wiem jaka to, bo licznik nie działa, ale nie jadę za wolno, ani za szybko, więc w granicy 50-60km/h).
Jaka jest przyczyna? Ta rurka do wymiany czy jak? Za co to odpowiada?