Suzuki Address 110 vs Kymko Agility vs MZK + mobilnoność

Ten temat był już 5 miesięcy temu i pewnie zakończył się zakupem. Ja jednak chcę wrócić do tematu ponieważ mam też komunikację MZK.
Do pracy w centrum to ok 10kn i powrót = ok 20km. Suczka będzie kosztować ok 40zł/mce, Kymvo ok 100zł/mce a MZK ok 90zł/mce. Parking samochodu nie wchodzi w rachubę bo to ok 300zł+ paliwo. Mała Suzuki może się zwróci za 3-5 lat - 50 tys. km (jak doliczę jeszcze fakt że, zamiast diesla podjadę ok. 10km dziennie skuterem np. na zakupy/trening). Kymco raczej nie ma szans na zwrot. Potrzebna jest mi jednak mobilność i tu nie wiem jak się spisują modele i co polecacie. Może nie ma sensu zakup ani jednego ani drugiego a tylko MZK + ewentualne TAXI. Liczyłem też wcześniej i tu wychodziło tak rozsądnie by wydać 3 tys (bez wkładu większego przez następne 3 lata) za skuter przy spalaniu ok 2l/100km. Takich skuterów chyba nie ma? Nie wiem jednak jaka jednak jest rzeczywistość i ile tak naprawdę trzeba dołożyć by być niezależnym w może trochę większej cenie jak MZK. Chińczyk za 3 tys raczej nie wchodzi w rachubę a i nie bardzo jestem zainteresowany naprawami i po 3 latach wyrzuceniem na złom ( tak jak fajny tablet GoClever- bo już tego modelu nie produkują). Może nie Kymco ani Suzuki? Co polecacie mi?

Nie bardzo wierzę w te 2l/100km w ruchu miejskim przy 0-1 jeździe w korkach.
Minimum 3, kymco nawet bliżej 4 (maiałem kac125).
Różnica w pojemności, ale suzuki lżejsze i z wtryskiem, moc zbliżona. KAC ma kufer (na kask) fabryczny i dwie tarcze. Cena identyczna... chyba bym się tym razem zdecydował na suzuki.
Nie ma nic lepszego niż skuter w ruchu miejskim na codzienne dojazdy. Mam tak samo, 2*dziennie 11km do Mordoru i powrót. MZK zabiera 3 do 5 razy więcej czasu (skuterem jadę 15-20 minut, autobusem 45 nawet do 1,5 godziny). Więc tu nie tylko o kasę chodzi.
*
Jednym z bardziej oszczędnych jest honda PCX, ale to inna bajka cenowa :-)

Skuter ma być tańszy w eksploatacji i ma ci oszczędzić czas. Ale raczej na pewno nie wyjdzie ci gratis lub nie bedzie generować kasy - chyba że przy okazji bedziesz wozić pizze.
Natomiast skuter pali, zużywa opony, olej, przeglądy, trzeba go ubezpieczać, dobrze się na niego ubrać .. itd - wiec twoje podejście czy też założenia są kompletnie z czapy.
Ja polecam ci zmienić założenia. Na skuter do którego raczej w naprawach (bo paliwo, olej, ubezpieczenia.. itd) nie dołożysz przez 3 lata NIE BEDZIE kosztował 3000zł. Raczej między 5 a 7 tys (za jakieś nowe kymco agility city) do 13-19 tys za modele z wyższej półki.
MZK i Taxi też stoi w korkach. Jak nie ma bus pasa to kiła - a i buspas może stać.
Chcesz się za darmo przemieszczac to sobie chodź na piechotę (ale buty tez kosztują) :).

Takie założenia jak twoje że ma się ^zwrócić^ to są dobre w moim przypadku. Tylko ja nie porównuje kosztów skutera vs mały dizelek tylko koszty skutera vs benzyna V8 (gdzie 100km po mieście kosztuje 100zł w paliwie lub około 120zł we wszystkich kosztach - wg Motostat).
Wtedy faktycznie mam 100km za 20zł skuterem lub za 120zł samochodem. Stówka w kieszeni. 4000km skuterem i 4000zł oszczędności na samochodzie
I mi się zwrócił.

A policzmy inaczej. W tym roku mam nadzieję przejechać na moim 10 miesięcy (od lutego do końca listopada - jak się uda, to pociągnę w grudniu, ale zobaczymy). To oznacza, że licząc średnio 25 dni pracujących w miesiącu (odpadają różne święta itp) mam 28dni*10msc*22km czyli przejechane na trasie praca-dom 6160km, przy średnim spalaniu 3,5l/100km i cenie około 4,50 za litr 95 mamy 970,20pln, czyli około 100,- miesięcznie. To koszt biletu miesięcznego.
Do tego doszły koszty ubezpieczenia, przeglądów no i ciuchów.... ale jak latam w motocyklowych, to nie zużywam zwykłych, a te i tak trzeba kupić.
Oszczędzam też minimum godzinę dziennie, więc przy mojej stawce godzinowej w ciągu roku ^zwróci^ mi się zakup skutera (nowy, duży, z salonu).