Witam. Mam taki problem, że skuter trzeba grzać za każdym razem bo nie chce on jechać i gaśnie. Postoi godzinke i trzeba go grzać bo nie chce jechać i jadąc powyżej 30 gaśnie . Elektrozawór ssania wymieniony
gaźnik do regulacji[za uboga mieszanka tak mi się wydaje]
Jest zimno. Mam w swoim Murzynie ręczne ssanie i muszę go użyć po każdej takiej godzinnej przerwie, też słabo bez tego jedzie.
Raczej skłaniam się do wersji Paciego. Generalnie jak silnik jest zimny to nie ma pełnych parametrów i nie trzyma wolnych obrotów na takim poziomie jak rozgrzany (co jest rzeczą normalną, a dziwi wychowanych tylko na samoregulującym pracę silnika wtrysku). Natomiast dodawanie gazu to zwiększanie mieszanki paliwowo-powietrznej więc niedogrzanie silnika jest niejako mniej odczuwalne.
BTW: zbyt szybkie zwiększanie prędkości (obrotowej silnika) na niedogrzaniu definitywnie wpłynie na zatarcie go w niedługim czasie ;) O czym już większość ludzi chętnie zapomina w dobie odmóżdżania elektroniką. Bo ruszania z pełną dzidą przy -15st od razu po uruchomieniu silnika, inaczej niż głupotą nazwać się nie da. No ale kto bogatemu zabroni :|
No to już znamy Twoje skłonności. Mam podobne :-) Pisałem tylko, że używanie ssania po niezbyt długich postojach, to teraz norma, silnik szyko stygnie.
Jak jest zimno, to trzeba się przykrywać... kocykiem... ;)))
Druid napisał:
Jak jest zimno, to trzeba się przykrywać... kocykiem... ;)))
A swój motokoc to już nabył że tak się mądrzy? :P
No... jeszcze nie... :(((
Ale mnie chodziło o zwykły kocyk... :)