Skuter 4t hamuje, śmierdzi, nie odpala...

Jestem nowy, nie znam się na mechanice, od miecha użytkuje chińczyka Kingway Vonroad. Skuterek chodził pięknie aż do nie dawna, wczoraj jadąc do pracy na maksymalnej prędkości jaką to owe "cudo" rozwija (65km/h) poczułem swąd gumy, po kilku chwilach skuterek zaczął hamować i spadać z obrotów aż do zgaśnięcia. Zjechałem na bok i próbowałem ponownie go odpalić, z wielkim bólem po długim trzymaniu startera załapał, i już bez problemów i smrodu dotarłem do pracy. Wracając z pracy delikatnie jechałem w obawie że coś mi się spieprzy i roztrzaskam się na barierkach wzdłuż drogi. Chińczyk nie okazywał żadnych awarii, działał normalnie i nie było śladu po porannej "niemocy". Więc dzisiaj rano dziarsko siadłem na rumaka i już w pełni swobodnie dojechałem do pracy, po skończonej pracy wyrwałem jak szalony na swe "cudeńko" bo zaczynała szaleć burza i chciałem dojechać do domu zanim zacznie się ulewa na maxa. Niestety chińczyk mnie zawiódł, po przejechaniu jakiegoś kilometra, może półtory kilometra, awaria. Znów zaczął hamować (ale teraz zauważyłem że to nie hamulec tarczowy, a hamuje silnikiem), lecieć z obrotów do zdechnięcia i jeszcze większy zonk. Po zjechaniu na pobocze, próba ponownego odpalenia skończyła się "wyssaniem" do zera akumulatora, a ja jak debil, w deszczu, podczas trwania burzy pchałem tego czerwonego chiniola 7 km do domu. Czy ktoś z forum może mniej więcej powiedzieć mi co z nim jest, mam zamiar jechać do warsztatu z nim, ale chciałbym wiedzieć co to może być. Bo mnie ciemnej masie, pan w serwisie może wyr...ać w 4 litery i wymienić silnik zamiast jakiejś tam pierdółki. To raz i dwa, czy ktoś z forumowiczów może polecić mi jakiś sprawny i tani serwis (lub znajomego mechanika) w Mysłowicach woj. Śląskie lub okolicach.