Witam
Mam Piaggio Fly 4t 50. Silnik wyregulowany jest dobrze (świeca ma kolor kawy z mlekiem, obroty równe, dobre spalanie). Od około początku sezonu obserwowałem jak z miesiąca na miesiąc ssanie po odpaleniu sukcesywnie słabnie, aż teraz przestało się w ogóle włączać gdy silnik jest całkiem zimny. W sezonie zrobiłem jakieś 3500km (łączny przebieg 8000).
Objawy:
- przy odpalaniu muszę dodać gazu żeby odpalił i trzymać na gazie żeby nie zgasł (trzymam obroty takie żeby nie ruszał z miejsca)
- po około minucie mogę puścić manetkę, obroty są niskie ale już nie gaśnie
- kiedy jest ciepły, pali bez problemu. Nawet gdy nie jest dobrze nagrzany ale już nie jest zimny, ssanie normalnie się włącza!
- przy odpalaniu czasami kręci tak jakby paliwo nie dochodziło i musiał je dopiero zassać - czyli rozkręca się stopniowo aż zapali
- jak go nie odpalę za pierwszym razem, potem mam problem z odpaleniem i muszę dość długo kręcić
Co zrobiłem:
- podkręciłem wolne obroty - nic nie dało
- sprawdziłem połączenia wężyków - są ok
- filtr powietrza czyściłem kilka razy w tym okresie i nie było żadnej zmiany
- kolor świecy OK, gdy ciepły działa ekstra i odpala od razu
Zanim zacznę rozkręcać maszynkę, chciałbym zapytać od czego zacząć. Co według Was może być najbardziej prawdopodobnym problemem. Jakie kroki kolejno podejmować?