Opinie: Awaryjność: Czy chińskie skutery i motocykle 125 często się psują?

Pewien postęp niewątpliwie nastąpił. Trzy lata temu szukając swojego jednośladu zawitałem do salonu rometa i oglądałem motocykl division rocznik 2012. Pamiętam koszmarnie zespawaną ramę, niechlujne wykończenie, tłumik pospawany przez chyba pijanego spawacza, albo początkującego ucznia, na każdym kroku widać było “kwiatki”. Jakiś tydzień temu poszedłem oglądać rowery na stoisko rometa i zobaczyłem ADV 150. Z daleka wyglądał ciekawie, postanowiłem się przyjrzeć z bliska. Uczciwie muszę przyznać, że nie bardzo miałem się do czego przyczepić. Bardzo ładne spawy zarówno ramy jak i tłumika, plastiki niezłe, detale może nie Japonia, ale zdecydowanie blisko Tajwanu. Po bliższych oględzinach jednoślad nie odpycha, ale zachęca do bliższego poznania.

Ponieważ jak dotąd nie spotkałem kogoś kto by nie narzekał na “chińczyka” to wolałbym nie kupować nic niż takiego “chińczyka”. To dlatego już dwukrotnie zakupiłem KYMCO, starego B&W 2T sprzedałem po 5 latach i przejechanych 35tys km bez żadnej awarii. Na pewno trafiają się chińskie pojazdy takie, które nie zaliczają szybkiej awarii, ale raczej nie ma wielu kierowców, którzy jeżdżą wiele km miesięcznie, zwykle dla nich są to zabawki o małych przebiegach więc nie można takim właścicielom zaufać względem opinii o niezawodności jego chińskiego jednośladu. Być może zakup takiego “chińczyka” będzie opłacalny dla kogoś, kto nie ma zamiaru nim dużo jeździć.

Trzeba też uczciwie powiedzieć, że w kategorii najtańszych chińczyków, są słabe maszyny powszechnie tuningowane przez użytkowników. Na efekty - nie zawsze profesjonalnego tuningu - nie trzeba długo czekać, stąd też pewnie się bierze dużo awarii w tym segmencie pojazdów...

139fmb… Cóż, kupiłem używkę. Cały pojazd. Miał przejechane lekko 500-600 km. Jak pierwy jednoślad. Czy mnie zawiódł i co mnie zawiodło? Łańcuch. Po zmianie zębatek i łańcucha na “moretti” jakkolwiek to brzmi, zapomniałem, że coś się z nim dzieje. Przejechałem nie wiem kiedy od sierpnia do listopada jakieś 4 tysiące. Pewnie jeździłbym dalej ale miałem parcie, na coś mocniejszego i wymienilem silnik a tamten leży. Pewnie jak wsadzi się go za jakiś czas z powrotem w ramę to odpali i dalej będzie jeździł na swojej chińskiej świecy którą ma od nowości, a specjalnie o niego nie dbałem. Jak to pięćdziesiątka - manetka wykręcona jak skarpetki po praniu, do ostatniej kropli nonstop - jak to przy silnikach 3-4KM. Zawieszenie, odlewane koła, linki itd łącznie z elektroniką działają i nic się nie chce zepsuć. Co do spawów - owszem, wyglądają jakby robił je ślepy pijak i proszą o szlifierkę na wykończenie, ale ja tam to olewam bo pojazd mam do jezdzenia a nie do patrzenia. Teraz założyłem silnik chiński 152 (zamiast 139) i po podstawowych rzeczach jak regulacja gaźnika i zaworów to jedyne co mi zostało to uśmiechać się jakie ma odejście nawet w dwie osoby pod górę na najwyższym biegu nie mam co narzekać… Zresztą, chodzi o to, żeby jeździć, ale równocześnie zaprzyjaźnić się z maszyną i umieć też o nią zadbać, pamiętając o przeglądach i regulacjach które można wykonać za przeproszeniem pod blokiem, a jak się ma garaż, to mało wprawna osoba taki pojazd rozłoży i złoży w kilka godzin. Cieszyć się trzeba, że jest konkurencja i niskie ceny. Jeździć brać! Jeździć! : ) Życzę wam dużo kilometrów, uśmiechu i tyle powrotów co wyjazdów. LWG.