Jak w temacie. Skuter zakupiłem pod koniec zeszłego roku. Odpaliłem go kilka razy, ale nie zdążyłem na nim pojeździć, bo już skończył się sezon. Na początku tego roku próbowałem go odpalić po zimie i okazało się, że coś nie działa.
Silnik odpalał za może 20. albo 30. razem, mrugał reflektor i w momencie, jak próbowałem dodać gazu, to silnik gasł.
Hipoteza była taka, że zniszczyłem (kwasowy) akumulator. Nie wiedziałem, że trzeba go wyjąć na zimę. Temperatura w garażu spadała poniżej 0 stopni. Kolega podładował mi akumulator klemami, zamontowaliśmy go z powrotem w skuterze i znowu ta sama historia. Ledwo odpala i gaśnie. Poprosiliśmy jeszcze o pomoc taksiarza (który podłączył akumulator do swojego samochodu) i nadal nic. Przy którejś próbie skuter przestał w ogóle odpalać.
Zatankowałem skuter do pełna, bo taksiarz wymyślił, że może poza sezonem zwietrzała benzyna. Nic to nie dało.
Teraz wymieniłem akumulator na nowy, żelowy, według sprzedawcy naładowany. Zamontowałem go w skuterze i co? Oczywiście nadal silnik nie odpala. “Kręci”, ale nie dochodzi do zapłonu.
Ktoś ma jakieś pomysły?