Siedzę sobie wygodnie na kanapie w ręku dzierżę piwo i nagle moją sielankę przerywa telefon od zrozpaczonej połowicy: - Kochany skuter nie chce odpalić. - jak nie chce odpalić? a kluczyk przekręciłaś? - przekręciłam ale ten pierdek* nie reaguje, tam gdzie jest licznik nie podniosła się wskazówka paliwa, starter też nie działa a i światła się obraziły.
Dopiłem piwo i pofatygowałem się w podróż ku nieznanemu. Na miejscu okazało się, że faktycznie skuter nie pali. - elektryka siadła zakomunikowałem z dumą fachowca. Popatrzyłem, postukałem tutaj i tam, klęknąłem zerkają pod spód i stwierdziłem ze znawstwem: - albo padł bezpiecznik, albo akumulator, albo jakiś kabelek się rozpiął, zaraz to zrobię a ty kochanie idź do domu i za kwadransik będzie OK. Tutaj historia się urywa, jako, że jestem humanistą a jedyny mój kontakt z mechaniką ogranicza się do wymiany baterii w zegarku mogłem tylko patrzyć , bo nijak nie wiem o co jak to mawia dzisiejsza młodzież kaman. Skuter jest nowy ma 120 km na liczniku, jeździł ok. Małżonka zostawiła kluczyk w stacyjce / nie pamięta czy na On czy tylko go wsadziła/ i poplotkowała sobie z koleżanką i wtedy pojawił się problem… Do najbliższego serwisu mam 30 km a jestem uparty o chciałbym sam to poreperować, li tylko jak laik z zerowym doświadczeniem ma podejść do tematu. Od czego zacząć, na co zwrócić uwagę, co jest co. Pomożecie? Rzecz jasna jezykiem fachowym przełożonym łopatologicznie tak abym zrozumiał.
Hmm... Ciekawa historia... ;] A może się kabel "masa" urwał? Ja tak miałem, to mnie 12 V popieściło, jak hamulców dotknąłem. :mrgreen: No i jak się go chciało odpalić z rozrusznika, to było tylko takie "cyknięcie"...
Miast święcić dzień święty udałem się do garażu w ręku dzierżąc butelkę piwa i komplet kluczy. Postawiłem Pierdka na nóżce centralnej, dobieram się do niego z „buta” i słyszę przyjemny warkot silnika. Łyk piwa. Jest dobrze. Ale… Klakson jakoś tak zaniemógł, klekocze jakby chciał a nie mógł, kierunkowskazy też straciły swój blask. Hmmmm, kolejny łyk piwa. Dosiadłem Pierdka i chwilkę pojeździłem. Klakson jakby nabrał werwy a kierunki odzyskały swoją dawną świetlność. Łyk piwa. Ale dalej nie pali z kluczyka…, ba mało tego zauważyłem, że ten mały chińczyk chce sam sobie jeździć bo wchodzi na wysokie obroty sam z siebie tzn. Gdy jest na nóżce centralnej, odpalam go z kopa i po chwili koło zaczyna się kręcić. Coś jest nie tak. Dwa łyki piwa i do domku. Skuterowo.com pomocy….
podczas jazdy skuterem nie zaleca się spożywać napojów wyskokowych
A gdzież bym tam śmiał, zawsze po nigdy w trakcie :) Podpowiedzcie gdzie szukać tych bezpieczników? Akumulator 12 V naładuje prostownikiem do auta? Teraz to ja się muszę napić//// :)
bezpiecznik jest zwykle koło akumulatora. do ładowania najlepiej jakbyś miał specjalny skuterowy prostownik. na forum elektroda wyczytałem że można przez żarówkę chyba 10W włączoną w szereg ładować ale to musisz doczytać i na własne ryzyko
Już to widzę trochę poplotkowałam. Musiało to trwać skoro akumulator poszedł do 0...
Zależy jaki masz ten prostownik. Jeśli jest bez regulacji i ładuje natężeniem 4Ah to na 15 min możesz podłączyć. Jak masz ruski z regulacją to ustawiasz poniżej 1A i zostawiasz i co 1h sprawdzasz czy nie gazuje aby już.