Lepiej kupic nowego chinczyka czy uzywanego TGB Akros Tec

Witam tak jak w temacie lepiej kupic tescowego nowego chinczyka czy uzywany taki skuter http://moto.allegro.pl/tgb-akros-tec-i2250178196.html czy sa one lepsze chodzi o silnik itp.Z gory dzieki

Akurat o silnik bym się najmniej bał w chińczyku bo to zdecydowanie najmocniejszy punkt tych pojazdów. Zawsze lepiej kupić nowy pojazd - jak będziesz szanował, robił wszystkie rzeczy na czas i używał markowych olejów i paliwa to będziesz jeździł bezawaryjnie wiele tysięcy kilometrów. Nawet F16 czy Bassy podobno dobrze sobie radzą czytając opinie ich użytkowników. Zresztą mam przykład znajomego który Bassą zrobił 396km jednego dnia i wrócił cały zarówno on jak i skuter tak więc mówi to samo za siebie.

Weź pod uwagę dodatkowe koszty w przypadku kupna używanego:
- przegląd co roku (w nowym po 3 latach, potem chyba po 2-ch a potem co roku)
- ew. wymiana paska, rolek, opon. i co tam jeszcze się wymienia... itp (skuter ma 8 lat)

Ja mam Routera Bassę z Tesco z 2011r i w zeszłym sezonie przejechałem 4000km bez awarii, siostra ma identyczny kupiony tydzień wcześniej z przebiegiem 3000km i też bez problemów, jedynie u mnie pęka tylni plastik koło wlewu (ja ważę 85kg, pasażerka koło 60kg więc miało prawo pęknąć). Spalanie rzędu 2.2-2.4l/100km. Wyjazdy ponad 300km / dzień to nie problem. Sam serwisuję oba skuty. Polecam nową (Bassę lub ew. f16) tylko dobrze obejrzyj w sklepie, (pokręć kołami i sprawdź czy nie biją).

Tu się zgadam z kolegami powyżej.
Powiem z mojego pkt. widzenia, czyli osoby która zawsze panicznie bała się chińczyków i jeździła albo używkami japońcami, albo nowymi Tajwańczykami.
Może to będzie kontrowersyjne (i przyznam się szczerze, że moje podejście się diametralnie zmieniło dopiero po posiadaniu chinola jako 2go moto), ale w moim przypadku, więcej grzebałem i wkładałem pieniędzy przy używkach markowych, niż w przypadku Chinola.

Jednak żeby nie było, także i ten chinol wymaga podejścia typu "przed wyjazdem sprawdź", za to całkowicie bezobsługowy był (do czasu) Tajwańczyk, który kupiłem nowy... tak samo podejrzewam byłoby i z tym japońcem, o ile byłby nowy.

Podsumowując:
- jak mam dać w tym samym przedziale cenowym, trochę pieniędzy za nie wiadomo jak "zjechanego" japońca, czy italianca, to już wolę nowego chinola.=, bo już nie raz naciąłem się na to, że niby miało być ok wsio w używce którą kupowałem, a później zostawiałem w warsztacie 2500 zł... tak więc jak się kupuje używkę, to po prostu trzeba się znać, aby ocenić jej stan, bo co z tego, że takowa wizualnie jest ok, oraz że "na razie chodzi"

Z 2giej strony w chinolu zaliczyć możesz typową fuszerę, bo nie oszukujmy się, że nie zawsze tam jest wsio tak jak powinno być, głównie jednak w moim przypadku, nie były to wady w silniku,m a typowo wady elementów dodatkowych - plastiki, śrubki od owiewek poluzowane, czy gdzieś tam potrafi wejść rdza bo nie zamalowano elementu, lub zaizolować trzeba było kable, bo zostawili gołe.

Większość jednak rzeczy - wyeliminowałem samodzielnie, po prostu od ręki po kupnie.

Jak np. czytam fora o zipp pro (podobno pechowy egzemplarz, na który wszyscy narzekają z powodu wad roczników do 2011), to wychodzi na to, że przy raptem 1 wadzie jaka mi wyszła, jestem szczęściarzem... ale może to nie szczęście, tylko po prostu zadbanie o moto?
Ludzie w tym modelu potrafią wymienić od 5 do 15 wad jakie im się przytrafiły podczas używania tego modelu... w porównaniu do mojej 1, to ja mam super... jednak drobny szczegół, że gdybym wszystkiego nie sprawdził, nie poprzykręcał i liczył na to jak mi przygotowali moto w salonie gdzie kupowałem, to pewnie bym tych wad miał więcej.
Tak więc główna wada chinoli jest w tym, jakie podejście mają mechanicy, czy sprzedawcy, robiący wsio "na odwal się, bo to przecież chinol, więc i tak się rozleci po gwarancji".

Ja już się przekonałem, że chinola opłaca si ę "dopieszczać" samodzielnie, lub w naprawdę dobrym (ale i niejednokrotnie droższym) serwisie, niż powierzyć to przypadkowym mechanikom, którzy robią wsio "na pałę" (ja np swojego chinola serwisuje w tym samym ASO KYMCO, gdzie dawałem New Dinka Kymco i jest ok).

Co do silnika natomiast, to uważam go za najbardziej niezawodny element.

Natomiast co do ogólnego podejścia, to mam takie:
- jak mnie stać na Tajwan lub zachodni / japoński nowy, to kupuje nowy i mam luz na 25 do 30 tyś km.

- jak bym na to nie miał, to już wole chnola i się z nim bawić, bo przynajmniej części 5x tańsze... a zabawa ta sama co przy używkach.

- a jak chinol ma 20 tyś, to się go spycha do rowu

Dodatkowo przy zakupie nowego nie płacisz podatku w US co ma miejsce w przypadku używki powyżej kwoty 1000zł. Przeglądy są co 2 lata a w nowym pierwszy po 3 a później co 2 lata. Jest jeszcze jeden aspekt często pomijany i zapominany. Eksploatacja ma wpływ na pojazd i kupując używany zawsze coś Ci nie będzie pasowało - ktoś kto przyzwyczaił się do zachowań skutera podczas jazdy nie zwraca na przykład uwagi na specyfikę odpalania moto, jego osiągi, gaśnięcie po odjęciu gazu czy słabe hamulce bo po prostu zna pojazd i wie jak najlepiej go obsługiwać i na co uważać. Tobie może na początku przysporzyć to kłopotu. Kupując nówkę tak jakby od pierwszych kilometrów "przyzwyczajasz" go do swojego stylu jazdy i poznajesz pojazd który teoretycznie ma jeździć tak jak powinien - w przypadku pojawienia się jakiejkolwiek usterki od razu wiesz co jest nie tak i możesz się tym zająć. Tak samo było na moim przykładzie - miałem wcześniej dwa Romety Stelle używane - w obu na początku miałem problemy bo po prostu ich nie znałem, a to linka się urwała, a to gasł mi na światłach bo ktoś przyzwyczaił się że trzeba gazować na postoju. Dopiero po jakiś 2 tygodniach albo dochodziłem z nimi do ładu albo sam poprawiałem niedociągnięcia. Kupując nowego Salmo zapomniałem co to problemy z moto - pokonał 11139km w najgorszych warunkach i każdą pogodę i nie zawiódł ani razu. Myślę że przejedzie co najmniej jeszcze 2x tyle bo Ogary z początków produkcji doszły już do 30k. km bez remontów i nadal jeżdżą.

Michalk001 napisał:

ktoś kto przyzwyczaił się do zachowań skutera podczas jazdy nie zwraca na przykład uwagi na specyfikę odpalania moto, jego osiągi, gaśnięcie po odjęciu gazu czy słabe hamulce bo po prostu zna pojazd i wie jak najlepiej go obsługiwać i na co uważać. Tobie może na początku przysporzyć to kłopotu.

aha - od razu po tym wpisie, przypomniał mi się sąsiad, który mimo słusznego wieku, używa tak a nie inaczej swój skuter (zachowanie na poziomie 12 latka, żyłowanie silnika, jazda na kole... po prostu gostkowi się przypomina dzieciństwo chyba).
Jak skomentowałem "szkoda moto", to dostałem odpowiedz "e tam, jak się zacznie sypać, odpicuje się go prowizorycznie i znajdzie się jelenia co to kupi".
Ja właśnie za często byłem podobnym jeleniem w przypadku zachodnich używek (bo o ile swoich moto nie oszczędzam, to zawsze dbam o silniki, wymieniając części, bo lubię mieć niezawodny moto.. stąd i efekt był taki, że po kupnie używki zawsze był to "zakup na raty", bo wsadzałem w niego z czasem chcąc go doprowadzić do bardzo dobrego stanu), stąd i zmiana mojego podejścia była do tego typu rzeczy.

P.S. (dodano)
Co do używki, to warto kupić w 1 przypadku tylko - jak znasz moto i właściciela i wiesz że o niego dbał, w innych przypadkach, to loteria, a już na pewno nie będzie ok moto od handlarzy, którzy logicznie rzecz biorąc są ustawieni na jak największy zysk.

Jak ktoś mi wmawia że rocznik 2004, czy 2008 jest "jak nowy" i nie ma na to rachunków, że wymienił rzeczy w nim, to włącza mi się od ręki alarmowe światełko w łepetynie.

Jeleniem można być, ale nie całe życie.

Warto kupić jeszcze w drugim przypadku - podoba mi się moto ale od razu zakładam że wszystko sam rozłożę zrobię remont i po złożeniu będzie stan bliski ideału. Ja tak zrobiłem z drugą Stellą - miałem zapas gotówki i odszykowałem ją na częściach fabrycznych dzięki czemu przejechała 5586km bezawaryjnie aż do czasu sprzedaży i zapewne jeszcze sporo pojeździ u nowego właściciela. Dodatkowym plusem jest to że samemu remontując poznajemy sprzęt pod każdym względem i uczymy się mechaniki co owocuje przy każdym następnym moto.

Zgadzam się z przedmówcami. Nowy to jednak nowy. Wiesz jak jeździsz na bieżąco wszystko wymieniasz, wiesz co masz. Używany - nic o nim nie wiesz, czy poprzednik lał olej kiedy trzeba, czy zajeżdżał skuterek, czy tłukł go po dziurach. A poza tym, skuterek swoje przejechał. Poza tym to czy to jest chinol czy japoniec to nic nie znaczy, wszystko zależy jaki egzemplarz się trafi. A co do nowego, to masz chociaż gwarancje i jak wlepią Ci trefny model to masz chociaż szanse, że naprawią go za darmo:)

Widzę z waszych wypowiedzi że macie duża wiedzę na temat kupna skutera ale to tylko teoria bo z praktyki to macie 0 wiedzy. Za używkę płacisz 1000zl podatku tylko w tym przypadku kiedy na umowie kupna cena będzie od 1000zl wzwyż, jeśli będzie poniżej 1000zl to nie płacisz nic

guliwer55 napisał:

ale to tylko teoria bo z praktyki to macie 0 wiedzy.

Teorią jest mechanika i jak się trafia przeważnie na "pseudo jakość" przy kupnie używki, czy podatki?
Podatki to najmniejszy koszt późniejszej używki, tak więc Twój wpis mnie nie przekonał.
I chyba nijak ma się do wspomnianej przez Ciebie "zerowej wiedzy praktycznej", bo w tych wpisach najmniej chodzi właśnie o podatki (zresztą o tym wspomniał chyba tylko tak przy okazji raptem jeden kolega powyżej).

P.S.
Zresztą nawet jak za chwilę by się ktoś wypowiedział, że używki są super "bo..." - to także ma do tego prawo, ot mógł trafić np na model zadbany i nie mieć problemu z nim, przeważnie jednak jest to "loteria".
To jednak nie upoważnia do tekstów typu "macie zerową wiedzę", bo ja równie dobrze mógłbym być podobnie złośliwy i napisać "księgowy nie wiedział co napisać w temacie o mechanice, to napisał o podatkach" ;).

Zawsze takie teksty, przy tego typu pytaniach "co lepiej kupić" (zwłaszcza jak się dotyczą tematu "używka zachodnia/japońska/tajwańska kontra ChRL - gdzie oba przypadki są "kontrowersyjne i niosące elementy ryzyka, że się będzie sypać"), będą oceną subiektywną, a wpływ na nią będzie miała "historia tego jak wypowiadający się trafiał podczas zakupu używek"... i w każdym przypadku, można się obyć bez zbędnych tego typu tekstów :)

Koledzy mają tu rację, ale w tym konkretnym wypadku przyjrzałbym się dokładnie "złotej pszczółce" TGB - Tajwan Golden Bee. Jeżeli okazałby się ok, brałbym używkę TGB, zamiast pospolitego, marketowego chinola za cenę dwukrotnie wyższa. Jeśli utargowałbyś tą 100kę, nie musiałbyś płacić 2% w US, czyli od 1100zł zaoszczędziłbyś 22zł, śmieszna kwota, ale skoro koledzy o tym wspomnieli.. ;)

Siedem kilometrów ode mnie mieszka specjalista od uzywek bo firmówke bedzie miał przynajmniej dwa razy dłuzej od nowej chińszczyzny. W tamtym jeszcze roku kupił chyba to aprillę przejechał moze z 1000km i moto zdechł, sam już sie poddał bo wymienił trochę gratów i nic to nie dało, po odpaleniu mówił że przejeżdża około pół kilometra i koniec jazdy pali się ze wstydu ale pcha do domu złoma, zwiedził juz wszystkie poważniejsze serwisy w województwie i nic, pakuje go na przyczepkę i heja pojechali :). W ostatnim warsztacie podpinali go pod kompa i na około 15 pozycji połowa jest zjeb...a. Morał z tego taki że firmowe maszyny są bajeczne ale nowe z salonu, hm ale z jednym się z tym jeleniem muszę zgodzić, uzywana firmówka przeżyje nawet siedmiokrotnie nowego chińczyka, wożąc go na przyczepce za samochodem, co to siedmiokrotnie? piętnaście razy dłużej mozna go trzymać dłużej od chińczyka, ale na litość boską nie tak sie nabija kilometry skuterem:) A to szczęście kosztowało w tamtym roku 3500zł, i jestem pewny że jak go w końcu uruchomią zeby sie nadawał do pogonienia to zaraz się znajdzie jakies dziecko wojny co go kupi i bedzie się cieszyć że ma aprille w stanie idealnym i jemu się trafiła taka okazja. To są drogie zabawki i jak uzywka markowa to tylko ewentualnie od dobrego znajomego który ma skuter od nowego i sprzedaję z innego powodu niz zblizające się wydatki. Ja już nie mówię że za ta kasę kupił by z wyprzedarzy Kymyco, taka trefna firmówka nie dorasta nawet do pięt najtańszej chińszczyźnie z Tesco itp, Płacę 1500zł czy cos koło tego i jadę. A nie kupuję dziadostwo i wiem że wyjadę tym z domu ale wiem też że na 100%tym do domu nie wrócę

akurat w wersji z wtryskiem elektronika siada dlatego tak się męczy.
gaźnikowiec jest bezawaryjny