Witam wszystkich.
To jest moje pierwsze zimowanie Junaka, którego zakupiłem chyba na początku ubiegłego roku, no i postanowiłem znaleźć dla niego ciepłe miejsce, żeby i jednoślad i akumulator się nie męczył. W salonie mówili, że oni, jeżeli będą go trzymać u siebie, to będą go przepalać co trzy tygodnie, jak robią z każdym motocyklem, który dają im na zimowanie. Ja nie załapałem się, ponieważ już miejsca nie mieli, więc junaka zimuję u znajomych w ogrzewanym garażu. Po tych około 3 tygodniach zajrzałem do niego (W międzyczasie prosiłem, żeby ewentualnie koła obracali, żeby jajo się nie zrobiło, choć niektórzy mówią, że nie ma to znaczenia, tak samo jak przepalanie zimowe), żeby przyjrzeć się rdzy na wydechu (Tak. Ledwo kilka miesięcy ma i już rdzą zaszedł), no i przejrzeć kilka części, popodziwiać malucha, ostatecznie go odpalić. Sprawdziłem poziom paliwa, jest ponad połowa na oko, kluczyk w stacyjkę i...
No właśnie. Rozrusznik kręci, ale nie słyszę iskry, tego charakterystycznego dźwięku, jaki jest przy odpalaniu, tylko dźwięk powietrza, wylatującego z wydechu systematycznie. Tak jakby silnik sprężał jedynie powietrze i wypuszczał je, nie robiąc nic innego. Jakby nie podawał paliwa, nie robił mieszanki. Kranik od paliwa otworzyłem, ani na otwartym, ani na rezerwie nie ruszał, ciągnięcie za wajchę ssania nie ma sensu, a kopniaka tak dla pewności użyłem, choć on nigdy mi nie działał. Efekt był taki sam. Tylko dźwięk wypukiwanego powietrza z wydechu.
Oczywiście akumulator działa, światła świecą i tak dalej, więc nawet nie ma co tam zaglądać moim zdaniem, zwłaszcza że do tej pory nie ogarnąłem, jak się do niego dostać, bo są dwa elementy, gdzie jeden, ten niżej, czarny, ma cyngiel do ciągnięcia, więc myślałem że to się otwiera najpierw, ale nie idzie. Bok lakierowany chciałem zdjąć, to zdjąłem z jednego zatrzasku, a reszty nie dałem rady, bo obawiałem się, że coś urwę.
Do salonu nie będę go zabierał, bo po pierwsze jest zima, po drugie motor nie odpala, po trzecie nawet jak go naprawią, to co? Za trzy tygodnie znowu nie będzie odpalał?
Myślałem, że może kranik dziadowy i przepuszczał paliwo do gaźnika, który się zalał, potem zalał się silnik i świeca...
I jeszcze jedna ciekawostka. Bagnet w tym silniku jest tak niefortunnie umieszczony, że trzeba się trochę postarać, żeby go wyjąć, nawet nie wspominając o sprawdzeniu poziomu oleju, który chyba był w porządku, jednak cała końcówka bagnetu była czarna, a olej chyba taki nie powinien być po wymianie, którą mi robili chwilę przed odstawieniem do garażu. Fuszerka, czy jak?
W salonie powiedzieli mi, że jak będę chciał zacząć sezon, to żebym do nich podjechał (ha ha, bardzo śmieszne. Jakby odpalał, to nie byłoby rozmowy), albo przyjadą jak nie odpali. Pytanie tylko, czy po miesiącu, czy dwóch jeszcze stania w takim stanie, nie stanie się coś gorszego? Coś, czego nie będzie można naprawić?
Kurde, dopiero teraz zauważyłem, że się macnąłem i w złym dziale umieściłem temat. Ach, to przemęczenie. Jakby ktoś mógł wrzucić temat do motorowerów 50cc, to byłbym wdzięczny.