F16, zajechany cylinder, mały przebieg - WARTO?

Siema! Sąsiad zaproponował mi do sprzedania torosa f16. Gość kupił nowego skuterka w maju zeszłego roku jako zastępczy po kradzieży hondy. Jak twierdzi traktował torosa jako pojazd na jeden sezon, dlatego od początku olewał docieranie i jeździł normalnie po mieście (dziwne podejście, ale kto bogatemu zabroni…) Efekt łatwy do przewidzenia: obecnie skuter ma 1800 km przebiegu i praktycznie nie jest w stanie normalnie odpalić. Rozrusznik kręci, ale silnik tak jakby łapał, gdacze, gdacze, krztusi się i generalnie nic z tego aż się rozładuje bateria. Kopka gucio daje - chodzi strasznie luźno, z drugiej strony przy każdym kopnięciu mruga ta lampka wykrywająca telefon przy liczniku (co by chyba potwierdzało że sam mechanizm kopki ok, a chodzi luźno tylko przez skaszaniony cylinder). Dopiero po podłączeniu do samochodowego aku i jakichś kilkunastu minutach takiego chechlania jest szansa że odpali, wtedy jedzie nawet nie najgorzej (chociaż rusza wolno). Jak go chwilę po takiej przejażdżce odpalić to łapie,wystarczy poczekać minutę- dwie i cała gdakanina zaczyna się na nowo. Pytanie, czy warto brać? Gość chce za toto 300 zł, “żeby mi się tylko oc i rejestracja zwróciła, skuterek daję gratis”. Pytanie, czym może grozić jazda nowym skuterem całkowicie bez docierania? Czy wystarczy kupić nowy zestaw cylindra i toros zacznie śmigać jak nowy, czy coś jeszcze mogło się stać wskutek takiej eksploatacji jak powyżej? Jeśli tylko cylek to się mega opłaci, taki zestaw kosztuje maksymalnie 100 zł, więc 300 skuter + 100 cylinder + 2-3 godziny na wymianę i za 400 zł jest nowy skuterek, z gwarancją do maja przyszłego roku.

po pierwsze jak kupisz cylinder za 100zł i go zmienisz to gwarancji już nie masz. chyba że zrobi to serwis tej marki odpłatnie z wpisem do ksiązki. I nie bedzie to wtedy 100zł
Jazda bez docierania grozi zatarciem lub złym dotarciem. Luźno pracujący kopniak (jeżeli kręci wałem) świadczy o marnej kompresji - wiec albo cylinder jest do wymiany albo zawory nie trzymają bo są uszkodzone lub jest tragicznie rozregulowany rozrząd (luzy zaworowe). Być może wystarczy wyregulować zawory a być może wymieniac kompletny cylinder z głowcą…itd (bo tak najlepiej i najpewniej).
Czy coś jeszcze mogło się stać? Mogło. Jak miał go w nosie to może nawet nie zmienił ani razu oleju i popałował go na tym z pierwszego zalania - co mogło się niezbyt korzystnie odbić na kondycji wału lub łożysk.
Ale to wszystko zgadywanka.
Cena jest dobra. Pewnie maksymalnie 300zł trzeba w niego wsadzić + dużo własnej pracy i za 600zł masz torosa z małym przebiegiem. Wciąż się opłaca jeżeli chcesz torosa

Dzięki Wombat. Co do oleju to tego akurat typ pilnował, jak twierdzi pierwszy zmienił mu kuzyn po 100 km (ma paragon, olej kupiony tydzień po dacie rejestracji skutera więc to możliwe). Drugi olej wymieniony przy 340 km na pierwszym przeglądzie, trzeci przy 1000 km (znowu przegląd), potem przy 1500 (kuzyn). Zresztą to nie jest typ nura co mu wszystko wisi kalafiorem, raczej klasyczny korpoludek, który jak widać robił nawet przeglądy, a jedyne czego się nie trzymał to tych prędkości docierania (w myśl zasady “jak będę na emeryturze to może będę jeździł na działkę 30 km/h, teraz muszę dojechać na czas do pracy i to się liczy”). Teraz też stan oleju jest OK i nie jest to jakieś czarne błoto, dlatego mam nadzieję, że na cylku się skończy.
Ale tego nie rozumiem: “po pierwsze jak kupisz cylinder za 100zł i go zmienisz to gwarancji już nie masz. chyba że zrobi to serwis tej marki odpłatnie z wpisem do ksiązki. I nie bedzie to wtedy 100zł” - na jakiej podstawie serwis ustaliłby, że ten cylek był wymieniony? Z tego co wiem to nie są markowe podzespoły jak w piaggio czy yamasze tylko typowa chinina, dokładnie ta sama co idzie do nas jako części i w Polsce jest wkładana w kartony z napisami wm, moretti czy jakimiś tam innymi. Musieliby zatem mieć czarną skrzynkę w skuterze która rejestruje co w danej chwili kto wymieniał albo plombować te cylindry - a z tego co mi mówił kolega który kilka takich wynalazków miał to plomb nigdy tam nie widział. Poza tym jeśli już, to gwarancja powinna nie obowiązywać tylko tego cylka, a wszystko inne co wyszło z zakładu nadal podlega gwarancji. W innym przypadku z przebitą oponą musiałbym jeździć do ASO żeby ją zmienić bo inaczej utrata gwarancji na cały motor?

Znaczy moretti kolego nie są złymi cylindrami no… Przynajmniej lepsze są niż no name :wink:

Wombat, oboje wiemy, że gwarancja w tych skuterach praktycznie nic nie obejmuje :smiley:

Za tą cenę warto. Kup zestaw za 200zł, wymień, potem spokojnie dotrzyj i śmigaj. :blush:

“typowa china” wbrew pozorom też ma swoją markę.
Szanse że kupując zamiennik cylindra u nas trafisz na identyczny jak montowali w fabryce Zhong Shen czy innym JingJang Cing Ciong są ale to nie jest pewność.
Kumaty serwis co oryginalnych cylindrów przewalił już dwa wiadra rozpozna że to zamiennik i mogą cię z gwarancją pogonić. Rozpozna po innych niż fabryczne uszczelkach, innych detalach odlewu, innym kształcie drutu w zabezpieczeniu pierścienia…itd Nie każdy z tego robi problem ale niektórzy tak - zwłaszcza jakby się mieli narobić a nie zarobić za mocno.
Oprócz tego to nie jest tak że jeżeli sobie wymieniłeś cylinder sam to masz wciąż gwarancje na całą resztę ale już nie na cylinder. Nie masz gwarancji na cylinder i wszystko co podczas wymiany było ruszone lub z czym cylinder współpracuje… w praktyce to jest niemal tak że gwarancja to ci zostaje na manetki na kierownicy :). Stwierdzą nieprofesjonalny montaż, wybrakowaną część, niewłaściwą regulacje “amatorską” co spowodowało uszkodzenie…itd. I masz po gwarancji chyba że pójdziesz do sądu i zapłacisz za rzeczoznawce a sąd uzna jego opinię. W sumie do wygrania ale trwa.

No i skuterek już w piwnicy. Po rozebraniu okazało się, że do zmiany nie tylko cylinder - zawór ssący przepuszczał i to fest. Ponieważ trafiła mi się okazyjnie głowica do 139 QMB, postanowiłem wymienić całość. Niestety, za ładnie szło…

Po założeniu cylka, głowicy i wałka rozrządu przyszedł czas na dźwigienki zaworowe. I tu zonk - po pierwsze okazało się, że w nowej głowicy zawory są mocno krótsze aniżeli w poprzedniej. Efekt - olbrzymi luz pomiędzy dźwigienką a zaworem, nie wiem, czy możliwy do skasowania przez regulację. Nie to jest jednak największym problemem. Rzecz w tym, że śruba popychacza zaworu na dźwigience jest NIEWSPÓŁOSIOWA z trzonkiem zaworu, jak widać na zdjęciach jest ciut przesunięta. Ponieważ gwint w dźwigience jest po skosie, to boję się, że po wyregulowaniu (nawet jak się da) śruba popychacza będzie się mijać z zaworem. Co to u licha jest, wszyscy sprzedawcy piszą, że części do chińczyka 139qmb (poza tuningowymi) są zasadniczo takie same i nie ma znaczenia czy router, toros czy inny zipp. A tu nie pasuje, o co biega?
Druga sprawa której jeszcze bardziej nie rozumiem. Po zmontowaniu tego wszystkiego pokręciłem wałem, zatykając palcem króciec ssący. Spręż faktycznie był,palec zasysało (przy sprężaniu trochę ta dźwigienka jednak zawór otwiera), po czym - po jakimś 1/4 obrotu - ZACZĘŁO NA CHWILĘ PALEC WYPYCHAĆ! Tego to już za diabła nie rozumiem - nawet na ssaniu dźwigienka się ledwo co uchyla, a w innych pozycjach nie ma prawa drgnąć. Skąd więc to przeciwne ciśnienie? Fazy ustawione właściwie, “T” i dwie dziury w wałku rozmieszczone modelowo. Czyżby to coś związanego z tymi cholernymi dźwigienkami?

Pozdrawiam

najlepiej się wymienia zestaw - cylinder, głowica i wszystko inne z jednego pudełka. Spasowane, z wiadomą kompresją…itd

Kup cały zestaw cylindra i głowicy - wtedy wiadomo że wszystko jest do siebie dopasowane. Szczególnie jeżeli piszesz że śruba regulacji luzu zaworowego ma krzywo gwint. Nie wiadomo jak to by pracowało i co by z tego wynikło. Ja jak zmieniałem cały zestaw to wszystko pięknie się złożyło, ale jak odpaliłem silnik to się przeraziłem. Zaczął skrzypieć, rzęzić i czym prędzej go zgasiłem - co się okazało? Wałek rozrządu mimo że nowy to miał rozwalone łożysko, na szczęście miałem ze starego zestawu z małym przebiegiem. Tak więc wymieniłem i silniczek śmiga bezproblemowo już 23000km po wymianie. :slight_smile:
Znajomy kupił kilka lat temu takiego Routera, sprzęt nie był zbytnio szanowany, po prostu był wołem roboczym w Warszawskich korkach, potrafił też nim pojechać 250km do rodziny. I jeździł tym w miarę bezawaryjnie, jedyne to pamiętał o docieraniu i wymianach oleju.

A rozrząd ustawiłeś na magnecie i po skreceniu wałka pokręciłeś wałem ? wtedy zawory mają złapać luz i gdy go złapią klucz 9 mm kombinerki szczelinomierz 0.10 mm i ustawiasz.

https://www.youtube.com/watch?v=8ZqEMwYpjSM

W chińskich skuterach 4T występują dwa typy głowic. Zasadnicze różnice między nimi to wysokość głowicy, długość zaworów i kształt dźwigienek zaworowych. Jak to się mówi, wszystko powinno być z jednej parafii. Chociaż w przypadku zakupu nieodpowiedniej głowicy wraz z zaworami można to zamontować pod warunkiem podmiany dźwigienek zaworowych przeznaczonych do tej nowej głowicy.

No i Toros odpalił. Niewspółosiowość dźwigienek zaworowych do trzonków zaworów okazała się być efektem mojego gapiostwa - zapomniałem o tych dwóch tulejkach pomiędzy głowicą a podstawą dźwigienek zaworowych. Po ich założeniu wszystko idealnie na osi. Ze zbyt krótkimi zaworami poradziłem sobie na zasadzie “Polak potrafi” - wykręcone śruby popychaczy na max, a nakrętki kontrujące od spodu. Chodzi jak burza, jedyny problem to mordęga przy regulacji luzu zaworowego (zwłaszcza kontrowanie wydechowego - prawdziwa chińska tortura), no ale tego nie robi się codziennie, więc niech już będzie.

Skuter odpala, wchodzi na obroty, jedyne co to falowanie wolnych obrotów i tendencja do schodzenia z obrotów po przegazowaniu (po paru sekundach znowu wchodzi na normalne), ale to chyba raczej gaźnik do czyszczenia/regulacji/wymiany uszczelek.

Żeby jednak nie było tak fajnie - podczas próby wykręcenia korka spustu oleju zerwał się ten sześciokątny łeb (chiński nieprecyzyjny klucz + chiński korek z aluminium - to nie mogło skończyć się inaczej). Podobno tym skuterze jest jeszcze jakaś śruba którą można wykręcić i zwalić olej nie ruszając korka, pytanie gdzie ona jest? Bo w tej sytuacji rozwiercanie korka to pomysł najbardziej debilny z możliwych, wióry pójdą w silnik i cała robota na nic, a innego pomysłu na wykręcenie korka (nawet za cenę jego zniszczenia) nie mam.

Jednym słowem: coraz bliżej. Mam nadzieję niedługo pojawić się na mieście. Będzie ciekawie - jazda 25 km/h po Warszawie w normalnym ruchu to najprostszy sposób na poznanie nowych, nieznanych jeszcze bluzgów i odświeżenie sobie tych znanych - ale niestety, przez te pierwsze 1000 km muszę się z tym oswoić. Opcjonalnie kupić zatyczki do uszu w aptece, wtedy zostają tylko tysiące serdecznych faków widzianych w lusterku… :wink:

bluzgi to jest małe pinio. najgorszy to jest strach że cie z tyłu rozwalą.
jakiś miecio będzie “upłynniał” stówką po mieście wśród innych jadących 60, ty bedziesz zasłonięty i cie wcześniej nie zobaczyć i wyskoczy z tyłu zza kogoś przekonany że tam gdzie jedziesz jest pusto lub w najgorszym razie inny jadący 60. A ty zamulacz 25km/h - to niemal jak stała przeszkoda na drodze.
To jest ta najgorsza część jazdy po warszawie gdzie większość ruchu jest szybsza niż motorowery.
Ja sobie planowałem “marszruty” uliczkami żeby na docieraniu omijać te główne arterie

Pierwszy dzień jazdy torosem już za mną. Sprawuje się nieźle, z jednym małym “ale” - ruszanie to istny horror! Muł jak diabli, trzeba się niemal odepchnąć nogą żeby w ogóle ruszyło z miejsca, a pierwsze metry rozpędza niczym lokomotywa z wiersza Tuwima - jak żółw, ociężale. Dopiero po chwili jakby sobie Pan toros przypomniał, ze zmieniło się światło i rusza w miarę normalnie. Oczywiście trudno mi na tym etapie oceniać jak by ruszał z mocniejszym obrotem manetki, ale jeździłem kiedyś chińczykiem 4T i to tym większym, w rodzaju Quantuma, i ruszał całkiem normalnie, nawet na lekko uchylonej manetce. Więc chyba dużo lżejszy pojazd z tym samym silnikiem nie powinien mulić tak, że aż trudno utrzymać równowagę. Do tego jak się rusza z miejsca odgłos silnika jest nierówny, słychać takie jakby ciche prykanie, jakby dostawał za mało paliwa albo coś zdmuchiwało zapłon. Również przy odjęciu gazu jest takie ciche prykanie w tłumik, jak w sportowym wydechu, a wydech jest standardowy i do tego prędkości nie przekraczające licznikowych 30 km/h (czyli jakieś 25 km/h w realu), więc też ciekawy objaw. Ale żeby było śmieszniej, to po wykręceniu świecy ZAWSZE jest czarna jak smoła i okopcona, niezależnie od położenia śruby regulacji mieszanki. Próbowałem od całkowitego wkręcenia do 3 obrotów wykręconych - zawsze czarne, nic się nie zmienia, muł przy starcie i prykanie przy ruszaniu też jest niezależnie od położenia śruby. Do tego skuter chodzi nawet przy całkowicie wkręconej śrubie mieszanki, czego nie rozumiem, nawet w poldku czy trabancie nie spotkałem się z takim fenomenem.
Pytanie, co to u licha może być? Stawiałbym na gaźnik, ale może być też odłączenie rekuperatora spalin (nowa głowica tego nie miała, całe urządzenie poszło więc w cholerę a króciec w gaźniku szczelnie zaślepiony). Czy jest tam jakaś elektronika, która steruje tym i wymaga rekuperatora i wariuje jak go nie ma? Bo sam rekuperator do niczego nie był podłączony elektrycznie, wręcz przeciwnie, rurka z niego się trajdała pod skuterem. Czy może - czego wolałbym nie usłyszeć- ten sqt jednak MUSI mieć rekuperator więc czeka mnie kolejna wymiana głowicy? Kolega sugerował jeszcze źle ustawiony rozrząd (podobno prukanie przy odjęciu gazu o tym świadczy), ale sprawdziłem, dwie dziurki w płaszczyźnie głowicy i znak “T” na magneto, więc chyba to nie powinno być problemem. Poza tym chodzi OK, tylko ten muł przy ruszaniu i czarne elektrody świecy. Stawiam na gaźnik lub rekuperator (wolałbym to pierwsze, gaźnik kosztuje jakieś 60 pln). Czy ktoś miał podobny problem?
Serwis odpada - nasłuchałem się od kilku znajomych opinii o serwisach zippa (tudzież rometa) i dziękuje bardzo. Jak mam zapłacić 70 zł żeby usłyszeć “ten typ tak ma”, to wolę za tę kasę kupic nowy gaźnik… :wink:

za dużo paliwa. za wielka dysza

Jaki cylinder seria ? Ruszałeś diekiel gaźnika sciągałeś go ? Jeśli membrana jest tam źle ułożona to właśnie jest taki efekt bo paliwo nie dochodzi i skuter jeździ na dyszy wolnych obrotów ale jeśli nie ruszałeś to nie ruszaj. Sprzęgło seria i sprężyna centralna też ? u mnie seria na rolkach 4,5 g chodziła najlepiej przy 72 cc chinskie 80 cc miałem rolki 5g. Jeśli dałeś 80 cc i dysze 85 to iglica która ma 5 zabów ma być na 2 od góry śruba od mieszanki 2,5 obrotu reszte skoryguj wolnymi obrotami. Co jeszcze filtr powietrza na samuym jego poczatku na tym co zasysa taki kawałek rurki jest srubka kawalek platiku i siateczka druciana to ściagnij to. Mi to dusiło skuter na seryjnym filtrze przy 72 cc

@ Czaki - nie ruszałem dekla gaźnika ale śruby były ruszane, sąsiad twierdzi że to musieli robić w serwisie podczas przeglądu. On sam (a w zasadzie jego wujek) tylko olej zmieniał między przeglądami, nic poza ty.
Sprzęgło, wariat i sprężyna centralna seryjne, nie ruszane. Cylinder założyłem 50cc Moretti i głowice także do 50 cc, tylko że bez tego całego kanału do EGR. Dodatkowy króciec w gaźniku od egieera zatkałem szczelnie,tak więc to nie to.

Dyszę wymieniłem na 80, jest to samo, MUŁ przy ruszaniu tak do 10 km/h, zwłaszcza jak się nagrzeje. Potem już jedzie w miarę normalnie (trudno sprawdzić bo docieranie), ale przy tych najwolniejszych prędkościach ewidentnie coś nie tak, jakaś dziura w obrotach czy coś. Pytanie, czy na przykład przesunięcie łańcucha rozrządu o jeden ząbek dałoby taki efekt że do 10 km/h muł a potem normalnie? Bo szczerze mówiąc z tym “T” też jak widzę tyle głów ile rozumów, jedni mówią, że to powinno być ustawione na samą literkę, inni że na tę kreskę co jest obok “T” (ja wybrałem te druga opcję, wydaje mi się, że producentowi o to chodziło a nie o szeroki skądinąd daszek litery T). Kolega twierdzi że to poprukiwanie przy odjęciu gazu to rozrząd o jeden ząbek źle ustawiony, ale mi się wydaje niemożliwe, skoro powyżej tych !@#$%^& 10 km/h chodzi jak złoto. Boje się, że jak tak muli przy obecnym zimnie po nagrzaniu, to latem w ogóle nie ruszy z miejsca…

"buczenie: i brak mocy to najcześciej objaw zbyt małej ilości paliwa (za dużo powietrza). Natomiast “milczące zmulenie” to nadmiar paliwa. Może ta dysza jest za wielka, iglica za wysoko…itd bo jak rozumiem mówimy tylko o wyciągnięciu go z niskich obrotów.
Inna opcja to twardsze spreżynki sprzęgła - nich złapie na wyższych obrtoach to może tak nie zdechnie przy starcie bo już minie ten zakres kiedy jest przelewany.
Chyba że jest przelewany w całym zakresie (to dysza i okolice).

Trzeba być GŁĄBEM by ustawić rozrząd na literce T. ustawia się go tak jak napisałeś na kresce obok tej literki a na głowicy dwie dziurki równo z rantem głowicy. A teraz po kolei na spokojnie. Ja bym zrobił tak.
Weź odkręć ubudowę filtra powietrza wyciągnij wkład i przejdź się bez tego jeśli będzie tak nadal to:

  1. Odkręć dekiel od głowicy i od wentylatora ustaw magneto na kreskę sprawdź czy dziurki są ok na głowicy.
  2. Zawory - Szczelinomierz ustaw oba na 0,10 mm ale tak by ciężko szczelinomierz chodził ale nie za ciężko.
  3. Odkręć ten dekielek od gaźnika wyciągnij iglice ustaw ją na 2 ząbek od góry.
  4. Załóż dysze seryjną !
  5. Śrubka od mieszanki na 2,5 obrotu i musi chodzić. Resztę sobie potem dostroisz.

A co do docierania to silnik się dociera w pełnym zakresie obrotów a nie z jazdą do 45 potem do 50 czy max do 60. dawaj mu co jakiś czas manetkę do końca na 5-7 sekund i odpuść. Rób z 10 kilometrów i zostawiaj aż wystygnie całkowicie. Najważniejsze jest to by go nie przegrzać bo wtedy Ci się sklei.