Egzamin praktyczny na prawo jazdy 2018. Rezygnacja z placów manewrowych – ciąg dalszy

Stowarzyszenie Właścicieli Ośrodków Szkolenia Kierowców „AUTOS” z Łodzi nadal zbiera podpisy pod petycją do Ministerstwa Infrastruktury sugerując zrezygnowanie z placu manewrowego podczas egzaminu na prawo jazdy kategorii B. 

W ankiecie na facebookowej stronie stowarzyszenie „AUTOS” udział wzięło już ponad 1800 osób. Mogłoby się wydawać, że większość zainteresowanych będzie ZA zlikwidowaniem placu manewrowego podczas egzaminu praktycznego na prawo jazdy kategorii B. Okazuje się, że zdania są podzielone i niejednoznaczne.

Radio ZET podaje, że stowarzyszenie nadal zbiera podpisy pod projektem zmian. Według właścicieli OSK Ministerstwo powinno zrezygnować z obowiązkowego łuku oraz ruszania pod górkę. Obydwa zadania egzaminacyjne miałyby nie oddawać realnych, życiowych warunków jazdy samochodem. W zamian za to sugeruje się wprowadzenie jazdy po drodze szybkiego ruchu.

Inicjatywa jest odpowiedzią na plany wprowadzenia obowiązku posiadania własnego placu manewrowego przez każde OSK, co skutecznie doprowadziłoby mniejszych przedsiębiorców do bankructwa.

[trending]

 

Przemysław Borkowski

Kocha wszystko co ma dwa koła i silnik - nawet ten elektryczny. Gdyby wiertarka miała koła, też by na niej jeździł. Prywatnie fan dobrego rockowego brzmienia i kultur orientalnych.

Inne publikacje na ten temat:

2 opinii

  1. Plac manewrowy w samochodzie osobowym niekoniecznie ma sens, bo to jeden klocek, a szkoleniowcy uczą wykonywać ten manewr na “półtora obrotu”, czy ile tam, w zależności od samochodu.

    Ja przez to nie zdałem za pierwszym razem, po prostu wyleciałem pół metra za łuk i ściąłem słupek tyłem. Za drugim razem zrobiłem to na oko, już poleciałem na ulicę i tu kolejna zabawa, bo egzaminator zaczął się czepiać w sytuacjach, gdzie w Warszawie nie da się jechać momentami inaczej.

    Rada ode mnie, patrz jednym okiem na drogę, a drugim patrz na nogi egzaminatora. Jak zaczyna nogą ruszać, to musisz zahamować szybciej, niż on.

    Plac manewrowy przydaje się do egzaminów na samochody ciężarowe, z przypinaną naczepą, z dodatkową przyczepą itd. Bo cofanie takim zestawem to jest już wiedza, doświadczenie i technika. Ja, jako osoba, która z tirami miała doświadczenie tylko w Eutro Truck Simulator, nie wiem, jak to się robi i parkowanie tyłem zajmuje mi kilka/kilkanaście minut. Wózkami widłowymi jeździć umiem, mam uprawnienia UDT, ale stworzyłem własną technikę, przez co teoretycznie szybciej nauczyłem się operować maszyną, niż inni.

    Plac manewrowy powinni też usunąć we wszystkich kategoriach na jednoślady. Półtora roku jeżdżę motorowerem, w różnych miejscach byłem i trzy razy na ziemi leżałem, parę razy otarłem się o wypadek z czyjejś winy (pieszy wskoczył na czerwonym, ktoś wyleciał zza znaku STOP, żółte się zapaliły w momencie, że jak przelecę, to policja złapie, a jak zahamuje zbyt gwałtownie, to polecę na asfalt, niespodziewana gałąź, czy kamień na drodze, samochód ścinający łuk i takie tam). Nigdy nie robiłem takich wygibasów, jak na placu się robi i uważam, że mimo większego doświadczenia i ostrożności, teraz mam mniejszą szansę na zdanie, bo kiedyś byłem bardziej pewny siebie, a po wywrotkach nabrałem pokory i już nie ścinam tak zakrętów, jak nawet lekko pokapie deszcz to na pionowo pokonuje zakręty, ale i w nawałnice jechać czasami muszę i nie wywracam się, hamuje obydwoma hamulcami, a nie tylko przednim, żeby zmniejszyć szansę na glebę.

    A plac manewrowy?
    – kręcenie ósemek nie ma sensu. Nie można się podeprzeć i trzeba nadmiernie się rozglądać. Kto nie podparł się nogą przy zawracaniu w ciasnej uliczce? Policja mandat mi da za podpieranie się nogą?
    – slalom. Wolny jeszcze ma sens, ponieważ jeżeli widzisz zagrożenie na drodze, to zwalniasz i omijasz przeszkody powoli. Ale szybki to paranoja. Bo co? Nagle jedziesz motorem 100 km/h i zaczynasz slalom pomiędzy samochodami w korku, zamiast jechać prosto, pomiędzy nimi?
    – ominięcie przeszkody z zastosowaniem przeciwskrętu. Trochę racji jest i nie. Bo coś wyskoczyć może, ale jest to jednak sytuacja niekontrolowana i może nam coś wyskoczyć przy zerowej prędkości, jak i przy maksymalnej. A tutaj widzimy przeszkodę, wiemy kiedy się uchylić. Jakby rzucali nam losowo piłkę pod koła, to by było coś, ale częściej do wypadków dochodziłoby na placach, podczas egzaminu.
    – hamowanie to hamowanie. Awaryjne trzeba opanować, ewentualnie umieć zrobić unik, nie wlatując w samochody, nadjeżdżające z naprzeciwka.

    Jeszcze powinni dodać ruszanie pod górkę w motocyklach, bo dlaczego nie, naciąganie łańcucha w praktyce, bo to też na drodze może się przydać, bo pasażera trzeba przewieźć, to i trzeba łańcuch poluzować. Łuk też może niech dodadzą, bo ten egzamin na placu jest za krótki, no i jazdę w terenie nierównym, nauka jazdy na tylnym kole, kontrolowane kładzenie jednośladu i machanie środkowym palcem do policjantów, jak chcą nas zatrzymać.

    Egzamin na kat. A jest dla mnie przesadzony, dlatego na razie sobie go odpuszczę i co najwyżej na 125 będę jeździć na kat. B, bo do miasta to właściwie większa pojemność nie jest potrzebna. Czasami 50 spokojnie starcza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button