Dlaczego warto samemu robić przeglądy skutera lub motocykla

Jest grudzień. Wiele osób odstawiło już skutery na kwartalny odpoczynek, odwieszając kluczyki aż do wiosny. Jeżeli do tej pory na przeglądy jeździliśmy do serwisu to mamy dużo czasu, aby się zastanowić, czy nie lepiej zacząć samemu naprawiać swój skuter.

Wiele już pisaliśmy o tym, dlaczego warto samemu dokonywać przeglądów swojego skutera. Przekonało się już do tego wiele osób, które – choć nie związane w żaden sposób z mechaniką – nauczyły się własnoręcznie dokonywać najpopularniejszych czynności, za które wcześniej musiały płacić na przeglądach gwarancyjnych. Znamy także Wasze zdanie na ten temat, które mogliście wyrazić w licznych komentarzach pod artykułem o tym, jak to rzeczywiście z tą gwarancją bywa. Zawsze, gdy jest mowa o samodzielnych naprawach wymienia się takie zalety jak: niski koszt naprawy, ponieważ płacimy jedynie za części, a nie robociznę; pewność wykonanych czynności, gdyż sami wiemy co dokładnie zrobiliśmy w skuterze; elastyczność czasu naprawy, bo sami decydujemy kiedy chcemy naprawić daną rzecz. Największe minusy to z kolei: konieczność organizacji czasu na wykonanie czynności, posiadanie odpowiednich narzędzi i umiejętności i wiedzy. Warto się jednak przełamać i zacząć samemu dbać o swój jednoślad, ponieważ ma to jedną, niepodważalną zaletę. Jaką?

Zlewanie przepracowanego oleju 4T. Standardowa i prosta czynność, którą można zrobić we własnym zakresie.
Zlewanie przepracowanego oleju 4T. Standardowa i prosta czynność, którą można zrobić we własnym zakresie.

Stare przysłowie mówi: “Jeśli chcesz zrobić coś dobrze, musisz zrobić to sam”. Doskonale odnosi się ono do grzebania przy skuterze, ponieważ własnoręcznie wykonane prace są o wiele lepsze jakościowo, niż te dokonane przez serwis. Nie chodzi tu nawet o fakt, że pojazd spędzający w serwisie 2-3 dni tak naprawdę jest naprawiany przez ułamek tego czasu. Ważnym aspektem jest także to, że sami najlepiej znamy nasz motorower i najlepiej wiemy jakie zachowania czy oznaki są odstępstwami od normy. Jako przykład tego, że naprawa samemu jest lepsza niż ta w serwisie mogę podać swój niedawny przykład.

Po wymianie oleju w skrzyni biegów w moim motorowerze zauważyłem, że na spodzie silnika pojawia się odrobina oleju, dosłownie kropla na tydzień. Jako, że jest to silnik dwusuwowy wchodziły w grę tylko dwie możliwości – wyciek oleju mieszankowego z gaźnika/dolotu lub oleju przekładniowego z silnika. Co pewien czas chodziłem do garażu sprawdzać, czy olej nadal pojawia się na silniku i szukałem miejsca wycieku. Wytarłem dokładnie silnik do sucha i czekałem trochę czasu, aby zobaczyć, czy spływający olej zostawi jakieś ślady. Nie było ich jednak pod gaźnikiem, ani na górnej stronie silnika więc wykluczyłem ubytki oleju do mieszanki. Następnym podejrzanym był simmering wałka zdawczego skrzyni, ponieważ znajdował się bardzo blisko punktu, w którym zbierał się olej. Okazało się jednak, że uszczelniacz trzyma i to nie przez niego wydobywa się wspomniana kropelka tygodniowo. Jak się na koniec okazało przyczyną malutkiego wycieku była delikatnie poluzowana prawa pokrywa silnika – olej bardzo wolno przedostawał się przez papierową uszczelkę i sciekał po spodzie silnika. Wystarczyło mocno dokręcić śruby pokrywy. Tego typu usterka mogłaby się z biegiem czasu pogłębić, przez co mogłoby dojść do znacznego ubytku oleju ze skrzyni, a tym samym uszkodzenia trybów. Podczas przeglądu motoroweru w serwisie pewnie nie wyszłaby ona na jaw, bowiem podczas dojazdu ewentualny olej zostałby zwiany przez pęd powietrza, a dwa dni postoju nie pozwoliłyby na spłynięcie mało widocznej kropelki oleju.

Obecnie jest nie najlepszy czas na serwisowanie skutera. Grudzień, za pasem Nowy Rok. Jednym słowem ciemno, zimno i do domu daleko. Jeżeli ktoś nie trzyma skutera w ogrzewanym garażu lub w piwnicy w bloku może mieć problem, jeżeli poczuje ochotę pogrzebania przy bzyku. Nic jednak straconego, bowiem przyjdzie jeszcze czas przed rozpoczęciem sezonu, na wiosnę, kiedy będzie można spróbować swoich sił w samodzielnej naprawie czy wymianie niezbędnych elementów. Będzie także cały sezon, podczas którego można zaoszczędzić pieniądze na robociźnie, by jazda po mieście była jeszcze tańsza. Może więc warto się trochę dokształcić z zakresu mechaniki skuterowej, by nie być już zawsze zależnym od serwisu producenta?

Fot.: Skuterowo.com

Inne publikacje na ten temat:

9 opinii

  1. No jasne że lepiej samemu serwisować – przecież nie będę płacił za proste czynności 🙂 Wymiana oleju mieszankowego, przekładniowego,
    czyszczenie i regulacja gaźnika, czyszczenie filtra powietrza to prosta sprawa. Jeżeli skuter nie pali, to zawsze wpierw wykonuje powyższe czynności. Kiedyś to mój skuter odpalał za setnym razem ze startera nożnego i to nie pomagało, wymieniłem świecę, zakupiłem spray AUTO-START i już odpalał za 20-oma razami 🙂

  2. Przekonałem się ze serwis gwarancyjny potrafi tylko zepsuć skuter.Pojechałem na takowy i w drodze powrotnej po około 3 kilometrach mój Zipp Quantum RS zaczął się dusić.Z prędkości 60 km zwolnił do 15-20kmh.Jakoś dojechałem do domu.po 2 dniach znowu pojechałem do serwisu wiec pan przedmuchał gaźnik kompresorem. Spodziewam się przez takie czyszczenie gaźnika mam problemy z jazdą:(Wiec chyba sam zacznę majstrować przy moim zipp-e!!!

  3. Oj warto samemu serwisować. Kiedyś oddałem skuter na 1 przegląd to jak się później okazało zapłaciłem 130 zł… 30 za olej i 100 za samą wymianę oleju(skuter 4T), a w dodatku spodobał się jakiemuś serwisantowi mój brelok, który kosztuje w kiosku 3zł. 😐

    Auto Klinika w Węgrowie – odradzam to miejsce, typowe chamy tam pracują.

  4. Ja też mógłbym serwisować tego mojego chińczyka, ale ja jestem tak kompletnie zielony, że nic się na tym nie znam ;/ Niestety nie jest to mój kierunek…

  5. Prawda jest taka, że nie każdemu się chce brudzić ręce. Albo nie każdy ma smykałkę do takich rzeczy. Są też takie serwisy, że potrafią zmienić łańcuch rozrządu w dwusuwie;-)

    Ja sam grzebię i wiem, że mi się to najlepiej opłaca. Jeśli coś mnie przerasta to pytam o radę kumpla z serwisu skuterów i wszystko gra.

    Jedyną rzeczą na jaką musiałbym oddać Bzyczka do warsztatu to wymiana opony. Choć wiem, że tu niektórzy też sobie z tym sami radzą…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button