Co rujnuje rynek sprzedaży nowych motocykli 125 na prawo jazdy B w Polsce? (statystyki)

PZPM, który monitoruje ilość rejestracji nowych motocykli i motorowerów w Polsce publikuje mało optymistyczne dane. W okresie od stycznia do czerwca rynek nowych jednośladów 125 skurczył się o 47,2%. Co jest przyczyną tak złego trendu?

Jeszcze przed dwoma laty w Polsce przeżywaliśmy klęskę urodzaju. Niektórzy dealerzy prowadzili nawet zapisy i rezerwacje na motocykle, których fizycznie nie posiadali. Importerzy nie nadążali za lawinowo rosnącym popytem. “Najgorzej” było w segmencie motocykli 125 z manualną skrzynią biegów. Polacy chcieli czuć się jak każdy inny motocyklista, który posiada prawo jazdy A. To wymusiło przemeblowania w kolekcjach wielu marek obecnych w naszym kraju, wzmocnienie stocków zarówno pojazdów jak i części oraz zaangażowanie potężnego kapitału. Statystyki jednak uzasadniały te kroki – wzrosty na poziomie +300% r/r to była codzienność w danych analitycznych PZPM.

 

Sezon 2017 koryguje rynek o 47,2%

Nikt nie spodziewał się tak szybkiego i gwałtownego wyhamowania sprzedaży nowych motocykli i skuterów 125 w Polsce. Branża (w tym ja) zakładała powolne nasycanie się rynku nowymi pojazdami oraz późniejszą stabilizację sprzedaży. Stało się jednak inaczej. Pierwsze negatywne sygnały dochodziły do nas już w 2016 roku, kiedy wzrostowy trend w widoczny sposób tracił na sile. Ubiegły sezon summa summarum zamknął się na niewielkim plusie 8,3% r/r. Tymczasem pierwsze półrocze 2017 to korekta już na poziomie niemal 50% r/r.

 

Winna pogoda?

Wpływ pogody na sprzedaż jest “niemierzalny”, mimo to ogromny. To jakby Polacy decyzję odnośnie zakupu motocykla uzależniali wyłącznie od tego czy dziś pada deszcz. Brzmi to kuriozalnie, jednak to normalne. Większość salonów sprzedaży w złą pogodę praktycznie może się nie otwierać. Każdy dzień ze złą aurą oznacza straty w biznesie. W tym roku faktycznie mamy do czynienia z mało sprzyjającymi warunkami. Pierw bardzo długa zima, która odstraszała motocyklistów nawet w kwietniu. Potem nieco wyższa temperatura, ale za to praktyczny brak dni słonecznych. To ma potężne przełożenie na sprzedaż. Jak w dużym stopniu? Tego nikt nie wie.

Podwyżki i nowe normy emisji spalin.

To drugi gwóźdź do trumny rynku nowych motocykli i skuterów 125. Europejscy urzędnicy zdecydowali o wprowadzeniu od tego roku nowych wymogów. Motocykle mają być bardziej eko. Spełnienie wymagań norm Euro 4 pociągnęło za sobą poważne zmiany konstrukcyjne – implementacja elektronicznych wtrysków i cięcie mocy. Do tego zmuszono producentów do obowiązkowego stosowania systemów hamulcowych typu ABS lub CBS. To przełożyło się na ceny. Podwyżki są najbardziej zauważalne w budżetowym segmencie pojazdów na prawo jazdy B. To blisko 20% rok do roku. To robi wrażenie na Polakach.

Rynek się nasycił?

To było do przewidzenia, choć nikt nigdy nie badał tego zjawiska publikując konkretne prognozy. Utrzymanie wzrostu w stosunku do rekordowego sezonu 2015 było niemożliwe. Każdy kto chciał przesiąść się z 50 na 125 lub po prostu zamienić samochód na motocykl nie czekał, od razu kierował się do salonu sprzedaży. Wynik? +351% r/r. Dziś już nie ma tego zjawiska. Boom minął.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Polacy zapomnieli o nowych przepisach.

Przez cały czas uważam, że większość Polaków nie wie, albo zapomniało o tym, że mogą prowadzić motocykle i skutery 125 posiadając tylko prawo jazdy B. Od czasu wejścia w życie nowych przepisów media masowe o tym nie informują. Podobnie jak importerzy. Nikogo dziś nie stać w obecnej sytuacji na szeroko zakrojoną kampanię informacyjną, która zasięgiem wykraczałaby poza media branżowe.

Dziś trudno prognozować sprzedaż w sezonie 2018.

Uważam jednak, że gorzej już nie będzie. To wyjątkowo zły sezon, a sprzedaż to wynik kilku negatywnych zjawisk występujących jednocześnie. Pogoda, nasycenie rynku i podwyżki cen. Co ważne problemów doświadcza nie tylko segment 125 ccm, ale cała branża. Grupa motocykli wszystkich pojemności łącznie legitymuje się stratą -32,3%. Przypomnę, że w obecnym sezonie podwyżki cen nowych maszyn wyposażonych w większe jednostki napędowe nie dotyczyły w tak dużym stopniu. Mimo to bardzo mocno spadł popyt na nowe 250 cmm, 500 ccm oraz jednoślady o pojemności powyżej 750 ccm. Tutaj próżno szukać innych przyczyn poza warunkami atmosferycznymi.

 

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

13 opinii

    1. co ty gadasz przeciez to wina Tuska !!!!

      druga sprawa jest taka ze majac do kupienia rodzima marke romet czy junak ( made in china i to kiepski sort ) za 8 tys pln kupie 4-6 latka typu honda pcx yamacha xmax czy tez burgmana w klasie 125 i pojezdze nim znacznie dluzej niz chinolem ktory ciagle stoi w serwisie jak w przypadku 3 znajomych ktorzy zakupili “polskie ” marki
      ma to jedyny plus chlopaki czekali po 4 miesiace na naprawe przez okrez zimowy bo czesci nie doplynely z chin wiec garaz na zime mieli za free

  1. A co za problem żeby każdy co zrobił prawo jazdy kat. B mógł kupić i jeździć na motocyklu o pojemności 1200cm np przecież każdy wie że nawet mając prawo jazdy nikt takiego motoru nie kupi i nie będzie jeździć bo nie umie jeździć a same kursy na motor są bez sensu bo dają ino uprawnienia do kierowania a w rzeczywistości nikt nawet autem się nie nauczy jak nie będzie jeździć ilu jest kierowców co mają uprawnienia i nie jeżdżą bo się boją to po co prawko na motor wystarczy kat B i też nikt nie będzie jeździć bo nie umie motorem

    1. To mało jeszcze widziałeś. Przejedź się do Schwarzwaldu latem. Zobaczysz, że ludzka bezmyślność jest bezgraniczna. Dziadki które zrobiły prawo jazdy 40 lat temu i ostatni raz prowadziły nasz odpowiednik WSK 125, przechodząc na emeryturę kupują często po raz pierwszy od niemal półwiecza motocykl. Oczywiście kupują od razu coś grubo powyżej litra i ruszają w trasę. Oczywiście takim mastodontem jeszcze trzeba nauczyć się skręcać… Do wielu dociera to jednak dopiero w momencie gdy trzeba ich zdrapywać ze skały…

    2. co w tym jest co piszesz tylko jak by by to bylo takie piekne o na calym swiecie skasowali by kategorie a

  2. Prawda też jest taka że używane motocykle po wejściu ustawy potrafiły czasem zdrowe nawet 3 razy,np taka honda Varadero 125 przed ustawa kosztowała 5tys,no góra 6jak z golami,kutrem itd a teraz?kosztuje nawet 14,czy 15 jak zadbana,pazerność sprzedających jest ogromna,niestety:(((

  3. 1. Tego się należało spodziewać, importerzy w ramach dostosowywania motocykli do przepisów Euro 4 podnieśli ceny motocykli o około 2000pln, równocześnie podnosząc ceny wyprzedażowych zeszłorocznych motocykli (oczywiście tłumacząc to zmianą kursu walut).
    2. Druga przyczyna to sporo motocykli sprzedanych jako nowe od dnia wejścia ustawy, też trafiają na rynek używanych,
    3. Po wejściu ustawy był wysyp chętnych na 125, którzy dotąd ganiali na 50-kach, obecnie takiego pospolitego ruszenia nie należy się spodziewać.
    4. Ceny motocykli rosną, ceny ubezpieczeń rosną, a zasobność naszych portfeli już nie, a jeśli już to znacznie wolniej. Motocykle w Polsce to zabawki i to drogie zabawki w dłuższej perspektywie.

  4. Leszku, spadek popytu na 250, 500 i wyższe wynika po pierwsze z cen, na 250-ki markowe trzeba wyłożyć od 20tys. wzwyż, 500-ki powyżej 25tys.
    Nowe normy zabiły wiele sportowych 600-ek.
    Ja wiem, że Ty patrzysz z punktu widzenia właściciela firmy i optujesz za braniem w leasing. Sorry ale nie zamierzam zakładać działalności tylko po to, aby kupić sobie motocykl. Z punktu widzenia zwykłego obywatela na motocykl można wydać góra 15tys. z opłatami, a za taką kwotę żadnej nowej maszyny o poj. powyżej 125 się nie kupi, z wyjątkiem 2 czy 3 chińskich 250-ek.
    Do tego dochodzą problemy z AC na motocykle, bo jeśli już któraś firma je oferuje, to stawki są chore.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz jeszcze
Close
Back to top button