Palenie (gumy) szkodzi: Dlaczego nie lubi tego Twój motocykl i skuter?

Palenie gumy jest efektowne, jednak “nie są to tanie rzeczy”. Narażasz się na koszty i skracasz żywotność swojej maszyny. Dlatego tutaj również potwierdza się złota reguła – wszystko co robisz, rób z umiarem. Identycznie jest z paleniem “kapcia”.

Każdy zdaje sobie sprawy z oczywistych kosztów palenia gumy. Myślimy wówczas głównie o oponie, która potrafi w mgnieniu oka zyskać łysinę. Taki kapeć oczywiście przestaje pełnić swoją rolę i jest potencjalnie niebezpieczny w razie deszczu. Najbardziej ryzykowna jest glaca na bocznym profilu ogumienia. Brak bieżnika w tym miejscu powoduje, że motocykl jest niestabilny w zakrętach. Dodatkowo w razie kontroli stracimy dowód i dostaniemy zakaz dalszej jazdy.

Stąd nie warto katować w miarę świeżych opon. O wiele lepszym pomysłem jest palenie gumy, kiedy nosimy się już z zamiarem jej wymiany. Wtedy bez wyrzutów sumienia możemy cieszyć się czystą zabawą. Aż do wystrzału.

Jednak palenie gumy motocyklem ma też inne wady. To ogromne obciążenie cieplne dla silnika. Zwłaszcza chłodzonego powietrzem. Musisz pamiętać, że serce motocykla pracuje na 100% swoich możliwości i jednocześnie nie opływa wokół niego powietrze, które jest niezbędne do odprowadzania ciepła. To najlepszy sposób na zatarcie silnika. Stąd ponownie należy się odwołać do umiaru.

Chłodzenie cieczą nieco poprawia sytuację, ale tylko “nieco”. Każdy układ ma swoje granice wytrzymałości, zwłaszcza jeśli był serwisowany w nieprawidłowy sposób. Ogromne obciążenia odsłaniają wszelkie niedoskonałości chłodzenia. To na przykład sparciałe przewody chłodziwa, leciwe zaciski, stary płyn chłodzący oraz jego niewłaściwy poziom. Za duża ilość “borygo” może spowodować nawet eksplozję, a za mała przegrzanie jednostki napędowej.

Trzeba uważać zwłaszcza kiedy nasz motocykl czy skuter nie posiada wentylatora z termostatem. Jego zadaniem jest zapewnienie dodatkowego obiegu powietrza w razie wzrostu temperatury. On sam w sobie nie zdziała cudów, ale już nie jeden silnik uchronił przed katastrofą.

Palenie gumy na zimnym silniku to morderstwo. 

Skoro wysoka temperatura jednostki napędowej potrafi doprowadzić do zatarcia, to może w takiej sytuacji lepiej piłować na zimno? Nie. To tak jakby ktoś Ciebie obudził w środku nocy i kazał natychmiast biec sprintem, na 100% możliwości. Musisz pamiętać, że silniki spalinowe nie powinny pracować pod większym obciążeniem aż do momentu osiągnięcia temperatury roboczej. W pierwszych chwilach od uruchomienia jednostka napędowa pracuje niemal na sucho. Zimny olej nie zapewnia odpowiedniego smarowania wszystkich układów. Chłodne wnętrze silnika jest także bardziej podatne na uszkodzenia, bowiem nie są tak “plastyczne” jak w normalnym trybie pracy.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Zatem kiedy należy uznać, że serce motocykla jest już rozgrzane? Podczas letnich temperatur możesz uznać, że 3-5 km wystarczą. Nieco prościej jest kiedy posiadasz wskazówkę temperatury cieczy chłodzącej. Chwilę po tym jak termometr wskaże 90 stopni możesz uznać, że olej także jest już optymalnie rozgrzany. Wówczas możesz się pokusić o mocniejsze pociągnięcie manetki gazu. Jednak z rozwagą.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button