Temat stary jak świat, przewijający się na Forum Jednoślad.pl. Po zdaniu prawa jazdy na motocykl świeżo upieczeni motocykliści intensywnie się rozglądają za pierwszym jednośladem. Czy wybór “litra” to dobry pomysł? Poznajcie naszą opinię.
Wielu z Was robiąc prawko miało już wcześniej do czynienia z małymi skuterami i motorowerami. To dobrze, dzięki temu na pewno było łatwiej zarówno na kursie, jak i egzaminie. W trakcie pierwszych swoich jazd czymś co ma pod bakiem więcej, niż 50 ccm można poczuć nie tylko moc, ale także rosnący apetyt.
Po wyniku pozytywnym i odebraniu plastiku w urzędzie często jest się w takim amoku, że przestaje przez nas przemawiać zdrowy rozsądek. Podobnie było w moim przypadku, kiedy to z dnia na dzień chciałem kupić pierwsze moto i uwolnić się ze wszelkich kagańców. O czym wtedy myślałem? Może nie o stereotypowym “litrze”, ale czymś niewiele mniejszym. Dlaczego?
Na szczęście udało mi się ochłonąć i racjonalnie spojrzeć na kwestię wyboru, ryzyka oraz własnego doświadczenia. Nie wybrałem litrowego monstrum nie ze względu na brak umiejętności, ale ze względu na ograniczone zaufanie względem siebie. Mając na ramie np 120 konie z pewnością prawkiem długo bym się nie cieszył. Być może także i zdrowiem. Po drugie kiedy ja brałem udział w kursie uczyło się i zdawało na Yamaha YBR 250. Na marginesie – naprawdę fajny sprzęt.
Dlatego wydawało mi się, że połówka to będzie w pełni wystarczający sprzęt na najbliższe dwa, może trzy lata przygody. Padło na motocykl Honda CB 500. Dwa cylindry, 170 kg masy i niecałe 60 koni mocy. Lekki i dość praktyczny motocykl, który na rynku wtórnym można było kupić za dość rozsądne pieniądze. Przy tym maszyna jest nie do zajechania, a niewysilony silnik to japoński wytwór nie do zdarcia.
Oczywiście znalezienie używki w dobrej kondycji było bardzo trudnym zadaniem. Nie brakowało także ofert ze skręconym licznikiem, albo sprzętów spawanych z dwóch. Perełkę znalazłem po dwóch tygodniach okupowania wszystkich portali ogłoszeniowych… w Gdańsku, do którego pojechałem pociągiem, a wróciłem na dwóch kołach!
Z perspektywy czasu to był najlepszy wybór jakiego mogłem dokonać. Nie mam na myśli danego modelu czy egzemplarza. Mówię raczej o pojemności i masie, która pozwoliła mi się w pełni “wbić” w motocyklizm.
Dzięki temu też utrwaliłem w sobie wewnętrzne przekonanie, że zakup przysłowiowego litra zaraz po zdaniu prawka jest nierozsądne. Do takiej decyzji trzeba dojrzeć nie tylko mentalnie. Zmiana przepisów nieco sprzyja temu – aktualnie, jeśli nie miałeś innych motocyklowych kategorii to nie zrobisz kategorii A przed 24 rokiem życia. To teoretycznie ma sprawiać, że dostęp do dużych sprzętów mają nieco rozsądniejsi ludzie. Teoretycznie.
Doszedłem także do wniosku, że każdy z nas musi mieć w sobie nieco pokory. Wiem, chęć zaimponowania litrem jest sporą pokusą, jednak nawet 400 ccm da Ci mnóstwo fanu z jazdy i osiągów.
Racja, ale pokusa jest spora 🙂
Z drugiej strony widzę, jak kumple na 600 szybciutko rezygnują z jazdy jak tylko zrobi się trochę ślisko (^bo nie da się jechać^), a ja na swojej słabej 125 (też 170kg) latam i latał będę (mimo deszczu). Ale ja mam znacznie mniej koni na kole + nowe opony :-)))
Co tu gadać o litrach jak dobra 600 ma 130 kucy i taki adept zaraz po zdaniu A ma święto 11 listopada. Powinno byc tak że przez pirwsze 3lata po zdaniu a obowiązuje ograniczenie jak na a 2.
Pewnie masz rację. Ja akurat nie widzę specjalnego problemu przy jeździe 600 o mocy około 75KM (MT07). Chyba wszystko zależy od głowy i pewnie nie do końca jest tak, że im ona ma więcej lat, tym jest bardziej odporna na szaleństwo. Ale statystycznie pewnie jest 🙂
Oczywiście stopniowanie dostępu do mocy wraz z nabywaniem umiejętności jest najlepszym pomysłem, ale wykonalność zależy TYLKO od użytkowników, a nie od wprowadzanych ograniczeń przepisami prawa.
W przyszłości skończy się na gps-owych modułach i monitoringu takich nowych kierowców przez rok, lub dwa przy użyciu satelity i tyle…
^Obroża^ (http://www.filmweb.pl/film/Obro%C5%BCa-1991-8254)
Jak przekroczysz prędkość o 1 km/h to ci łeb upier@#li :-)))
Jak przelecisz na pomarańczowym to ci łeb upier@#li :-)))
Jak źle zaparkujesz to ci łeb upier@#li :-)))
Tak czy inaczej: http://ficmedia.fichub.com/Fox_pl_pl/album/19/164067.960×540.jpg
Hmmm, może nie aż tak radykalnie… Wystarczyłoby z konta po stówce ściągać… A jak nieopłacone, to blokować immobilizer… 😀
Ale wtedy ci, co im stówka nie robi, mogą latać jak chcą… A łeb tak łatwo nie odrośnie 🙂
Wiesz… nie ma takich… Przy wykorzystaniu gps-a, ta stówka mogłaby Ci cykać co 100m – jak w taryfie… nikt by tego nie zdzierżył… ;)))
Ja jednak jestem fanem obroży :-)))
Jak mawia Wombat: ^Ordnung muss sein^ :-)))
Tak myślałem, taki mały sadysta, ,zamiast zabierać uprawnienia kara śmierci:)
No i tu Paci wygląda na to, że się muszę z Tobą zgodzić… To po tym kursie się mu tak zrobiło… ;)))
No środki stosować radykalne chce,drastyczna w umyśle młodego jedi nastąpila przemiana,wpływ złu instuktor mieć musiał.
Szkolenia na płycie poślizgowej (sic!)…
Teraz kary powinny być inne. Żaden młody łepek przez pierwsze 4 dni za zauważy braku głowy. Trzeba karać dotkliwiej – ban na fejsie na miesiąc albo spadek transferu na komórce…
I to ja jestem niby bezlitosnym małym sadystą…? Wombat chce zniszczyć młodym psychikę zostawiając im łeb, a niech się męczą… To się nazywa tortura XXI wieku 🙂 Nawet zbójcy-samobójcy z ISIS by tego nie znieśli 🙂 Poodpalali by swoje pasy zanim by im transfer na kolana spadł i konto na fejsie uschło :-)))
Hmmmm… to wcale nie jest takie głupie… wykluczenie elektroniczne… to dla nich wykluczenie z ^realnego^ świata… to jak… banicja… ;)))
Nie ma cię na fejsie – nie istniejesz :-)))
Tak, tak… a teraz jest wersja 2.0 – ^tajnos agentos^… ;)))
mówisz Pan że współczesny Robin Hood zabiera lajki bogatym a oddaje biednym ?
Dokładnie :-))))))))))))))))))))
Nieee… Zabiera złoczyńcom, a oddaje Prawym i Sprawiedliwym…
No to zabiera POgobowcom…?
… a oddaje dla Prezesa i Sitwy… ;)))